Podejrzany dym w Przylądku Nadziei
Życie dzieci może być zagrożone - alarmuje szefowa Przylądka Nadziei we Wrocławiu. Profesor Alicja Chybicka informuje o podejrzanym zapachu i dymie, który już kilka razy pojawiał się w salach chorych. Służby szpitala i straż pożarna uspokajają, że wyniki badań nie potwierdzają, aby w powietrzu znajdowały się jakiekolwiek trujące substancje. Profesor Chybicka jest jednak poważnie zaniepokojona.
- Tutaj nawet w korytarzu ten dym wisiał. To tak jak stać nad ogniskiem. Jedno rzeczą jest zagrożenie życia pacjentów, gdyby tam były toksyną, a drugą, że po prostu ciężko jest w takim zadymieniu wytrzymać - tłumaczyła Alicja Chybicka:
Niepokojące zadymienie potwierdza lekarz dyżurny, który wczoraj opiekował się dziećmi. Dlatego wezwano straż pożarną, jednak jej interwencja skończyła się stwierdzeniem, że nie ma niebezpiecznych czy toksycznych substancji.
Rodzice z którymi rozmawialiśmy mówią, że wieczorem był nieznacznie wyczuwalny nieprzyjemny zapach, jakby dym, ale nie było paniki. Mirosław Szozda z Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, który był jednym z nadzorujących budowę, przekonuje, że dzieci są bezpieczne. Jego zdaniem wszystkie systemy wentylacji zostały sprawdzone i działają tak jak trzeba.
- Straż pożarna przeprowadziła badania specjalnymi urządzeniami i wskaźniki pokazały "0". Klinika jest zabezpieczona poprzez system filtrów, które, jak pokazała straż pożarna, działają i nie przepuszczają żadnych niebezpiecznych substancji do wnętrza Przylądka - mówi Mirosław Szozda:
Sytuacja jest oczywiście monitorowana.
Posłuchaj całego materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.