Strajk nauczycieli na Dolnym Śląsku [FOTO]
Przeciwnicy reformy edukacji spotkali się na wrocławskim rynku. O godzinie 18.00 rozpoczął się oficjalny protest związany z dzisiejszym ogólnopolskim strajkiem pracowników oświaty. Wśród przybyłych na rynek protestujących byli przedstawiciele partii RAZEM, a także ZNP i przede wszystkim nauczyciele. Jak mówią reforma to bubel, a protest jest miejscem, w którym można to głośno powiedzieć.
- Nikt nie wie o co chodzi. Nie wiadomo jak to ma wyglądać. Ludzie wiedzą tylko, że będzie tylko jakaś 8-letnia szkoła. Doszło do skłócenia szkół, nie możemy się pogodzić z tym, że nasza przestanie istnieć. W szkole się nie przeprowadza reformy kosztem dzieci w tak szybkim tempie - mówi nauczyciele.
Protest na wrocławskim rynku był zwieńczeniem prowadzonych w piątek strajków w placówkach edukacyjnych.
Na Dolnym Śląsku w strajku wzięło udział ok 5,5 tysiąca osób. Średnio przystąpiła do niego co piąta szkoła w regionie i co czwarta we Wrocławiu.
Puste sale, i oflagowane budynki - tak wyglądają dziś niektóre szkoły. Od rana w (mniej więcej) co piątej placówce edukacyjnej na Dolnym Śląsku prowadzony jest strajk pracowników oświaty przeciwko reformie edukacji. Co za tym idzie - w wielu z nich prowadzone były wyłącznie zajęcia opiekuńcze, do innych uczniowie w ogóle nie przyszli. Rodzice tych, którzy mimo wszystko wysłali dzieci do szkoły często wspierali nauczycieli:
-Każdy powinie mieć prawo do protestowania, jeśli uważa że jego warunki pracy są nieodpowiednie, czy są wprowadzane zmiany z którymi się nie zgadza.
-Chyba to jest jedyna forma protestu.
Nauczyciele domagają się nie tylko zaprzestania prac nad wprowadzeniem jak mówią felernej, niedopracowanej reformy, nie chcą likwidacji gimnazjów, a także domagają się podwyżek płac. Ostatni postulat jest jednak bezzasadny zdaniem dolnośląskiego kuratora oświaty Romana Kowalczyka: Jest to wyważanie drzwi otwartych i dlatego wielu nauczycieli się od strajku dystansuje. Minister Zalewska nie ukrywała, że na początku kwietnia przedstawi harmonogram podwyżek. W związku z tym, uprzedzanie tego faktu wydaje się być alibi dla związku, który będzie mógł twierdzić, że jest to owocem tego protestu.
WROCŁAW
Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 19 przy ul. Januszowickiej we Wrocławiu. Tutaj strajku nie ma:
LEGNICA
Siedem z dwudziestu placówek oświatowych w Legnicy wycofało się ze strajku nauczycieli. Pedagodzy oficjalnie mówią o kierowaniu się dobrem dzieci. Sprawa ma jednak drugie dno.
Dolnośląski kurator oświaty zażądał od dyrektorów szkół udostępnienia nazwisk strajkujących nauczycieli. Taka pogłoska w Legnicy wywołała wielkie poruszenie. Do tego stopnia, że jeszcze przed dziewiątą w niektórych placówkach strajk się zakończył. Dzieci, które i tak były pod opieką pedagogów wyciągnęły książki i zeszyty, rozpoczęły się lekcje. Choć pracownicy wszystkich szkół w mieście podkreślają, że popierają ogólnopolski protest.
Z kolei samorządowcy uspokajają, że obawy nauczycieli są nieuzasadnione, bo kuratorium nawet nie ma prawa zmuszać dyrektorów do ujawniania nazwisk uczestników strajku.
W wielu wrocławskich szkołach nie prowadzone były zajęcia dydaktyczne, a w niektórych, tak jak w gimnazjum przy ul. Jantarowej we Wrocławiu w ogóle uczniów nie było. Byli za to nauczyciele, którzy sprzeciwiają się planowanej reformie oświaty. Jak mówią - przygotowują się na to, że wbrew zapowiedziom dolnośląskiego kuratorium za kilka miesięcy zostaną bez pracy:
Z tym nie zgadza się kuratorium oświaty. Choć dokładnych danych dotyczących tego, ilu nauczycieli będzie potrzebnych w poszczególnych gminach, jeszcze nie ma, we Wrocławiu sprawa wygląda optymistycznie - mówi Roman Kowalczyk Dolnośląsku Kurator Oświaty:
W samym Wrocławiu zakładano, że zajęcia programowe nie będą prowadzone w ok. 80 na 250 jednostek, jednak ostatecznie strajkowała co czwarta.
- Przyczyn takiego obrotu sprawy jest wiele, choć najważniejsze to zastraszanie nauczycieli - mówi Mirosława Chodubska z dolnośląskiego ZNP
O tym czy placówka będzie strajkowała decydowało przeprowadzone w niej referendum. W naszej szkole zbyt mało nauczycieli w ogóle do niego przystąpiło, dlatego zajęcia prowadzone są bez zmian - mówi Bogusława Pawłowska, dyrektorka szkoły nr 47:
- Nie mamy pełnej listy szkół, bo ostateczne deklaracje będą w piątek. Nauczyciele po przyjściu do pracy będą podpisywać się na liście i dopiero wtedy będziemy wiedzieli, którzy pracownicy i które placówki strajkują - mówiła nam w środę Mirosława Chodubska prezes dolnośląskiego okręgu ZNP.
Związek Nauczycielstwa Polskiego przygotował film, w którym mają być wyjaśnione powody strajku:
- Nie jestem stroną w tym sporze, tylko dyrektorzy szkół - powiedziała w poniedziałek minister edukacji Anna Zalewska. Przypomniała, że tak orzekł Trybunał Konstytucyjny w 1997 roku. Minister Zalewska poinformowała też, że w przyszłym miesiącu zostanie ogłoszony harmonogram podwyżek dla nauczycieli. 4 kwietnia zakończy wstępne prace zespół do spraw statusu zawodowego nauczycieli, w tym samym miesiącu podany zostanie harmonogram wprowadzenia podwyżek. Kiedy dokładnie to nastąpi, ma zdecydować premier Beata Szydło.
Związek Nauczycielstwa Polskiego domaga się od MEN deklaracji, że do 2022 roku w szkołach nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, nie będzie też zmiany warunków ich pracy. Związek dodatkowo chce podniesienia pensji nauczycieli o 10 procent. Strajk ma być prowadzony w kilkunastu tysiącach placówek: podstawówkach, gimnazjach i szkołach średnich. W szkołach będzie zapewniona opieka, ale nauczyciele nie poprowadzą lekcji.
Strajk nauczycieli ma podłoże polityczne i nie wynika z troski o dobro polskiej szkoły, uważa wiceminister edukacji Marzena Machałek. Wiceminister, która była gościem radiowej Jedynki, zapewniła, że reforma edukacji nie pociągnie za sobą zmniejszenia liczby etatów nauczycielskich. Przyznała, że niż demograficzny stawia dyrektorów szkół przed szeregiem wyzwań, lecz dzięki współpracy samorządów zwolnień uda się uniknąć. Wiceminister zapowiedziała, że w kwietniu resort przedstawi harmonogram podwyżek płac. Pierwsze mają wejść w życie w przyszłym roku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.