Dlaczego pogotowie ratunkowe nie korzysta z aplikacji "Ratunek"?

| Utworzono: 2017-08-11 14:10 | Zmodyfikowano: 2017-08-11 14:10
Dlaczego pogotowie ratunkowe nie korzysta z aplikacji "Ratunek"? -

Grzybiarz zmarł w lesie w rejonie Przejęsławia choć wezwał pomoc przez telefon.

Służby szukały go przez około 2 godzin, bo nie były w stanie go zlokalizować. Kiedy w końcu mężczyzna został znaleziony już nie żył.

Wiadomo w tej sprawie, że Wojewódzkie Centrum Powiadamiania Ratunkowego zwróciło się do policji z prośbą o pomoc w lokalizacji pokrzywdzonego. Nie można go było bowiem zlokalizować przy pomocy system,u jakim dysponują ratownicy. Mundurowi rozpoczęli akcję poszukiwawczą i wysłali do lasu żołnierzy, strażaków i policjantów. Jak mówi Marta Kubiak z komendy w Bolesławcu, uruchomili też specjalną procedurę:



Czy mężczyznę można było uratować? – to bada prokuratura.

Tymczasem są w regionie służby, jak Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, które wdrożyły inne systemy lokalizacji poszkodowanych. Wystarczy kliknąć trzy razy w aplikację "Ratunek" na smartfonie, by ratownicy górscy otrzymali dane o pozycji geograficznej poszkodowanego.

System ma ograniczenia, bo wymaga smartfona z włączoną nawigacją GPS. Smartfon po wysłaniu lokalizacji podejmuje też próbę połączenia z ratownikami.

Państwowe służby takiego systemu nie wdrażają bo i on ma wady mówi Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni medycznej pogotowia we Wrocławiu:

Problem jest w tym, że dyspozytor pogotowia ratunkowego zbiera też informacje i decyduje o tym, czy karetkę trzeba w ogóle wysłać. Samo kliknięcie aplikacji, bez podjęcia kontaktu, zmuszałoby pogotowie ratunkowe do wysłania zespołu, nawet w sytuacji gdy nie byłoby to konieczne z powodów medycznych.

W Karkonoszach jednak aplikacja "Ratunek" sprawdza się doskonale. Jest używana w około 1/3 przypadków wzywania pomocy. Zdarzają się też sytuacje, że ratownicy przez telefon instruują poszkodowanych jak aplikację zainstalować już po wezwaniu pomocy. Ułatwia im to i znacznie skraca czas dotarcia do poszkodowanego - mówi naczelnik karkonoskich ratowników Sławomir Czubak:



Ratownicy górscy niekiedy przez telefon instruują wzywających pomoc, jak mogą zainstalować aplikację "Ratunek" i dzięki temu otrzymują ich dane lokalizacyjne. Naczelnik Czubak mówi, że nie zawsze jest to możliwe z powodu zbyt słabego zasięgu czy braku dostępu do mobilnego internetu. Jednak zdarza się, że jest to jedyna możliwość ustalenia miejsca pobytu danego człowieka, który nie jest w stanie powiedzieć na jakim jest szlaku, w pobliżu jakiego szczytu czy schroniska:



Państwowe służby dysponują własnym systemem lokalizacyjnym opartym o nadajniki komórkowe, jednak w terenach leśnych czy górskich system ten może być obarczony błędem sięgającym nie metrów, a nawet kilometrów. Ratownicy dlatego zalecają, by też nadmiernie nie ufać elektronice, która może też może być zawodna, mówi Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni medycznej pogotowia we Wrocławiu:


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~GPSowy maniak2017-08-14 08:34:46 z adresu IP: (46.134.xxx.xxx)
Pan Czyżewski jak się nie zna to niech się nie wypowiada bo człowieka może coś trafić. W XXI wieku, każdy smartfon ma odbiornik GPS do lokalizacji położenia, który w otwartej przestrzeni działa z dokładnością do +-3m. Gorzej może być w lesie bo drzewa zakłucają sygnał z satelit, ale tak są to dokładności do +-30m, a nie kilometry. Poprostu wstyd, że służby są tak nieudolne.