Marcin Nałęcz - Niesiołowski: Trzymam w ręce gałązkę oliwną [WYWIAD]

| Utworzono: 2016-05-19 07:55 | Zmodyfikowano: 2016-05-19 07:56
Marcin Nałęcz - Niesiołowski: Trzymam w ręce gałązkę oliwną [WYWIAD] -

O sporach związkowych (czytaj więcej tutaj), wizji i pomysłach na Operę Wrocławską rozmawiamy z bohaterem tego zamieszania Marcinem Nałęczem – Niesiołowskim.

 

Denerwuje się pan? Pytam nie tylko o emocje związane z decyzją, która być może zapadnie w przyszłym tygodniu i wtedy będzie wiadomo czy zostanie pan szefem opery. Pytam też o to czy myśli pan o tym jak to będzie zastąpić Ewę Michnik, która przez ponad 20 lat była szefową opery i jest osobą instytucją.

Mam emocje, ale wyłącznie pozytywne. Czekam spokojnie na decyzję zarządu i cieszę się ogromnie, że w procedurze konkursowej wygrałem. Teraz już nie mam wpływu na to co się wydarzy. Mogę mieć tylko nadzieję, że głos komisji konkursowej zostanie wzięty pod uwagę przez zarząd. Jeśli chodzi o drugą część pani pytania, to oczywiście, że zdaję sobie sprawę z ogromnej pracy jaką włożyła dyrektor Ewa Michnik  w działalność  Opery Wrocławskiej. Była to praca nie tylko ciężka, ale też bardzo różnorodna i spójna. Przyniosło to znakomite efekty, ponieważ Opera Wrocławska nie tylko w Polsce, ale i za granicą jest zauważana i doceniona. W światowym, znaczącym rankingu Operabase aktualnie zajmuje 16 miejsce. Mając tego świadomość chciałbym przede wszystkim kontynuować tę działalność. Będąc wieloletnim dyrektorem i filharmonii i opery w Białymstoku wierzę, że poradzę sobie z takim wyzwaniem.

Nie chce pan niczego zmieniać?

Przede wszystkim chcę zaproponować nowe pozycje repertuarowe oraz odświeżyć realizatorsko i muzycznie niektóre pozycje, które są w repertuarze opery.

Może pan podać jakiś przykład?

(śmiech). Będą to pozycje, które podałem w swojej koncepcji działalności Teatru i o których chciałbym porozmawiać w szczegółach po decyzji zarządu. Oprócz tego chciałbym wykorzystać swoje doświadczenie, które zdobyłem podczas budowy gmachu Opery Podlaskiej -  czyli położyć także nacisk na rozbudowę wrocławskiego teatru operowego. Chodzi o niezbędne sale prób. Budynek we Wrocławiu nie posiada odpowiednich sal prób orkiestry, baletu, sal ćwiczeniowych - miejsca dla potrzeb prób ansamblowych (próby zbiorowe solistów - przyp.red). To znaczy one są, bo przecież inaczej nie powstawałby spektakle, ale nie są to warunki godne tak profesjonalnej instytucji i jej wszystkich zespołów. Uważam, że rozbudowa jest niezbędna i potrzeba oprócz wspomnianych sal także magazynu przyscenicznego, którego nie ma i praktycznie po każdym spektaklu trzeba wszystkie dekoracje odwozić.  Jest to sytuacja bardzo niekomfortowa i utrudniająca działalność opery.

A czy myślał pan o tym, żeby zmienić akcenty repertuarowe? Np. wprowadzić operę dawną lub wprowadzić więcej tytułów z opery współczesnej?  Co pan myśli o tym, żeby opera zamawiała dzieła dedykowane wyłącznie jej?

Absolutnie tak i przedstawiłem to w swojej koncepcji programowej. Jednym z jej punktów była ścisła współpraca z Instytutem Muzyki i Tańca w Warszawie. Jest to agenda ministerstwa kultury, która pozwala na zamawianie dzieł i przedstawień operowych u współczesnych kompozytorów. Mowa tu zarówno o twórcach uznanych jak i dopiero rozpoczynających swoją działalność kompozytorską. We wspomnianej już wcześniej koncepcji zaproponowałem cykl „Archipelagi”, odnoszący się do wykonawstwa dzieł nowych i chciałbym, aby zaistniał on w Operze Wrocławskiej. Czy w nadchodzącym sezonie, nie wiem, bo tak naprawdę konkurs na stanowisko dyrektora  tak ważnej instytucji powinien być rozpisany rok temu, a nie na kilka miesięcy, a właściwie na trzy  miesiące przed odejściem pani Michnik.

A styl pracy? Pani dyrektor Michnik silną ręka prowadziła operę. A jaki jest styl Marcina Nałęcza Niesiołowskiego?

Powiem tak: różnorodność repertuarowa powinna zostać utrzymana, ale chciałbym zmienić akcenty jeśli chodzi o liczbę wykonań tych samych pozycji repertuarowych na przestrzeni miesiąca lub dwóch. Chodzi o to, by były one częściej powtarzane, w bliskich odstępach czasowych, co nazwałem w swojej koncepcji repertuarowym staggione, dzięki czemu możliwe będzie zmniejszenie liczby prób. Resztę czasu chciałbym poświęcić na przygotowanie innego repertuaru – premier, koncertów, kolejnych wydarzeń artystycznych, a także na pracę indywidualną artystów.

Czy zechciałby pan skomentować, to co dzieje się we Wrocławiu w związku z pana nominacją? Chodzi m.in o zamieszanie wśród związkowców opery. To znaczy: Związek Zawodowy Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych w ogóle pana nie poparł, a “Solidarność” podzieliła się i choć wygrał pan głosem właśnie związkowca “S”, to część działaczy uważa, że stało się to w brew ich woli. Wszystko dlatego, że był pan w konflikcie ze związkami zawodowymi w Białymstoku.

Nie znam ustaleń związków zawodowych działających w Operze Wrocławskiej. Przyjechałem na konkurs, zaprezentowałem swoją koncepcję, odpowiedziałem na szereg szczegółowych pytań dotyczących działania opery, uzyskałem większość głosów – z tymi faktami trudno polemizować. Jeśli związki zawodowe miałyby, przed wysłuchaniem kandydatów, wskazywać kto ma być dyrektorem, to powinny wystosować pismo do marszałka województwa i do ministra kultury, by w ogóle nie przeprowadzać konkursu. No bo to oznacza, że powinienem zostać skreślony zanim w ogóle przedstawiłem swoją wizję i pomysł na działalność oraz prowadzenie opery, a takie działanie uważam, że nie byłoby sprawiedliwe.

Głośno było o tym, że zarzucano panu łamanie praw pracowniczych.

Chciałbym zaprzeczyć. Chciałbym raz na zawsze to wyjaśnić. Pracowałem w Białymstoku przez ponad 14 lat, rozpocząłem mając niespełna 25. Przez te lata znacząco rozbudowałem orkiestrę, nagrałem z nią ponad 20 płyt, z których dwie nagrodzone zostały Fryderykami. Mieliśmy kilkanaście zagranicznych tourne z zespołem. Wyremontowałem starą siedzibę (filharmonii przyp.red), zbudowałem nową siedzibę opery, bardzo aktywnie zabiegałem o fundusze europejskie oraz sponsorskie na działalność artystyczną i inwestycyjną instytucji. Dzięki temu, że udało się wpisać Operę i Filharmonię Podlaską na listę instytucji współfinansowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powstał wspaniały chór i wiele innych inicjatyw, na przykład edukacyjnych. Nie ukrywam także, że w skuteczny sposób zabiegałem o zwiększenie uposażeń wszystkich pracowników instytucji. Muszę zatem przyznać, że informacje, że jedyne czym się zasłużyłem, to fakt, że skonfliktowałem się z zespołem są dalece nierzetelne. Przykro mi tym bardziej, że za wspomniane dokonania otrzymałem między innymi jedno z najważniejszych odznaczeń państwowych Srebrny Medal Gloria Artis.

No tak, ale miał pan sprawy sądowe, prawda? Był pan oskarżony o łamanie prawa pracy i mobbing, tak?

Oskarżać można o wiele rzeczy ale liczą się dowody. Prawdą jest, że odbyły się sprawy sądowe i osoby oskarżające mnie przegrały, i w pierwszej, i w drugiej instancji. Ja nie przegrałem żadnej sprawy. Co więcej, to ja zostałem zwolniony przez zarząd województwa podlaskiego z naruszeniem kodeksu postępowania administracyjnego. Potwierdził to Wojewódzki Sąd Administracyjny. Dostałem także z sądu pracy odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie. Dodać jeszcze mogę, że moje zwolnienie, choć niezgodne z prawem, działo się za przyzwoleniem pana ministra Bogdana Zdrojewskiego (w ówczesnym czasie był szefem resortu kultury - przyp. red), który nie chciał przyjąć do wiadomości, że oskarżenia o łamanie praw pracowniczych, o mobbing są bezzasadne. Cóż, następny dyrektor opery w Białymstoku był z Wrocławia. (śmiech)

Czy mógłby pan powiedzieć coś więcej o okolicznościach swojego odwołania?

Zostałem odwołany na początku kwietnia 2011 roku po kilku miesiącach wspólnych nieporozumień z jednym z dwóch związków zawodowych działających w  Operze i Filharmonii Podlaskiej (to związki artystów, nie działała tam Solidarność - przyp. red). Nie doszliśmy do porozumienia jeśli chodzi o sposób działalności jak miałby funkcjonować instytucja po oddaniu nowej siedziby. Chciałem, żeby nadal bardzo prężnie się rozwijała poprzez liczne premiery, koncerty, wyjazdy, nagrania, etc. To nie spotkało się ze zrozumieniem związków. Teraz, po pięciu latach od mojego odejścia widzę, że moje wysiłki, by była to naprawdę silna, ponadregionalna instytucja zostały praktycznie zaprzepaszczone. Proszę spojrzeć jak skromna repertuarowo jest oferta opery w Białymstoku, jak niewiele premier jest tam wystawianych choć dotacja jest porównywalna lub nawet wyższa niż we Wrocławiu.

Czyli rozumiem, że ten konflikt rozbił się o pana wymagania wobec zespołu, tak? O ilość pracy, o ambicje repertuarowe itd, tak?

Tak, plus niesłuszne oskarżenia, o których już powiedziałem.

Ale mógłby pan podać jakieś konkrety? Nie znam specyfiki pracy w operze.

Państwo polskie, podatnicy zapłacili za nową siedzibę ponad 200 mln zł. Takie kwoty zobowiązują do prowadzenia dalszej, rozwojowej działalności. Z instytucji, która była filharmonią trzeba  było stworzyć teatr operowy. A to jest zupełnie inna specyfika. Trzeba rozszerzyć działalność o próby nie tylko poranne, ale też popołudniowe, wykonywanie repertuaru operowego i symfonicznego, itd, itd. To wzbudzało dużo emocji u części pracowników. Do tego dochodziły działania zupełnie irracjonalne, wręcz bezprawne – podlaski urząd marszałkowski, poprzez informacje medialne, dawał przyzwolenie na to, aby część pracowników nie przystępowała do pracy. Staram się już do tego wszystkiego nie wracać i patrzeć w przyszłość choć nie jest mi miło, że tak nierzetelne informacje o mnie pojawiły się m.in. w Gazecie Wyborczej we Wrocławiu.

Jeśli pan zostanie dyrektorem opery Wrocławskiej, co pan powie związkowcom? Nawet nie pytam o to co pan powie jako dyrektor, tylko jako członek tego zespołu.

Że trzymam w ręce gałązkę oliwną. Bardzo miło współpracowało się nam przy premierze „Eugeniusza Oniegina” Czajkowskiego, kolejnych spektaklach i na tym warto budować przyszłość.

 

 


Komentarze (20)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Heinz Müller2019-10-15 15:11:25 z adresu IP: (193.239.xxx.xxx)
Edmund - teraz zostałeś z ...... w garści
~Maria M2016-06-29 07:50:56 z adresu IP: (78.88.xxx.xxx)
Kiedy dyrektorem Opery i Filharmonii Podlaskiej był Marcin Nałęcz Niesiołowski wszystko w Białymstoku kwitło !( oprócz głupiego nieporozumienia).Wybudował nowoczesną Operę. Rozsławił pozytywnie OiFP na całym świecie! Białystok do dzisiejszego dnia nie może się pogodzić z odejściem tego wspaniałego człowieka ! Co za głupie pytania zadają ?
~Myślałam2016-05-27 20:43:59 z adresu IP: (185.127.xxx.xxx)
myślałam, że Wrocław to otwarte miasto. Bez kompleksów i strachu, a raczej fobii. Znam MNN , pracowałam razem. To nie było tak. Wymagał, ale ludzi kompetentnych, pracowitych szanował
~ON i ONI2016-05-27 20:40:05 z adresu IP: (185.127.xxx.xxx)
dyrygował choćby 4 czerwca przed B.Obamą
~monkymonk2016-05-23 11:33:34 z adresu IP: (148.81.xxx.xxx)
MNN ma wizję i program na prowadzenie Opery oraz ciekawy życiorys artystyczny, natomiast proszę spróbować wyszukać informacji dot. Tomasza Janczaka, jedyne informacje dotyczące jego osoby to nieudane próby objęcia stanowiska dyrektora w kolejnych instytucjach, Pan Janczak chce po prostu być dyrektorem - wystarczy sprawdzić gdzie kandydował, chyba już wszędzie. Problem w tym, że nawet w Gliwicach się nie udało.... teraz kandyduje do Teatru Muzycznego w Poznaniu i Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze....Jak się nie uda zawsze zostają Domy Kultury, Biblioteki, Szkoły oby tylko to nie była Opera Wrocławska !!!
~Wizja2016-05-26 13:07:19 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
A wizje to On ma, być sterem, żeglarzem,okrętem kontynuując rządy "żelaznej damy" i traktując ludzi tak jak ona. Smutne to i straszne.
~Oby nie Opera Wroclawska2016-05-26 13:03:50 z adresu IP: (83.30.xxx.xxx)
Podobnie z p.MNN, oby nie Opera Wrocławska! Wystarczy sprawdzić gdzie obecnie dyryguje. Taki znamienity a jakoś ani w Narodowej, ani w Teatrze Wielkim. Tak ciężko zrozumieć że muzycy Opery nie chcą z Nim współpracowac?
~Bonhart2016-05-20 15:30:06 z adresu IP: (37.47.xxx.xxx)
Zmiana Michnikowej na Nalecza to wpadniecie z deszczu pod rynne. To jakby przesiasc sie ze zdezelowanego malucha do zardzewialego duzego Fiata. MNN jest po prostu dyrygentem slabym, a zwiazane z tym kompleksy wyladowuje na podleglym mu personelu od orkiestry poczawszy,a skonczywszy na sprzataczkach. Klase Nalecza obrazuje fakt,ze od zwolnienia z Bialegostoku dyrygowal z rzadka totalne ogony w podrzednych krajowych instytucjach. Troche dziwne,jak na "artyste z taaakim dorobkiem",nieprawdaz? Jako osoba pracujaca jakis czas w OiFPodlaskiej mialem do czynienia ze spektrum zenujacych zachowan ze strony owczesnego dyrektora. Niestety czytajac ten wywiad widze,ze nie wyciagnal on zadnych wnioskow z tamtej sytuacji. Ale karma wraca Marcinku, pofolguj sobie we Wroclawiu,a na stale wyladujesz na glebokim oucie. Szczerze wspolczuje muzykom Opery Wroclawskiej. Nie dajcie sie! Melomanka z Bialegostoku: Lubudubu,lubudubu... juz sie Pani nagrala,mozna zakrecic tube z wazelina.
~Ręce opadają2016-05-20 08:54:00 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Skończcie już szafować tym 16 miejscem. To jest 16 miejsce pod względem ilości przedstawień w sezonie! Nie jakości! Zastanówcie się jakim kosztem, z tak małym zespołem? Szkoda, że nie ma klasyfikacji biorącej pod uwagę ilość prób w sezonie! 1 miejsce murowane!! Do melomanki z Białegostoku - jak się zabiera głos, to warto trochę głębiej zapoznać się z tzw. drugą stroną medalu.
~Melomanka z Białegostoku2016-05-20 03:36:50 z adresu IP: (85.193.xxx.xxx)
Komentarz do WYWIADU w RADIO WROCŁAW „Marcin Nałęcz - Niesiołowski: Trzymam w ręce gałązkę oliwną” Melomani białostoccy byli Panem Marcinem Nałęcz1/- Niesiołowskim oczarowani i zachwyceni prezentowanym przez Filharmonię i Operę Podlaską, repertuarem; orkiestra pod jego batutą, grała jak nigdy przedtem. Te 14 lat dyrektorowania dało nam wiele pozytywnych wzruszeń zarówno podczas koncertów, jak również podczas świetnej, błyskotliwej i rzeczowej współpracy przy różnych festiwalowych przedsięwzięciach z kulturalnymi organizacjami pozarządowymi. Pozytywnie Pana Marcina ocenialiśmy na przestrzeni tych lat, obserwując wydarzenia od pierwszej konferencji prasowej w Polskim Radio Białystok do ostatniego koncertu po katastrofie smoleńskiej w 2011 r. Postawa dyrektora, jego inteligencja, fachowość, nagrody, nagrywanie płyt, FRYDERYKI, umiejętność pozyskiwania sponsorów, różnych funduszy dla załogi i rozwoju instytucji, czego ukoronowaniem była budowa OPERY PODLASKIEJ, świadczą o tym, że był dyrektorem na wielką skalę, a nie jakimś miernotą. Czyżby związkowi Wrocławianie zapragnęli miernoty?, czy z szerokim wachlarzem umiejętności -wizjonera? I na zakończenie, dla potwierdzenia faktów historycznych już dodam, że melomani białostoccy, na znak sprzeciwu, kilkakrotnie wysyłali do ministra kultury i dziedzictwa narodowego – pana Zdrojewskiego, listy opatrzone kilkuset czytelnymi podpisami, wnioskując o przedłużenie umowy z panem Marcinem Nałęcz-Niesiołowskim - jako dyrektorem naczelnym i artystycznym Opery i Filharmonii Podlaskiej - Europejskiego Centrum Kultury w Białymstoku, z obszernym podkreśleniem zasług i umiejętności MNN - na to stanowisko. Niestety protest był ignorowany, bo inne cele przyświecały władzy; pominę-jakie. Bulwersuje nas do dnia dzisiejszego wyolbrzymianie pretensji tzw. związkowców, którzy bezceremonialnie swoje pseudo-problemy rozsiewają poprzez Internet na cały świat; mierzi i nie przystoi kulturze – język, jakim się tam posługują... Dziwię się, że Wrocławianie, biorą to pod uwagę. Zestawiłam liczbę opisywanych w prasie i powtarzanych w internecie - 13 jednostkowych pracowniczych problemików, na 13-14 lat pracy dyrektora MN-N, co daje średnio - jedną w roku -niezałatwioną przez dyrektora sprawę, na rzecz pracownika... Pokażcie mi drugiego, takiego usłużnego czy spolegliwego dyrektora, który spełniałby każdą zachciankę, czy nawet potrzebę pracownika. To są niejednokrotnie trudne wybory: dobro jednostki, czy dobro zespołu/ firmy/ czy tylko składu orkiestry na dany koncert. Doprawdy, trudno dłużej milczeć na tak rażącą bezwzględność, aż niesprawiedliwość . Dyrektorzy, muszą być prawi i sprawiedliwi, ale przede wszystkim muszą stawiać sobie i załodze hierarchię wartości; to oni mają ogrom zadań do spełnienia i nie zawsze mogą ulec pojedynczemu-życzeniu czy oczekiwaniu. Czy zatem, jakaś krótkowzroczność, pospolitość lub wręcz prymitywizm, bądź widzenie tylko czubka własnego nosa, może zaważyć na powoływaniu DYREKTORA OPERY?. Jestem przekonana, że Pan Marcin Nałęcz- Niesiołowski jest w stanie spełnić wszelkie standardy dyrektorskie, tylko dajcie mu szansę, a nie już na wstępie – związkowe podstawianie nogi i dyskusja o niczym! Cóż to za analogia, sytuacji mających miejsce w Białymstoku, do sugestii, że wydarzą się we Wrocławiu??!!! Absurd sam w sobie!. Ps. W imieniu białostockich melomanów, którzy ciągle wspominają Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, dziękuję MKiDN oraz gratuluję Komisji Konkursowej przy Zarządzie Województwa Dolnośląskiego za właściwą decyzję. Odpowiedzialna za słowo – HD-melomanka z Białegostoku ---------------------------------- 1/. i proszę więcej nie odmieniać członu nazwiska: Nałęcz; a z pytaniem dlaczego?- zwrócić się do Oddziału Związku Szlachty Polskiej we Wrocławiu lub prof. Miodka.
~Komentarz został usunięty2016-05-20 20:37:37 z adresu IP: (94.254.xxx.xxx)
Komentarz został usunięty
~Zagłoba2016-05-20 00:09:55 z adresu IP: (83.29.xxx.xxx)
Szkoda, że w komisji konkursowej zabrakło ludzi, którzy zadaliby Panu Niesiołowskiemu kilka prostych pytań: - jeśli jest tak świetnym menedżerem, który potrafił będzie zarządzać tak dużą instytucją to dlaczego wykazał się tak skrajną nieudolnością w zarządzaniu zespołem pracowników? Nie wystarczy mieć wizję - trzeba umieć do niej też zapalić ludzi. U nas ciągle charyzmę myli się z chamstwem i zamordyzmem i stąd w tego typu instytucjach jest tyle problemów. - jeśli tak świetnie zna się na prowadzeniu inwestycji, które będzie realizował teraz we Wrocławiu to dlaczego w Białymstoku wydał na budowę trzy razy więcej pieniędzy niż to zakładał pierwotny budżet? Dlaczego wybudował (jako dyrygent!!!) budynek, w którym nie ma ani jednej sali z dobrą akustyką? Instytucja musi teraz działać w dwóch budynkach, bo nowy do grania koncertów symfonicznych się nie nadaje.Dlaczego pozostawił po sobie instytucję bez klarownej wizji funkcjonowania? Z tymi problemami miasto będzie się musiało teraz borykać przez dekady. Narzekanie na ilość premier w Białymstoku jest podłe, gdy pada z ust osoby, która nie zapewniła tej instytucji nawet porządnego zaplecza (brak warsztatów czy magazynów). - skoro jest takim świetnym dyrygentem godnym poprowadzenia 16. najlepszej opery na świecie to dlaczego jest tak zupełnie nierozpoznawalny poza Polską? Mało znaczące na świecie nagrody Fryderyk, nadawane przez wąskie kółko wzajemnej adoracji to trochę mało. Czemu znowu pozwala się na sytuację, gdzie daje się przywilej jedynowładztwa osobie, która udowodniła już, że nie potrafi współpracować z innymi i ma braki kompetencyjne we wszystkich trzech rolach, do których miałaby być powołana: dyrygenta, menedżera i inwestora? A do Pana z "Solidarności" mam takie pytanie: Panie Kimso - nie jest Pan pracownikiem opery, a więc nie potrafi Pan ocenić czyichś umiejętności artystycznych, nie jest Pan też osobą kompetentną do oceny czyichś kompetencji w zakresie zarządzania; miał Pan proste zadanie, jeden "job" - ocenić kompetencje kandydata w zakresie umiejętności współpracy z ludźmi i przestrzegania praw pracowniczych. I co, i teraz Pan mówi, że nie wiedział Pan co działo się w Białymstoku? Dał Pan ciała na całej linii. Tyle, że to inni będą musieli borykać się ze skutkami Pańskiej decyzji. NB wiele zarzutów zostało podtrzymanych przez Inspekcję Pracy.
~solemuz2016-06-03 09:59:20 z adresu IP: (188.122.xxx.xxx)
"...Mało znaczące na świecie nagrody Fryderyk, nadawane przez wąskie kółko wzajemnej adoracji to trochę mało." Pomijając deprecjonowanie tego wyróżnienia - co świadczy samo w sobie o "bezstronności imć pana "Zagłoby" - warto przypomnieć, o uznaniu CD z dziełami Zygmunta Stojowskiego (płyta wytwórni DUX) za najlepszy na świecie album lutego 2009 w kategorii "muzyka orkiestrowa" przez brytyjski miesięcznik "GRAMOPHONE"; płyta (również DUX) "Tansaman Works for Orchestra" otrzymała nagrodę prestiżowego hiszpańskiego magazynu muzycznego "CD COMPACT" (listopad 2007). A to nie wszystkie osiągnięcia Orkiestry Opery i Filharmonii Podlaskiej pod dyrekcją Marcina Nałęcz Niesiołowskiego. Po jego odejściu poziom tego zespołu i jego aktywność na polu nagrań i wyjazdów zagranicznych spadł do ZERA. Zaiste marny fortel obmyśliłeś "Zagłobo" dla zdołowania tego WYBITNEGO MENADŻERA, WIZJONERA I DYRYGENTA. Prawda zawsze wyjdzie na wierzch. Ku Twojemu zmartwieniu... Żółć Cię zaleje...
~Berta2016-05-19 22:50:55 z adresu IP: (62.80.xxx.xxx)
"Stagione" pisze się przez jedno g mimo iż wymowa z akcentem sugeruje podwójne.... czasem warto sprawdzać takie drobiazgi zanim się je wypuści na świat.....
~jacenty2016-05-19 17:30:54 z adresu IP: (176.221.xxx.xxx)
Z taaaaakim nazwiskiem można bez , żadnego ALE, kierować WSZYSTKIMI Operami na Ziemi. :)
~Dobre sobie 2016-05-19 15:41:40 z adresu IP: (159.205.xxx.xxx)
Bezzasadne oskarżenia o mobbing? Pracownicy którzy mieli "przyjemność" współpracy mają jakoś dziwnie odmienne zdanie. Co do wygranych spraw p.N-N sprawa też nie wygląda tak jak On to przedstawia. Czy On naprawdę myśli że muzycy z rożnych nie kontaktują się ze sobą i nie informują co się dzieje nie tak w ich instytucjach? Tak Panu się super współpracowało z muzykami Opery Wrocławskiej że ostatni spektakl "Oniegina" prowadził zastępca...czyżby strach przed stanienciem twarzą twarz przed muzykami którzy po prostu nie chcą Pana na dyrektora?
~inna prawda2016-05-27 20:35:03 z adresu IP: (185.127.xxx.xxx)
muzycy się kontaktują i dodają aby się w sposób nie identyfikowany wyżyć się Nie był taki jak opisujecie. Nie mogliście nim rządzić i wywierać presje. Tyle dobrego ile Mu zawdzięczacie nie przysporzył żaden inny. Denerwuje Was żę nie reaguje na Wasze podłe insynuacje. Białystok Go kochał jako dyrygenta, człowieka inteligentnego, z klasą. Jak czytam co wypisujecie to ręce misię zaciskają. \\to wymagałoby konfrontacji
~@fitzcarraldo2016-05-20 09:50:48 z adresu IP: (46.134.xxx.xxx)
Komentarz stronniczy bo z perspektywy muzyka orkiestrowego. Trudno, tak ja to widzę. Zaciemnieniem faktów jest obecne gloryfikowanie p.N.N.
~fitzcarraldo2016-05-19 22:20:38 z adresu IP: (85.222.xxx.xxx)
@Dobre sobie Komentarz stronniczy i manipulujący faktami. Tak się składa, że kwestia wygranych spraw MNN wygląda DOKŁADNIE tak, jak on to przedstawia - wszystkie zostały rozstrzygnięte na jego korzyść. Za to wszystkie oskarżenia są bardzo niekonkretne i niczym niepoparte - słychać tylko "kwestionował umiejętności" (każdy pracodawca to robi, bo musi) albo "jego zachowania zakrawały o mobbing" (czego nigdy nigdzie nie udowodniono). Konflikty dyrygentów-dyrektorów z orkiestrami są w Polsce dość powszechne - nie usprawiedliwia to tychże, jednak faktem jest, że ich podłożem nie zawsze i nie tylko jest postawa dyrygentów wobec orkiestr, ale też zawiść muzyków, którzy nie mogą przeboleć, że ten dyrygent buduje swoją renomę właśnie na wspópracy z nimi, tymczasem oni pozostają w cieniu. Niesprawiedliwe, fakt, ale taka specyfika branży. Choć tu trzeba też zauważyć, że MNN naprawdę zbudował renomę białostockiej orkiestry, a która jest od czasu jego odwołania konsekwentnie zaprzepaszczana(co zauważa środowisko muzyczne w całej Polsce, ale solidarność orkiestr nie pozwala tego przyznać). Ostatnie zdanie komentarza to już szczyt manipulacji i zaciemniania rzeczywistości. Jako muzyk stwierdzam, że MNN może nie jest najdoskonalszym kandydatem na dyrektora, może też konflikt z orkiestrą jest jakąś skazą na życiorysie, ale jest zwyczajnie najlepszym, najbardziej kompetentnym kandydatem.
~foxmann2016-05-19 19:01:54 z adresu IP: (188.123.xxx.xxx)
Dokładnie tak! Koncerty, więcej ponadnormówek - ok, ale pod warunkiem, że muzycy odczują to w kieszeniach, a nie tylko sam dyrektor. Poza tym M N-N. jest dyrygentem po prostu przeciętnym. Nie jest aż taką miernotą jak Ewa Michnik, ale naprawdę powinno się odbyć głosowanie (tak jak na zachodzie) czy chcemy takiego dyrygenta(dyrektora). Taki POWINIEN być system, a jest.... zwykłe polityczne rozdawanie stołków