Zagłosowałem zgodnie z sumieniem. Nie dobijałem targów politycznych
W czwartek 12 maja, podczas spotkania związkowców Opery Wrocławskiej część działaczy zarzuciła Kazimierzowi Kimso, który reprezentował ich w komisji wybierającej kandydata na szefa opery, że nie zagłosował zgodnie z ustaleniami. Powinien wstrzymać się od głosu.
Czy Pan wiedział że kandydat Marcin Nałęcz - Niesiołowski, na którego Pan głosował był w sporze ze związkowcami w poprzednim miejscu pracy?
Nie. Jeśli chodzi o niechlubne informacje z przeszłości, miałem je odnośnie kilku kandydatów. Nie miałem natomiast pojęcia o żadnych procesach i sprawach związkowych w przypadku pana Nałęcza. Miałem tylko taką wiedzę, że kandydat jest dla części osób kontrowersyjny, ale ja nie miałem żadnych argumentów jednoznacznie wskazujących na przykład na spory ze związkowcami. Dopiero wczoraj był u mnie kolega z komisji zakładowej i pokazał mi pisma z których wynika, że ten związek zawodowy artystów prowadził jakieś negatywne dialog z tym dyrektorem. Powiedziałem, że nic nie wiedziałem na ten temat.
Czy nie widzi pan pewnej niezręczności w tym, że pod dokumentem, który delegował pana do reprezentowania komisji zakładowej podczas komisji konkursowej podpisała się Anna Szopa - pracownik opery, związkowiec, ale też pana partnerka życiowa?
Nie. Dlatego, że Anna Szopa podczas głosowania związkowców opery była przeciwna temu, bym to ja reprezentował operę. Była jednak w mniejszości. Pod pismem się podpisała, dlatego, że jest sekretarzem komisji zakładowej i jest do podpisywania dokumentów upoważniona. Są cztery takie osoby. Nie mogła zrobić tego przewodnicząca Urszula Drzewińska, bo była w Warszawie. Kolejnymi upoważnionymi byli: wiceprzewodniczący Tadeusz Witek i on to podpisał. Jeszcze jeden członek, który miał takie plenipotencje był nieobecny. Niemniej decyzja, że mam mandat do reprezentowania opery była kolegialna i zdecydowała większość.
Pojawiają się też głosy, że dobił pan targu z PiSem, że ugadał się pan politycznie. Są osoby, które twierdzą, że tuż po głosowaniu za Nałęczem zadzwonił pan do kogoś i powiedział, że sprawa jest załatwiona, że wszystko się udało.
Absolutnie zaprzeczam. Być może dzwoniłem do kogoś, ale zapewniam, że nie był to nikt z PiS, nikt z tą partią związany, ani emisariusz PiS to też nie był. Nawet jeśli gdzieś dzwoniłem, czego nie pamiętam i nawet jeśli powiedziałem przez telefon, że coś się udało, to na pewno nie dotyczyło to komisji konkursowej i głosowania w sprawie nowego dyrektora opery. Może chodziło o inną sprawę, która się udała. Nie dobiłem żadnego targu politycznego. Chcę to wyraźnie podkreślić: nie dobiłem żadnego targu. Nie działam w taki sposób, nie leży to w mojej naturze, nie jestem sprzedawczykiem. Nie rozmawiałem z działaczami PiS, z posłami PiS, ani z emisariuszami PiS.
A czy zna się pan na operze? Czy uważa pan, że to dobrze, że na głosowanie w sprawie nowego dyrektora poszedł ktoś, kto tam nie pracuje?
Odpowiadając na pierwszą część pytania. Opera jest mi bliska dlatego, że moja wrażliwość, moje gusta muzyczne są właśnie takie. Chodzę na każdą premierę i nie ma to nic wspólnego z tym, że moja partnerka życiowa jest i była z operą związana. Po prostu ten rodzaj muzyki jest mi najbliższy. Nie mam wykształcenia muzycznego, ale śmiem twierdzić, że chodzę na przedstawienia operowe częściej i bardziej regularnie niż krytycy. Co do tego czy to źle, że nie pracuję w operze, odpowiadam: nie. Nie ma nic złego w tym, że nie jestem pracownikiem, bo mam doświadczenie w zarządzaniu. Mam przygotowanie do pracy w radach nadzorczych. Mam przygotowanie do tego, by ocenić działanie ekonomiczne danej instytucji. Po za tym ci ludzie, którzy pracują w operze od ponad 20 lat pod batutą pani Michnik potem i krwią oraz własną godnością wypracowali sobie 16 miejsce w rankingu oper na świecie. Czegoś takiego nie można zaprzepaścić. Kierowałem się też tym. Nie wiedziałem w chwili głosowania, że pan Nałęcz Niesiołowski był w konflikcie ze związkami.
Czy w takim razie nadal utrzymuje Pan, że był to dobry wybór?
Ja uważam, ze wybór jest optymalny. Wybierałem pomiędzy przesłankami racjonalnymi a emocjonalnymi. Przeważyły racjonalne, które mówiły, że ten kandydat sprosta zadaniu i da radę poprowadzić tę instytucję, co jest niezwykle trudnym zadaniem. Mogę nie wypowiadać się na temat repertuaru, jednak patrzyłem w kontekście udźwignięcia zarządzania tą instytucją, pozyskiwania środków, konieczności skończenia inwestycji. Nie wystarczy utrzymywać się z dotacji, konieczne są także środki zewnętrzne. Dobry szef musi potrafić dobrze zarządzać.W momencie głosowania nie wiedziałem, że Pan Niesiołowski był w konflikcie ze związkami, gdybym wiedział może zagłosowałbym inaczej.
Pańska decyzja o wybraniu tego kandydata podobno może zostać podważona. Przyczyną jest to, że nie miała być to Pańska suwerenna decyzja, a decyzja skonsultowana z całym związkiem.
Stanowisko związku było następujące: związek nie wskazuje żadnego kandydata. Nie ma żadnej formalnej ani nieformalnej informacji, że ja miałem się w jakiś sposób określić. Mimo to według mnie Zarząd Województwa Dolnośląskiego będzie rozpatrywał tę sprawę w taki sposób, w jaki uzna to za stosowne. Oczywiście będzie szukał takich rozwiązań, które umożliwią im zrealizowanie założonego przez siebie planu, natomiast jest ustawa, która mówi jak ma zachowywać się osoba, która jest w komisji konkursowej. Ta osoba nie może podlegać żadnym wpływom. Jeśli jakieś wpływy są ze strony osób instytucjonalnych to ten przedstawiciel instytucji lub osoba fizyczna mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Jeśli mam stanowisko i oficjalne dokumenty to zachowuję się zgodnie ze swoim rozumem, sumieniem i poczuciem wartości oraz oglądem sytuacji. Ja wiem, że próbuje się dorobić do tego mojego wyboru podtekst polityczny. To decyzja wzbudzająca kontrowersje jednak nie w operze, a w środowiskach, które lansowały innego kandydata.
Czy może Pan dziś powiedzieć, że nie żałuje Pan tej decyzji?
Gdybym wiedział, że mój udział w tej komisji wzbudzi takie kontrowersje to nie zgodziłbym się na to żeby reprezentować komisję zakładową. Uważam, że głosować nie powinno się na kandydatów związanych z konkretnymi nurtami politycznymi, ale tak żeby wybrać kandydata, który będzie działał dla dobra całej grupy pracowników. Ta decyzja nie podoba się osobom związanym z polityką, ale nie wszyscy są jej przeciwni. Dla wielu pracowników, tak jak dla mnie jest istotne to żeby zachować dobre i godne warunki pracy.
Tu jednak pojawia się problem, biorąc pod uwagę spory ze związkowcami wybranego przez Pana kandydata - Marcina Nałęcza Niesiołowskiego w Operze i Filharmonii Podlaskiej.
Gdybym wcześniej o tym wiedział mógłbym zapoznać się ze szczegółami. Na razie nie miałem do tego możliwości, i moja wiedza na ten temat na razie jest pobieżna, dlatego nie chcę pochopnie go oceniać.
Biorąc pod uwagę sytuację, która miała miejsce podczas czwartkowego (12.05) zebrania w operze proszę powiedzieć jakie są plany dalszych działań związkowców z Opery Wrocławskiej?
Komisja zakładowa opery podjęła decyzję o tym, że za miesiąc odbędzie się walne zebranie członków związku, gdzie przeprowadzone zostaną wybory uzupełniające. Dalsza dyskusja będzie prowadzona w oparciu o kwestie dalszej sytuacji w związku. Przyszły jednak do opery pytania z Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego w kontekście mojego umocowania i to jest badane. To znaczy szuka się możliwości podważenia mojego mandatu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.