Kwadratura koła w Karpaczu

Chodzi o wsparcie na zakup śmieciarki, którą samorząd kupił, by odbierać odpady od mieszkańców.

Pojazd został przekazany do spółki Karkonoskie Przedsiębiorstwo Komunalne, choć zgodnie z umową miała go używać gmina. Zastępca burmistrza, Ryszard Rzepczyński mówi, że nowe prawo nie pozwala gminom odbierać śmieci, więc trzeba było sprzęt użyczyć spółce. Gdyby tak nie zrobili pieniądze i tak musieliby oddać:

Rzepczyński mówi, że pojazd trafił do spółki na skutek zmiany prawa, które zabroniło gminom wywożenia śmieci. Od ubiegłego roku mogą to robić tylko firmy. Innym wyjściem byłoby postawienie samochodu na kołkach:

Samorząd województwa zagroził gminie Karpacz procedurą windykacyjną, jeśli ta sama nie zwróci pieniędzy. Środki pochodziły z Europejskiego Funduszu Rolnego na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich. Dotychczasowe odwołania władz Karpacza w tej sprawie nie przyniosły rezultatu.

Ryszard Rzepczyński ma nadzieję, że odwołanie gminy w tej sprawie zostanie uznane, bo jak mówi zachowała się racjonalnie, choć rzeczywiście przekazała śmieciarkę do spółki zanim uzyskała zgodę.

Historii o kłopotach z dotacjami jest znacznie więcej. Rok temu opowiadaliśmy o małżeństwie z Wrocławia, które chciało rozkręcić własny biznes i zorganizowało zgodnie z umową kursy języka angielskiego dla bezrobotnych. Nagle okazało się, że zainwestowane już pieniądze (5 tys. zł) trzeba zwrócić. Dolnośląski Wojewódzki Urząd Pracy, który przyznał dofinansowanie zrzucił odpowiedzialność na Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, które po podpisaniu umów wprowadziło nowe interpretacje przepisów. - Byliśmy zmuszeni renegocjować wszystkie 24 umowy - tłumaczyła Anna Zug. W rozmowie z Radiem Wrocław rzecznik ministerstwa uznał decyzję wrocławskich urzędników za nadgorliwą.

Posłuchaj relacji Radia Wrocław:

ZOBACZ TEŻ:

Z 200 mln zł, oddadzą 200 tys. | MPK może odetchnąć | Wojna o pieniądze w Dolinie Baryczy