Publicystyka Radia Wrocław o tzw. ustawie wiatrakowej
Zmieniają się minimalne odległości między mieszkaniami, a miejscem posadowienia takiej konstrukcji.
W niektórych przypadkach będą one musiały one przekraczać nawet 2 kilometry. Elżbieta Jedlecka, wójt gminy Wądroże Wielkie, jest zaskoczona takimi rozwiązaniami.
- Zapisy, szczególnie jeżeli chodzi o odległości - są niekorzystne dla nas, dla mieszkańców. Oddalają nas od potencjalnego dochodu, który moglibyśmy czerpać, gdyby te farmy wiatrowe powstały. Nie pozwolą na realizację żadnego z projektów zaplanowanych wcześniej tutaj na terenie gminy Wądroże Wielkie.
Zupełnie inaczej ustawę oceniają mieszkańcy Taczalina w gminie Legnickie Pole. Mają nadzieję, że znacznie wyższe podatki, jakie przyjdzie przedsiębiorcom płacić gminie, ostatecznie doprowadzą do usunięcia wiatraków sprzed ich okien.
Krzysztof Tymków z Taczalina - wsi, którą wiatraki otaczają niemal z każdej strony - uważa, że to dobre prawo: - To jest dzięki naszym władzom, które garną się do pieniędzy, a nie myślą o mieszkańcach. Walczymy do tej pory, aby nam od wschodu nie wstawili wiatraków. Dzięki ustawie na razie jest to niemożliwe, ale nie wiadomo czy ta ustawa się nie zmieni i inwestycja nie pójdzie dalej.
Taczalin: Ma być jeszcze więcej wiatraków, mają być też protesty (materiał z kwietnia 2016 r.)
Nowa ustawa zmienia też zasady rozliczania się właścicieli generatorów z gminami. Podatki wpływające do samorządowych kas powinny być teraz czterokrotnie większe. Wielu wójtów i burmistrzów obawia się, że firmy energetyczne tego nie wytrzymają.
Więcej na ten temat w 'Publicystyce Radia Wrocław" dziś po godz. 21.00
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.