Niemy protest podczas wrocławskiego sylwestra
To nie było zwyczajne "Let the Sunshine In". W sylwestrową noc hit z musicalu Hair wyśpiewało na wrocławskim rynku kilkunastu artystów z Capitolu, którzy na scenę wyszli z zaklejonymi czarną taśmą ustami. W ten sposób poparli protestujących aktorów Teatru Polskiego.
Spór przy Bogusławskiego trwa już od tygodni i - mimo licznych interwencji członków zarządu województwa (UMDW jest organizatorem sceny) - końca nie widać. Protestujący aktorzy nie chcą zgodzić się, by teatrem zarządzał Cezary Morawski, dlatego wraz z grupą widzów, protestują, organizując happeningi i wychodząc na oklaski z zaklejonymi ustami.
Dyrektor Morawski powtarza, że szuka kompromisu i jest otwarty na rozmowy, ale jednocześnie chce zwolnić 12 osób najbardziej zaangażowanych w spór - m.in. Annę Ilczuk, Martę Ziębę i Andrzeja Kłaka. - Mam wrażenie, że część aktorów specjalnie prowokuje zwolnienia, by robić szum medialny. To nie ja chcę ich zwalniać, ani chcą się zwalniać sami. To sytuacja absurdalna, że 20 proc. zespołu domaga się czegoś, czego nie akceptuje 80 proc. zespołu - mówił nam ostatnio Cezary Morawski.
CZYTAJ KONIECZNIE: Aldona Struzik: "Większość pracowników chciałaby już spokoju"
Wrocławski sylwester; fot. Grzegorz Kryza
Tymczasem o konieczności dymisji Cezarego Morawskiego przekonywał na naszej antenie europoseł Bogdan Zdrojewski, były minister kultury. - Misja dyrektora zakończyła się niepowodzeniem i porażką. Zespół musiał wziąć na siebie odpowiedzialność za swoją własną kondycję - to przykry widok, niebezpieczny z punktu widzenia następnej perspektywy - mówił Zdrojewski, dodając, że dymisja byłaby dobrze przyjęta i pozwoliłaby Cezaremu Morawskiemu na powrót do środowiska artystycznego i odzyskanie pewnego szacunku.
ZOBACZ WIĘCEJ: Bogdan Zdrojewski: "Misja Cezarego Morawskiego zakończyła się porażką. Jedynym wyjściem jest rezygnacja"
W Teatrze Polskim zatrudnionych na stałe jest dziś około 160 osób. 50 z nich to zespół aktorski.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.