Legnickie Pole: Protestują, bo nie chcą spalarni odpadów
W sumie około stu osób wzięło udział w dwugodzinnej manifestacji w Nowej Wsi Legnickiej. Mieszkańcy wsi od roku próbują nakłonić wójta Legnickiego Pola, by wycofał się z tej idei. Dziś manifestanci nie tylko co kwadrans blokowali drogę krajową nr 3, ale również rozpoczęli przygotowania do odwołania szefa samorządu. Oficjalny wniosek o zorganizowanie referendum po południu wpłynął do Rady Gminy i Biura Komisarza Wyborczego.
Wójt Henryk Babuśka nie pojawił się na manifestacji. Jego telefon jest wyłączony. Wcześniej wielokrotnie podkreślał, że budowa spalarni wzmocni finansową kondycję gminy i przyczyni się do jej dalszego rozwoju.
Kilkudziesięciu demonstrantów mniej więcej co kwadrans pojawia łosię z transparentami na przejściu dla pieszych w Nowej Wsi Legnickiej. Wówczas na drodze z numer 3 tworzą się zatory.
Pikieta - pod nadzorem policji - trwała do 16. Mariusz Jończyk, prezes Stowarzyszenia "Legnickie Pole" - zapowiada, że nie jest to jedyna forma protestu przeciwko planom wójta.
Organizatorzy protestu zapowiadają, że między godziną 14.00, a 16.00 co jakiś czas kolumna aut na drodze nr 3 z Legnicy do Jawora zostanie wstrzymana.
Los spalarni w najbliższych dniach ma rozstrzygnąć jej zwolennik - wójt Legnickiego Pola. Jeśli w decyzji środowiskowej wyrazi zgodę na inwestycję - uzyskanie kolejnych pozwoleń stanie się zwykłą formalnością. Wójt Henryk Babuśka uważa, że taki zakład przyniesie gminie spory zastrzyk finansowy, choćby w formie podatków:
- Nie chcemy pieniędzy, chcemy żyć z dala od szczególnie niebezpiecznych odpadów zwożonych z Polski i zagranicy - ripostują z kolei mieszkańcy. Dziś z transparentami zamierzają pojawić się przed domem wójta w Nowej Wsi Legnickiej. I właśnie w tym miejscu kolumna manifestujących przynajmniej kilka razy zablokuje drogę nr 3.
- W praktyce to od tego dokumentu zależą dalsze losy planowanej budowy - wyjaśnia Sławomir Pienias, opozycyjny radny gminy Legnickie Pole. - Wójt obiecywał, że jeśli wola mieszkańców będzie taka, że nie chcą tej spalarni, to takiej decyzji nie wyda. No dzisiaj widzimy, że wójt zmierza ku temu, by wydać decyzję pozytywną. Jako mieszkańcy chcemy pokazać - właśnie przez to również, że będziemy przez drogę nr 3 przechodzili - że my nie chcemy tego zakładu, o czym była mowa wielokrotnie.
Inwestor przyznaje, że w zakładzie docelowo miałyby być utylizowane szczególnie uciążliwe oraz niebezpieczne odpady nie tylko z Dolnego Śląska. Koszt budowy systemu to prawie 220 milionów dolarów. Ma powstać w oparciu o najnowocześniejsze światowe technologie. W takie zapewnienia mieszkańcy przestali wierzyć, gdy zorientowali się, że kapitał zakładowy spółki to zaledwie 5 tysięcy złotych.
O sprawie pisaliśmy również tutaj:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.