To GPS, a nie rozsądek decyduje, gdzie pogotowie wiezie chorego
Lekarze z Dolnośląskiego Centrum Chorób Płuc we Wrocławiu wysłali pismo z protestem do wojewody. Piszą w nim, że zmiany dotyczące transportu pacjentów przez pogotowie ratunkowe stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia chorych. Podkreślają, że od miesiąca, pogotowie wiezie chorego do najbliższego szpitala. - A to nie zawsze ma sens i tworzy ogromne, i niepotrzebne kolejki na izbach - mówi szef szpitala przy Grabiszyńskiej Andrzej Woźny:
"Arbitralną i niekonsultowaną ze środowiskiem medycznym decyzją Pogotowia Ratunkowego z dnia 24.10.2014 zespoły ratownictwa przestały kierować pacjentów do oddziałów wewnętrznych (ale również oddziałów innych specjalności) zgodnie z przyjętymi zasadami, uwzględniającymi zarówno odległości od szpitali, jak również wielkość oddziałów, ilość personelu oraz możliwości lokalowe, diagnostyczne i terapeutyczne izb przyjęć i oddziałów poszczególnych jednostek (...) W wyniku powyższego rozwiązania, liczba konsultacji i przyjęć przyjęć udzielanych w internistycznej izbie przyjęć szpitala wzrosła o 100 proc., co jest wynikiem jedynie tego, że nasz szpital jest zlokalizowany najbliżej centralnej i południowo-zachodniej części Wrocławia, gdzie jest dużo mieszkańców" - czytamy w liście-apelu.
- Od końca października pogotowie ma obowiązek wozić pacjentów do najbliższego szpitala - przekonuje dyrektor centrum Andrzej Woźny. - Później tych samych pacjentów ale już swoim transportem wysyłamy do innych szpitali.
Jak się dowiedzieliśmy, właśnie w październiku dyrektor ds lecznictwa Andrzej Czyrek wysłał pismo do załóg karetek pogotowia, by jeździły do najbliższych placówek. - To postępowanie zgodnie z przepisami przyjętymi przez resort zdrowia w 2006 roku - mówi dyrektor.
Pismo przypominające ratownikom o zasadach przewożenia pacjentów to pokłosie słynnych już grafików szpitali, które nieformalnie obowiązywały w mieście. Wyszło to na jaw, kiedy lecznica przy Borowskiej odesłała do innej placówki 8-latka w ciężkim stanie. Dziecko zmarło. Stanowisko stracił odpowiedzialny za służbę zdrowia w urzędzie wojewódzkim Edward Kostecki. Jak nieoficjalnie mówią ratownicy wożenie do najbliższego szpitala to normalna praktyka w całej Polsce, nie stosowana wyłącznie... we Wrocławiu.
Andrzej Czyrek zapewnił nas, że wszystko odbywa się zgodnie z obowiązującymi przepisami, a takie rozwiązanie zakłada od dawna rozporządzenie Ministra Zdrowia. Dlaczego zatem we Wrocławiu funkcjonuje od kilku tygodni? Bo wcześniej w mieście szpitale nieformalnie dzieliły się dyżurami i dyspozytor wysyłał chorych Sprawa wyszła na jaw, kiedy szpital przy ul. Borowskiej odesłał do innej lecznicy 8-latka w ciężkim stanie (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Dziecko zmarło. Szpital nie przyjęła chłopca, bo według grafika, nie on dyżurował tego dnia. Po ujawnieniu sprawy stanowisko stracił odpowiedzialny za służbę zdrowia w urzędzie wojewódzkim Edward Kostecki (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Jak nieoficjalnie mówią ratownicy, wożenie do najbliższego szpitala to normalna praktyka. Nie stosowano jej wyłącznie we Wrocławiu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.