Mieszkańcy Olszyny żyją w strachu. "Killer" na wolności

| Utworzono: 2015-07-20 11:32 | Zmodyfikowano: 2015-07-20 11:32
Mieszkańcy Olszyny żyją w strachu. "Killer" na wolności - Fot. Wikipedia/SPUTNIK 1
Fot. Wikipedia/SPUTNIK 1

Prokuratura odwołuje się od decyzji sądu, który nie zastosował tymczasowego aresztowania wobec 41-letniego mieszkańca Olszyny, Leszka W. podejrzanego o zabójstwo. Prokurator zarzucił mu, że nożem przebił tętnicę udową 57-latka, który w konsekwencji wykrwawił się i zmarł. Sąd uznał, że nie ma wystarczających dowodów na to, że 41-latek jest sprawcą tej tragedii. Mieszkańcy Olszyny woleliby go jednak widzieć za kratami.

- On się czuje bezkarny. Naprawdę się go boimy, bo on jest nieobliczalny. W każdej chwili może wyciągnąć nóż i zaatakować - mówią mieszkańcy:



Podejrzany mężczyzna nie przyznaje się do winy. Policja otrzymała informacje, że może dojść w Olszynie do samosądu.

- Policjanci zdają sobie sprawe z tego jak wygląda to zdarzenia i jakie może nieść potencjalne zagrożenie. Także wszystkie informacje, które otrzymujemy, dokładnie weryfikujemy i sprawdzamy - mówi Dagmara Hołod z tamtejszej policji



Sam podejrzany czuje się zagrożony. Jak mówi, nawet dzieci wołają za nim „killer".

Tymczasem sędziowie wskazują, że nie zastosowanie aresztowania w tej sprawie nie ma związku ze zmianą procedury karnej w sądach. Bo obecnie, tak samo jak wcześniej, by sąd kogoś aresztował prokurator musi uprawdopodobnić, że podejrzany nie tylko popełnił dany czyn, ale też np. może wpływać na świadków czy istnieje niebezpieczeństwo, że ucieknie.

Czytaj więcej: Nowa procedura karna: Sędzia arbitrem, strony z dowodami

W Kodeksie Postępowania Karnego "kontradyktoryjność", zastąpiła dotychczasowy model tzw. "inkwizycyjność", gdy na sądzie ciążyła inicjatywa dowodowa w postaci przesłuchiwania świadków i zbierania dowodów. Teraz - na wzór amerykański - inicjatywa sądu została ograniczona, więcej obowiązków mają za to obie strony postępowania. Prokurator, który był autorem aktu oskarżenia, osobiście występuje w danej sprawie w sądzie (dotąd często wysyłał zastępców, nierzadko nieznających dobrze danej sprawy). Większej aktywności wymaga też obrona oskarżonego.

Oprócz zmiany "filozofii" postepowania sądowego, zmieniły się też niektóre przepisy szczegółowe. To w nich leży przyczyna obserwowanych już opóźnień. W części sadów ponad 1/3 rozpraw jest odraczanych; i to tylko przez zmianę jednego z przepisów. Pokrzywdzonych i oskarżonych trzeba pouczyć o ich prawach i obowiązkach. Oskarżeni pouczeni o prawie do obrońcy najczęściej żądają, by im go przyznać. Sąd musi więc odroczyć proces. Sprawa dotycząca np. gangu 10-osobowego, może się rozpoczynać 10-ma odroczeniami - na każdym z posiedzeń każdy z kolejnych oskarżonych zażąda obrońcy.

Sędziowie i prokuratorzy podkreślają, że wystarczyło wprowadzić przepis o prawach i obowiązkach - w tzw. okresie przejściowym - o miesiąc, dwa wcześniej i nie byłoby dziś wynikających z niego zatorów. Prawnicy apelowali do ministra sprawiedliwości o przesunięcie terminu wprowadzenia całego zespołu przepisów tzw. kontradyktoryjności. Minister Borys Budka, na początku maja - krótko po objęciu urzędu - mówił, że nie widzi powodu, aby opóźniać reformę procedury karnej.

Nowelizację Kodeksu Postępowania Karnego przygotowywała, przez dwa lata, Komisja Kodyfikacyjna przy ministrze. Pracami kierowali profesorowie Andrzej Zoll i Piotr Hofmański.

 

 


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.