Lasy Państwowe nie dostaną Stawów Milickich. Marszałek się wycofuje, "bo skończą jak Puszcza Białowieska"
Niedawno w towarzystwie wojewody dolnośląskiego, ową propozycję zarządowi województwa złożył dyrektor państwowej spółki leśnej, Konrad Tomaszewski. Jednocześnie zapewniając, że w zadłużonej na kilka milionów wojewódzkiej firmie, przeprowadzony będzie przegląd dokumentów i zmiana szefostwa:
- Nie planujemy zwolnień, ale oczywiście nie mogę gwarantować, że bez ruchu pozostanie ten czynnik zarządczy. Zwykle jak pojawia się wynik ujemny to tam następuje pewne przegrzanie jeśli chodzi o zatrudnienie administracji – to tutaj nie gwarantuje. Chyba, że będą chcieli się przebranżowić i iść w kierunku roboty.
Choć jeszcze miesiąc temu rzecznik marszałka Jarosław Perduta zapewniał, że Urząd Marszałkowski chętnie odda zadłużone Stawy Milickie państwu, to dziś szef zarządu regionu Cezary Przybylski mówi co innego:
- Ja nigdy nie mówiłem na sto procent, że chcę przekazać stawy. Natomiast bardzo zmroziła mnie informacja Dyrektora Lasów Państwowych, który powiedział, że zintensyfikuje produkcje karpia, co będzie remedium na wynik finansowych tych stawów.
A tutaj całej archiwalenej wypowiedzi rzecznika marszałka:
W przyszły wtorek w Warszawie mają spotkać się przedstawiciele zarządu województwa dolnośląskiego ze spółką Lasy Państwowe by rozmawiać o przyszłości spółki Stawy Milickie, jak i ochronie tamtejszego rezerwatu przyrody.
- Chodzi też o przyrodę w Dolinie Baryczy. Nie tylko o produkcję karpia - tłumaczy Przybylski.-Sytuacja finansowa Stawów Milickich związana jest z dopłatami unijnymi. Rząd zamierza zdecydowaną większość środków przesunąć na rybołówstwo morskie. Tu produkcja karpia jest rzeczą wtórną. Jedni twierdzą, że największe w Europie siedlisko ptactwa - to należy chronić.
- Jeżeli popatrzymy na to, co dzieje się w Puszczy Białowieskiej, to jeśli jako samorządy stracimy nad tym kontrolę, to mogą rożne rzeczy... złe rzeczy się zadziać - dodaje marszałek województwa Dolnośląskiego.
Niechętni oddawaniu spółki Lasom Państwowym są również lokalni samorządowcy, burmistrzowie Milicza oraz Żmigrodu, Piotr Lech i Robert Lewandowski:
- Ja jestem zdania, że każdy powinien robić to na czym się zna. Jak sama nazwa wskazuje: Lasy Państwowe to instytucja, która ma inną domenę działalności.
- Wystarczy żeby Państwo dało niezbędną dotację rolno-środowiskową i wtedy spółka sobie spokojnie poradzi. Nie muszą przejmować tego Lasy Państwowe.
O problemach finansowych Stawów Milickich mówiliśmy w Radiu Wrocław już w lutym ubiegłego roku. Wtedy spółka odnotowała 17 mln złotych straty. W międzyczasie zarzuty prokuratorskie usłyszał także były prezes Stawów, Sławomir M. Za niegospodarność grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Od spółki Lasy Państwowe dowiedzieliśmy się że leśnicy - podobnie jak miesiąc temu - nadal są zainteresowali przejęciem Stawów Milickich. - Ale "nic na siłę" - powiedziała rzeczniczka Anna Malinowska. Na razie Dolnośląski Urząd Marszałkowski oficjalnie nie odmówił Lasom. Spotkanie w tej sprawie za tydzień, w Warszawie.
Czytaj więcej:
- Wojewoda: Lasy Państwowe są gotowe przejąć kontrolę nad spółką Stawy Milickie [POSŁUCHAJ]
- Prezes Stawów Milickich zrezygnował ze stanowiska
- Są zarzuty prokuratorskie dla prezesa Stawów Milickich
- Stawy Milickie: Duże czy zawyżone potrzeby?
- Katastrofa w milickich stawach! Niemal wszystkie ryby wyginęły
- Bez rządowej pomocy nie będzie rezerwatu przyrody w Dolnie Baryczy
- GODZINA Z REPORTAŻEM: Cztery Głosy Stawów
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.