Najnowszy raport NIK o dopalaczach: Przegrana wojna. Także na Dolnym Śląsku

el | Utworzono: 2017-06-03 20:50 | Zmodyfikowano: 2017-06-03 11:19
Najnowszy raport NIK o dopalaczach: Przegrana wojna. Także na Dolnym Śląsku - Fot: A. Owczarek
Fot: A. Owczarek

Liczba zatrutych osób po tych środkach regularnie rośnie. We Wrocławiu nie opracowano np. procedury przekazywania dopalaczy do badań. - Z reguły te środki przekazywane były przez operatora pocztowego, tak m.in. działo się we Wrocławiu i Wałbrzychu, natomiast zgodnie z regulacjami, nie można było takich środków przesyłać w takiej formie - wyjaśnia Violetta Matuszewska-Potempska z Delegatury NIK we Wrocławiu.

ZOBACZ TAKŻE: WROCŁAW: Policja przejęła dopalacze za 2 mln zł (WIDEO)

Jeszcze większe problemy inspekcja sanitarna miała z przechowywaniem dopalaczy. We Wrocławiu przez lata była to drewniana, a później metalowa szafa. Duży problem był również w Wałbrzychu. Oto fragment raportu:

PPIS w Wałbrzychu w dniu 23 stycznia 2014 r., powołując się na zapisy Porozumienia, zwrócił się do KWP we Wrocławiu o pilne wskazanie miejsca czasowego zabezpieczenia środków zastępczych, zajętych podczas kontroli w dniu 20 stycznia 2014 r. W odpowiedzi z dnia 3 lutego 2014 r. Komenda odmówiła wskazania miejsca, o które zabiegała Stacja oraz wyjaśniła, iż jednostki Policji garnizonu dolnośląskiego nie dysponują pomieszczeniami przeznaczonymi do przechowywania środków zastępczych oraz dotychczas nie została podjęta decyzja w przedmiocie dalszego przechowywania środków zastępczych, które znajdują się w jednostkach Policji od października 2010 r. Naczelnik Wydziału do walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w Wałbrzychu wskazał, że w Komendzie były przechowywane środki zastępcze zabezpieczone przez pracowników PSSE w dniu 13 i 15 października 2010 r. Środki te pozostawały w dyspozycji PPIS i na wniosek Komendy (brak możliwości dalszego ich przechowywania) zostały przekazane do PSSE w dniu 16 marca 2015 r."

PRZECZYTAJ: Przeciwdziałanie sprzedaży dopalaczy - Delegatura NIK we Wrocławiu

Według statystyk w latach 2010-2016 odnotowano ponad 16 tys. osób zatrutych bądź podejrzewanych o zatrucie dopalaczami, ale realnie było ich zdecydowanie więcej, a to dlatego, że nie opracowano procedur przekazywania informacji, przekazywania próbek, czy choćby przechowywania zatrzymanego towaru.

Prezes NIK, podkreśla, że we Wrocławiu inspektorzy przez braki kadrowe działali bardzo przewlekle. - W 35 punktach wskazanych jako potencjalne miejsca handlu dopalaczami kontroli nie przeprowadzono w ogóle, a w innych czas reakcji sanepidu wynosił nawet 300 dni - informuje Krzysztof Kwiatkowski

PRZECZYTAJ: Dopalacze we Wrocławiu: Brawurowa akcja policji [FILM]

Problemem w stolicy regionu była również ściągalność nałożonych kar. - Państwowa Inspekcja Sanitarna nałożyła karę pieniężne na łączną kwotę milion sto tysięcy złotych, z czego wyegzekwowała tylko 40 tysięcy, co stanowiło 4 procent wszystkich kar, tymczasem kosztami tej nieskutecznej egzekucji obarczane były inspekcje sanitarne - tłumaczy Violetta Matuszewska-Potempska

W skali kraju w ciągu sześciu lat Państwowa Inspekcja Sanitarna wymierzyła kary na blisko 65 mln zł. Jednak realnie z całej tej sumy udało się wyegzekwować zaledwie niespełna dwa miliony złotych. NIK zaapelował do rządu o takie skoordynowanie działań, aby uszczelnić system antydopalaczowy. W swoim raporcie apeluje m.in. do ministerstwa zdrowia o stworzenie systemu ostrzegania o pojawianiu się na rynku nowych dopalaczy.


Komentarze (1)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Jurek2017-06-03 14:52:31 z adresu IP: (37.228.xxx.xxx)
Wyjscie jest proste. Znormalizowac, zalegalizowac, opodatkowac i kontrolowac dystrybucje. Niech wszyscy maja dostep do jednakowego gowna najwyzszej jakosci a nie truja sie tym scierwem gotowanym po garazach. Zawsze bedzie czesc ludzi, ktora bedzie to brala. Pieniadze niech trafiaja do budzetu zamiast do bandytow. Aczkolwiek, to nie ci sami ludzie(tylko nieoficjalnie)?