Urzędnik traci pracę po zamieszaniu z ostrymi dyżurami

Elżbieta Osowicz, MaM | Utworzono: 2014-10-17 19:22 | Zmodyfikowano: 2014-10-18 07:52
Urzędnik traci pracę po zamieszaniu z ostrymi dyżurami - fot. archiwum prw.pl
fot. archiwum prw.pl

Edward Kostecki został zwolniony przez wojewodę w piątek tuż przed godziną 16. W rozmowie telefonicznej z Radiem Wrocław potwierdził, że nie jest już pracownikiem urzędu. - Przez te trzy lata robiłem wszystko, co mogłem, by zapewnić jak najlepsze warunki pacjentom - powiedział nam. Marta Libner, rzeczniczka wojewody, pytana o powody zwolnienia Kosteckiego wyjaśnia: - O tym, że we wrocławskich szpitalach, bez wiedzy NFZ, były dyżury, wojewoda dowiedział się z mediów. Wcześniej nie był informowany o tym, że szpitale, ze względu na braki kadrowe, pełniły dyżury rotacyjnie. Pan Edward Kostecki nie informował, że w mieście brakuje neurochirurgów. 

Jak ujawniliśmy w środę, w trzech wrocławskich szpitalach obowiązywały dyżury neurochirurgiczne. A być ich nie powinno, bo zgodnie z procedurami NFZ placówki, które mają takie oddziały, dostają pieniądze za gotowość 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Szefowa Funduszu Wioletta Niemiec o istnieniu grafika również dowiedziała się od nas. Nie kryła zaskoczenia. - Nie uczestniczyliśmy w tych ustaleniach i o nich nie wiedzieliśmy. To, że SOR jest w gotowości nie oznacza,że pozostałe oddziały mogą być uśpione. W żadnym punkcie umowy nie jest zapisane, że szpitale dyżurują wtedy, kiedy ustalą to z wojewodą. W mojej ocenie jest to niedopuszczalne - mówiła. Niemiec podkreślała też, że zawsze na miejscu powinno być dwóch specjalistów.

Tymczasem ustalenia zapadły w urzędzie wojewódzkim, w obecności szefów wszystkich szpitali i konsultanta wojewódzkiego ds. neurochirurgii. Zatwierdzał je odwołany właśnie urzędnik.

DLACZEGO SZPITAL NIE PRZYJĄŁ CIĘŻKO RANNEGO CHŁOPCA? CZYTAJ WIĘCEJ

Kostecki kilka dni temu tłumaczył nam, że jego intencją było zapewnienie jak najlepszej opieki chorym. Jak mówi, grafik dyżurów powstał po uzgodnieniach z dyrektorami szpitali i konsultantem wojewódzkim, którzy twierdzili, że w mieście nie ma tylu neurochirurgów, by mogli w pełnej obsadzie być do dyspozycji całodobowo.

Sprawa wyszła na jaw, kiedy szpital przy ul. Borowskiej odesłał ciężko rannego chłopca do lecznicy przy Wiegla, twierdząc, że to ta placówka ma dyżur. 8-latek zmarł. Po śmierci dziecka urząd wojewódzki tłumaczył, że przy placówce działa Centrum Urazowe, które powinno być gotowe na przyjęcie rannego. Sprawę bada prokuratura. Trwają także kontrole NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Pierwsze wnioski z kontroli Ministerstwa Zdrowia mają być znane najwcześniej w przyszłym tygodniu. 

Od kilku dni wszystkie placówki dyżurują w pełnej obsadzie, 24 godziny na dobę. - To jednak może być problem. Neurochirurgów nagle nie przybyło, nikt ich z kapelusza nie wyciągnął - ostrzega szef Dolnośląskiej Izby Lekarskiej Jacek Chodorski, który dodaje: - Było dla mnie oczywiste, że muszą polecieć głowy. Ale czy poleciała odpowiednia?

Jerzy Sypuła z urzędu marszałkowskiego broni poprzedniego rozwiązania. - Według mnie było lepsze. Teraz wszyscy są w pełnej gotowości. W pewnym momencie w systemie może zabraknąć pieniędzy, bo tym ludziom trzeba zapłacić - nie zawsze za pracę, czasami za gotowość do pracy. Oczywiście pieniądze są na drugim tle, ale trzeba o nich pamiętać - argumentuje: 


Komentarze (16)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Stacha2022-08-08 23:49:55 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Jerzy Sypula jestes NIEKOMPETENTNYM CZLOWIEKUEM zCO TY ROBISZ NA TYM STANOWISKU TAAAAK !!!!! LEKARZE POWINNI CZEKAC NA PACJENTA !
~Zygi2014-10-20 10:38:25 z adresu IP: (156.17.xxx.xxx)
Rzygać się chce od tych układzików, każdy ten kraj rżnie jak może
~do znudzenia2014-10-19 07:04:46 z adresu IP: (81.190.xxx.xxx)
Kiedy w 2006 roku, Piotr Pobrotyn obejmował posadę dyrektora uniwersyteckiego szpitala, przyznał w Gazecie Wyborczej, że wszystkie udziały w rodzinnej spółce przekazał żonie. Czy aby na pewno? Zapytaliśmy Marka Ziętka rektora Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, czy według niego to nie jest działalność konkurencyjna, jeżeli dyrektor szpitala ma udziały w spółce, która pozyskuje kontrakty z NFZ na te same usługi, co zarządzana przez niego placówka. Rektor nie krył zdziwienia, że go o to pytamy i wyjaśnił, że zgodnie z jego wiedzą, dyrektor nie świadczy w tych spółkach umowy o pracę a jedynie jest udziałowcem. -W związku z tym wykonywanie tego typu usług przez inne podmioty lecznicze na terenie Wrocławia nie stanowi zagrożenia konkurencyjnego wobec poradni ginekologicznej na terenie USK – przekonuje rektor Marek Ziętek, którego córka była udziałowcem Hexa Group (cztery lata temu spółka w konsorcjum wygrała przetarg na menadżera projektu „stworzenie koniecznej infrastruktury technicznej i wyposażania do utworzenia centrum urazowego w akademickim szpitalu klinicznym” - dziś USK). W maju rektor powiedział jednak Gazecie Wyborczej, że w szpitalu nie ma pieniędzy na zatrudnianie dodatkowego lekarza na SOR. Warto dodać, że dyrektor szpitala (po uzgodnieniach z NFZ) ma przecież prawo „przesuwać” pieniądze pomiędzy oddziałami. Skoro zatem na ginekologię ma „za dużo”, czy nie można byłoby zatrudnić dodatkowego neurochirurga, który w poniedziałek udzieliłby pomocy rannemu 8-letniemu chłopcu? Tym bardziej, że centrum urazowe USK jest jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Tymczasem dziecko zmarło, odesłane z USK do szpitala wojskowego. O tym rodzinnym biznesie chcieliśmy porozmawiać z Piotrem Pobrotynem – zapytać m.in. dlaczego kontrakty z NFZ ma oławski Citodent, a drugi - wrocławski, nie ma ani jednego. Dyrektor jednak kategorycznie odmówił komentarza i nie pomogły nasze prośby ani powoływanie się na konieczność zachowania dziennikarskiej rzetelności. Jakub Szulca zapytaliśmy również czy łączą go kontakty biznesowe z Piotrem Pobrotynem. -Nie prowadzę i nie prowadziłem z panem Pobrotynem działalności gospodarczej,– podkreśla były poseł, który jest głównym udziałowcem spółki KATO (odnajdujemy ją również jako komandytariusza w HMA Poland Korbiński, która wcześniej nazywała się Pobrotyn, Korbiński i Wspólnicy). O komentarz poprosiliśmy również władze innych uczelni medycznych. Niektórzy rektorzy powiedzieli nam, co o tym sądzą, jednak poprosili, aby ich słów nie upubliczniać, ponieważ nie chcą mieć z tego powodu problemów.. Głos zabrał natomiast Jan Styczyński, prorektor ds. CM w Bydgoszczy. Zapytany o to, czy uczelnia pozwala dyrektorom szpitali klinicznych prowadzić działalność, którą NFZ kontraktuje na takie same usługi i czy uważa że to działalność konkurencyjna, stwierdził krótko: „Do do tej pory w Collegium Medicum im.L.Rydygiera w Bydgoszczy UMK w Toruniu nie było takiego przypadku”.
~ryhor2014-10-19 09:24:48 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
"zapytaliśmy" , o "komentarz poprosiliśmy" - kto to "MY" to znaczy kto to wy ???
~Nic dodać!2014-10-18 21:59:18 z adresu IP: (83.5.xxx.xxx)
Wynika jasno, że oszukali dyrektorzy/lub jeden dyrektor szpitali/szpitala. I oni/on powinien ponieść konsekwencje.
~han 56 2014-10-18 21:25:28 z adresu IP: (46.204.xxx.xxx)
Mam wrażenie że kowal zawinił ,a cygana powiesili To nie Kostecki powinien polecieć ze stołka tylko Arłukowicz , bo to jego nieróbstwo i zarozumialstwo oraz przekonanie o genialności doprowadziło do tak tragicznego stanu w służbie zdrowia Czy Wojewoda myśli że po odwołaniu Kosteckiego nastąpi cudowne rozmnożenie neurochirurgów I jeszcze jedno czy to Kostecki wysłał helikopter na Borowską czy dyspozytor
~uuuu2014-10-18 15:03:51 z adresu IP: (159.205.xxx.xxx)
Widzę ,że ci co czytają,dalej nie chwytają o co chodzi...NFZ tworzy fikcję papierową. Płaci grosze i dziwi się że nie ma fachowców w pracy.To wszystko kosztuje.Jak za grosze można mieć ludzi w gotowości.Szpitale stworzyły system dyżurów by było to realne,a biurwy na papierze przygotowują nierealne warunki,papier cierpliwy,ale nie działa w realu.To samo n/t eboli,powodzi,itd.
~mussa2014-10-18 13:32:53 z adresu IP: (79.189.xxx.xxx)
Tylko czemu nikt w tym artykule nie wspomniał, że każdy z tych szpitali brał od NFZu pieniądze za pełną obsadę dwóch lekarzy, a był tylko jeden? Argument, że może zabraknąć pieniędzy jest absurdalny...
~obserwator2014-10-18 08:40:26 z adresu IP: (78.88.xxx.xxx)
Takich absurdów nie było nawet za komuny, jak teraz za rządów PO.
~Ryhor2014-10-18 11:46:26 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
Bo za komuny absurd sięgał zenitu.
~Ryhor2014-10-18 08:21:48 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
@Limciu - Coś dzwoni ale nie bardzo wiesz Pan gdzie. Kontrakt z NFZ to bardzo szczegółowy i sformalizowany dokument. Taki kontrakt zawiera szczegółowe, imienne wykazy personelu oraz bardzo dokładne wykazy sprzętu niezbędnego wo wykonania kontraktu (każda zmiana osoby, lekarz, pielęgniarka itd... czy egzemplarza sprzętu to zmiana kontraktu). Jeśli zatem zawarto kontrakt na opiekę całodobową to szpital musiał, podkreślam musiał, wykazać się odpowiednim personelem w tym lekarzami odpowiedniej specjalności (także neurochirurgii), oraz sprzętem. Wszystko to jest w kontrakcie, także nie ma tu mowy o jakimkolwiek wprowadzaniu w błąd pana Kosteckiego, ponieważ pan Kostecki z kontraktami tymi powinien był się zapoznać aby wiedzieć czym dysponuje. To jego praca i obowiązek. Jeżeli facet twierdzi teraz, że tak został poinformowany przez dyr. szpitali i konsultanta wojewódzkiego no to wykazuje się rażącą wręcz niekompetencją i powinien wylecieć z roboty tak jak wyleciał. Odnosząc się do samego "grafiku" stwierdzić należy, że to porozumienie jest niezgodne z zawartymi kontraktami, a zatem jest to działanie nielegalne. Takie, niepełne, wykonanie kontraktów z NFZ przesądza o nierzetelnym działaniu szpitali i NFZ powinien obowiązujące kontrakty zerwać stosując przy tym odpowiednie sankcje (kontraktowe) i rozpisać ofertę na SORy od nowa.
~Limciu2014-10-18 01:47:11 z adresu IP: (79.163.xxx.xxx)
Jak nie dał się nabrać na "porozumienie stron" to bez problemu wygra w sądzie pracy. Te jego grafiki nie miały żadnego znaczenia-został wprowadzony w błąd przez dyrektorów szpitali. Jeżeli szpital zgłaszał do NFZ SOR z oddziałem Neurochirurgii (od czego zależy wycena SORu), to powinien zapewnić działanie tego oddziału non-stop. Winni są dyrektorzy szpitali. Teraz NFZ powinien wycenić im ryczałty na SORy tak jakby nie mieli wcale neurochirurgii i obciążyć różnicą do dwóch lat wstecz. To było zwykłe wyłudzenie kasy przez szpitale. A szpitale wrocławskie powinny teraz ustalić kto będzie miał neurochirurgię i przejmie lekarzy neurochirurgów którzy kursowali do tej pory od szpitala do szpitala.
~krr2014-10-17 21:26:08 z adresu IP: (176.120.xxx.xxx)
~Ania2014-10-17 19:34:16 z adresu IP: (217.99.xxx.xxx)
Dlaczego nie polecą teraz dyrektorzy szpitali? Kostecki chyba sam ze sobą tego nie uzgadniał.
~Marel2014-10-18 23:20:23 z adresu IP: (176.120.xxx.xxx)
Cała sprawa nie miała żadnego znaczenia dla tego chłopca, był w beznadziejnym stanie i nikt nie mógł tu pomóc. "Grafik" wygląda, że był próbą pomocy pacjentom, żeby mieli jakąkolwiek opiekę, bo takiej, jaką chciał NFZ nie dało się zapewnić.
~krzysiek2014-10-17 19:37:26 z adresu IP: (87.99.xxx.xxx)
dokładnie. piękna pokazówka przed wyborami, ewidentnie znaleźli kozła ofiarnego. z drugiej strony - skoro facet widział, że tak się dzieje i pewnie miał świadomość, że to nie do końca OK, mógł o tym głośno mówić/rzucić z hukiem robotę i ujawnić wszystko. dla spokoju sumienia. wiem, wiem, łatwo się mówi. pewnie też ma kredyt do spłacenia i rodzinę na utrzymaniu.