Po upadku z 30 metrów wraca do zdrowia
Spadł z wysokości 30 metrów, był bardzo ciężko ranny, ale już wraca do zdrowia. 35-letni pracownik KGHM, który dwa tygodnie temu z połamaną miednicą trafił do Wrocławia, w klinice przy Borowskiej przeszedł skomplikowaną operację. Co najciekawsze - już wstaje z łóżka. - Jestem w stanie zrobić to sam, przy pomocy kul - mówi:
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego zastosowali nowoczesny implant anatomiczny. W rezultacie operacja trwała krócej niż tradycyjna - mówi dr Jacek Martynkiewicz z Kliniki Chirurgii Urazowej. - Nie potrzebujemy, mówiąc kolokwialnie, rozcinać mocno pacjenta - tłumaczy lekarz:
Czym zabieg różni się od tradycyjnej metody? - Dotychczas, by wykonać takie zespolenie, stosowaliśmy co najmniej trzy płytki, które w brzuchu pacjenta musieliśmy dopasować - dodaje dr Jacek Martynkiewicz.
ZOBACZ KONIECZNIE: "To cud, że żyję" - mówi pracownik KGHM, który spadł z 30 metrów
35-latek na razie porusza się o kulach i potrzebuje gorsetu na uszkodzony kręgosłup, ale według lekarzy ma ogromne szanse na powrót do sprawności.
Lekarze z wrocławskiej kliniki specjalizują się w operacjach miednicy, warunkiem szybkiego powrotu do zdrowia jest wykonanie zabiegu niedługo po urazie. W wielu szpitalach w Polsce nadal leczenie złamanej miednicy trwa wiele miesięcy - nawet do pół roku. Do zdrowia wracają także dwaj pozostali ranni w styczniowym wypadku. Jeden z nich jest leczony w szpitalu wojskowym we Wrocławiu, a drugi w Legnicy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.