Nie Było Grane: Wishbone Ash - wywiad; nowa muzyka: Ron Gallo, Duke Garwood, Steve Hill
Debiutowali w 1970 r., dwa lata później ich trzeci album „Argus” zostanie uznany najważniejszą płytą roku, miną kolejne miesiące, a koncerty tego zespołu będzie otwierał Bruce Springsteen czy Aerosmith.
To wzloty, ale trzeba szczerze przyznać, że tych w karierze Wishbone Ash był zdecydowanie mniej niż upadków. Choć z drugiej strony, czy zespół, który za swój sztandar czyni kompozycję fatyczną „Phoenix”, może spodziewać się czegoś innego niż samospełniającej się przepowiedni o cyklicznym odrodzeniu z popiołów?
1 lutego Wishbone Ash po raz kolejny zawitali do Wrocławia, dając naprawdę dobry koncert (a z tym w latach poprzednich różnie bywało), a dziś zagoszczą w Nie Było Grane. Właściwie zagości Andy Powell, założyciel grupy, który podzieli się z nami kilkoma anegdotami. Rozmowę z liderem Wishbone Ash zaczniemy chwilę przed 18.00.
A tak Andy Powell opowiadał o albumie „Argus”:
Przed Wishbone Ash we Wrocławiu zagrał Steve Hill, Kanadyjczyk, który sam jeden na scenie generował dźwięki za pomocą swojego głosu, gitary i perkusji. Równocześnie, płynnie a przy tym całkiem ciekawie. To dość ciekawa osoba, niegdyś stał na czele zespołu Steve Hill Band, któremu jednak nie było dane zakosztować sławy czy nawet szczątków uznania, natomiast biedy i kłopotów jak najbardziej tak. Ale od kiedy Hill stał się sterem, okrętem i żeglarzem, fani jaki i krytycy zaczęli doceniać ognistą pasję, z jaką tworzy i dzieli się swoją twórczością.
W 2015 r. druga część jego solowej dyskografii „Solo Recordings Vol. II” została uhonorowana tytułem najlepszego albumu bluesowego w Kanadzie (Juno Award for Blues Album of the Year), a kolejne koncerty jak i trzeci album, z którym przyjechał do Polski (Vol. III), są odzwierciedleniem pragnienia, aby „(...) wciąż doskonalić swój warsztat – tekstowy, muzyczny – w studiu jak i na żywo, tak aby wciąz zaskakiwać fanów (...)”.
Blues-rockowy pazur z najnowszego albumu, starsze kawałki wraz z klasyką bluesa w wykonaniu Steve'a Hilla, będą nam towarzyszyć przed i po 18.00.
Audycja Nie Było Grane czyli sludge, doom, indie, shoegaze, alternatywa, eksperymenty i proste piosenki - Radio Wrocław Kultura, w soboty od 16.00 do 20.00.
A do tego czasu nowe albumy. Człowiek, który brzmieniem gitary i swoim niskim głosem czarował Marokańczyków z The Master Musicians of Joujouka czy też Marka Lanegana, z tym ostatnim zresztą nagrywając. Duke Garwood, bo o nim mowa, tym razem solo zaprezentuje nam zbiór apokaliptycznych ballad miłosnych z z najnowszego albumu „Garden of Ashes”.
Z kolei nie o apokalipsie choć z furią jej właściwą, śpiewać i szarpać gitarę będzie niepokorny buntownik z Nashville, mało znany (na razie?!) Ron Gallo. Piosenki, które mają za zadanie unieśmiertelnić rzeczywistość, ze wszelkimi jej pęknięciami, bez upiększeń – to cel Gallo, który realizowany jest z ostrą i nieposkromioną energią, jak poniżej:
Podobieństwo do Buckleya, właściwie: - ów, liryczne wariactwo na przecięciu Ryleya Walkera i Stu Mackenzie'ego, z dużą dozą oryginalności gwarantowane!
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.