Ekonomiczne podsumowanie 2014 r. (SŁUCHAJ)
Jedno jest pewne - przez ostatnie 12 miesięcy działo się dużo na Dolnym Śląsku - zarówno jeśli chodzi o inwestycje w infrastrukturę, jak i rozwój biznesu. To był naprawdę dobry rok - zaczęliśmy od kończenia problemów związanych z czasem kryzysu na rynku deweloperskim. Przez pierwsze miesiące 2014 roku trwał serial z upadłością firmy GANT DEVELOPMENT - legnickiego potentata na rynku sprzedaży mieszkań. Dziesiątki, jeśli nie setki klientów, którzy zapłacili zadatki na nowe mieszkania, nigdy mieszkań nie otrzymali, nadal walczą także o zwrot pieniędzy. Według różnych szacunków, GANT winny jest swoim wierzycielom od 500 do nawet 900 mln złotych. Ostro było w siedzibie spółki, ale i na salach sądowych, a klientom GANTA - trudno się dziwić - puszczały nerwy:
Początkowo sąd ogłosił upadłość układową firmy, ale widząc, że kasa GANTA świeci pustkami i nie ma z czego nawet pokryć kosztów samej upadłości, umorzył postępowanie. A sędzia Jarosław Horobiowski w uzasadnieniu takiej decyzji sugerował jak mogło dojść do tak wielkich problemów dewelopera:
Problemy miała i nadal ma wrocławska fabryka sprzętu AGD FAGOR MASTERCOOK. Pracuje w niej prawie 1000 osób. Zakład na początku roku wstrzymał produkcję, później wznowił. W międzyczasie sąd ogłosił upadłość fabryki i rozpoczęła się telenowela ze sprzedażą hal przy Żmigrodzkiej. Najlepszą ofertę w połowie roku złożył niemiecki Bosch, syndyk nie przyjęła jednak tej propozycji. W kolejnym przetargu nie było już żadnej oferty i coraz bliższe było widmo zwolnień grupowych. Ostatecznie produkcja trwa nadal i mimo, że w ostatnich dniach rada wierzycieli i sąd przyjęli nową propozycję Boscha, syndyk dalej odmawia podpisania umowy. Nowy termin minie za 5 dni, a tak prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz emocjonalnie komentował zamieszanie wokół Fagora:
To są złe historie, które wydarzyły się w ubiegłorocznej gospodarce, na szczęście mamy się również czym pochwalić. Bo rozwój biznesu w branży nowych technologii jest wprost imponujący. Już dziś coraz śmielej nazywa się Wrocław polską doliną krzemową. Powstały tu oddziały największych i najważniejszych firm z branży IT, czyli np Nokia, HP, IBM, czy Credit Suisse.
Dodatkowo w tym roku obserwowaliśmy prawdziwą wojnę podjazdową o pracowników - firmy dosłownie wyciągały programistów z uczelni oferując im nawet 5 cyfrowe zarobki. Co więcej, wprowadzono także np. zaledwie kilkuminutową rekrutację, a pracownik za przyprowadzenie kolejnego programisty mógł dostać nawet 7 tysięcy złotych. I chyba w tej branży poziom zainteresowania pracownikami nadal będzie wysoki. A w innych branżach związanych z nowymi technologiami? Też jest bardzo dobrze. Centrum Badań EIT+ otworzyło nowy budynek, w którym powstają prawdziwe cuda techniki, ale i nowe lekarstwa czy szczepionki (KLIKNIJ I CZYTAJ WIĘCEJ). Dość powiedzieć, że naukowcy szukają leku na raka, wymyślili już szczepionkę na krztusiec, opracowują panele słoneczne, które można wydrukować na ubraniu, czy nowatorskie detektory wykrywania gazów w kopalniach. Co więcej, w kolejce czeka już 50 zgłoszeń patentowych - mówi Patrycja Radek odpowiedzialna za sprzedaż i marketing:
Czytaj też: Centrum EIT+ podpisało porozumienie z firmą BASF
W tym roku emocjonowaliśmy się także mało wyszukaną pracą, ale na wielką skalę - w centrach logistycznych amerykańskiego AMAZONA. W październiku otwarto w Bielanach Wrocławskich dwie gigantyczne hale - każda wielkości 13 pełnowymiarowych boisk piłkarskich. Znajduje się tam 8 mln produktów, które są rozsyłane głównie na Europę Środkowo-Wschodnią. W sumie w dwóch halach AMAZONA pracę na stałe znalazło 2,5 tyś. osób i 3,5 tyś. pracowników tymczasowych. To spektakularne liczby, ale równie ciekawa była sama rekrutacja. Jako pierwsi w Polsce informowaliśmy, że AMAZON pracowników zatrudnia... przez telefon:
Czytaj więcej: "Halo? Jest pan zatrudniony", czyli jak rekrutują w Amazonie
No i w tej sytuacji gospodarczej w regionie po raz pierwszy w historii bezrobocie na Dolnym Śląsku jest niższe niż krajowa stopa bezrobocia i wynosi można powiedzieć zaledwie 10,6 proc. We Wrocławiu bezrobocie spadło do poziomu 4,6 procenta, ale dużo lepiej niż 12 miesięcy temu jest także w Wałbrzychu, Kamiennej Górze czy Oławie.
Ten rok to także zakończenie dużych inwestycji w infrastrukturę drogową czy kolejową. Mamy wreszcie nasze upragnione Pendolino, ale tak naprawdę szybkie połączenie kolejowe do Warszawy czy Krakowa to nie zasługa nowego taboru, ale nowych szyn. Dzięki temu do stolicy jedziemy już nie 5 godzin, a 3 godziny 40 minut. Szybciej i wygodniej jeździmy także w samym regionie - Koleje Dolnośląskie kupiły nowe pociągi IMPULS, a do pełni szczęścia brakuje tylko nowych torów z Wrocławia do Poznania. Remont cały czas trwa.
Z kolei samochodem już w przyzwoitym czasie dojedziemy np. do Łodzi, bo oddano do użytku ostatnie fragmenty trasy S8. Nasz redakcyjny kolega Piotr Pietraszek testował tę trasę pokonał ją i w 2 godziny. Do Warszawy dojedziemy w około 3 i pół godziny.
Przeczytaj więcej: Testowaliśmy trasę S8 (ZDJĘCIA, RELACJA)
No i do tego rekordy na wrocławskim lotnisku, które przez cały rok obsłużyło ponad 2 miliony pasażerów, a na nowy sezon zapowiada kolejne ciekawe połączenia.
A propos przyszłości. Co przed nami? Ta rozpoczęła się już kilka tygodni temu. Urząd Marszałkowski podpisał z rządem kontrakt terytorialny. W dokumencie są zawarte gwarancje na realizację inwestycji kluczowych dla rozwoju regionu o łącznej wartości 28 mld zł. Przypomnijmy, że na pierwotnej liście, wysłanej przez dolnośląskich urzędników do Warszawy, znajdowało się ponad 50 inwestycji. Po zakończonych negocjacjach z rządem zostało ponad 20 - przede wszystkim inwestycje w infrastrukturę drogową: m.in. budowy dróg ekspresowych S3 (Sulechów - Legnica, Legnica - Bolków) i S5 (Korzeńsko - Wrocław) oraz budowa obwodnicy Kłodzka. Zaplanowano również modernizację i rozbudowę sieci kolejowych w regionie, czy uruchomienie kolei aglomeracyjnej, która połączy mniejsze ośrodki regionu z Wrocławiem. Józef Dziechciarz z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu przewiduje dobry rok dla regionu, ale ostrzega, żeby nie zachłysnąć się unijnymi środkami.
Z kolei Ryszard Petru widzi zagrożenia płynące z Rosji, które mogą dotknąć także Dolny Śląsk. Bo jego zdaniem brak wypłacalności Rosji to duże problemy dla Niemiec, a problemy naszego największego i najbliższego sąsiada mogą się odbić czkawką na Dolnym Śląsku. Dlatego ekonomista liczy na nowe inwestycje, ale już nie tylko dające prace taniej sile roboczej jak Amazon, bo ten rynek jest już nasycony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.