Dym w Przylądku Nadziei zlokalizowany?
Szefowa wrocławskiej kliniki hematologii dziecięcej na tropie sprawcy zadymienia w Przylądku Nadziei. Jej zdaniem dym, który pojawił się w ubiegłym tygodniu na oddziale przeszczepowym, gdzie nie można otwierać okien, pochodził z niesprawnej klimatyzacji.
Pacjenci poczuli się źle i lekarz dyżurny wezwał straż pożarną. Wiele osób mówiło, że zapach był uciążliwy, jednak badania nie wykazały żadnych groźnych substancji. Zaczęło się poszukiwanie sprawcy zamieszania. Tropy wiodły na pobliskie domy ogrzewane piecami węglowymi lub kotłownie. Według szefowej klinika zagadka została rozwiązana, jej zdaniem problem tkwił w budynku. Po tym jak w Przylądku pojawił się serwis wezwany do awarii klimatyzacji, uciążliwości ustały. Rzeczniczka szpitala Monika Kowalska mówi, że naprawa klimatyzacji nie miała nic wspólnego z zadymieniem na jednym z oddziałów. Usterka dotyczyła możliwości ustawienia temperatury w pomieszczeniach. Sytuacja ma być nadal monitorowana.
O sprawie informowaliśmy w Radiu Wrocław: Podejrzany zapach i dym w Przylądku Nadziei
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.