Dlaczego pogotowie ratunkowe nie korzysta z aplikacji "Ratunek"?
Grzybiarz zmarł w lesie w rejonie Przejęsławia choć wezwał pomoc przez telefon.
Służby szukały go przez około 2 godzin, bo nie były w stanie go zlokalizować. Kiedy w końcu mężczyzna został znaleziony już nie żył.
Wiadomo w tej sprawie, że Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego zwróciło się do policji z prośbą o pomoc w lokalizacji pokrzywdzonego. Nie można go było bowiem zlokalizować przy pomocy system,u jakim dysponują ratownicy. Mundurowi rozpoczęli akcję poszukiwawczą i wysłali do lasu żołnierzy, strażaków i policjantów. Jak mówi Marta Kubiak z komendy w Bolesławcu, uruchomili też specjalną procedurę:
Czy mężczyznę można było uratować? – to bada prokuratura.
Tymczasem są w regionie służby, jak Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, które wdrożyły inne systemy lokalizacji poszkodowanych. Wystarczy kliknąć trzy razy w aplikację "Ratunek" na smartfonie, by ratownicy górscy otrzymali dane o pozycji geograficznej poszkodowanego.
System ma ograniczenia, bo wymaga smartfona z włączoną nawigacją GPS. Smartfon po wysłaniu lokalizacji podejmuje też próbę połączenia z ratownikami.
Państwowe służby takiego systemu nie wdrażają bo i on ma wady mówi Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni medycznej pogotowia we Wrocławiu:
Problem jest w tym, że dyspozytor pogotowia ratunkowego zbiera też informacje i decyduje o tym, czy karetkę trzeba w ogóle wysłać. Samo kliknięcie aplikacji, bez podjęcia kontaktu, zmuszałoby pogotowie ratunkowe do wysłania zespołu, nawet w sytuacji gdy nie byłoby to konieczne z powodów medycznych.
W Karkonoszach jednak aplikacja "Ratunek" sprawdza się doskonale. Jest używana w około 1/3 przypadków wzywania pomocy. Zdarzają się też sytuacje, że ratownicy przez telefon instruują poszkodowanych jak aplikację zainstalować już po wezwaniu pomocy. Ułatwia im to i znacznie skraca czas dotarcia do poszkodowanego - mówi naczelnik karkonoskich ratowników Sławomir Czubak:
Ratownicy górscy niekiedy przez telefon instruują wzywających pomoc, jak mogą zainstalować aplikację "Ratunek" i dzięki temu otrzymują ich dane lokalizacyjne. Naczelnik Czubak mówi, że nie zawsze jest to możliwe z powodu zbyt słabego zasięgu czy braku dostępu do mobilnego internetu. Jednak zdarza się, że jest to jedyna możliwość ustalenia miejsca pobytu danego człowieka, który nie jest w stanie powiedzieć na jakim jest szlaku, w pobliżu jakiego szczytu czy schroniska:
Państwowe służby dysponują własnym systemem lokalizacyjnym opartym o nadajniki komórkowe, jednak w terenach leśnych czy górskich system ten może być obarczony błędem sięgającym nie metrów, a nawet kilometrów. Ratownicy dlatego zalecają, by też nadmiernie nie ufać elektronice, która może też może być zawodna, mówi Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni medycznej pogotowia we Wrocławiu:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.