Janerka: O mało nie utonąłem. Znani o bezpieczeństwie nad wodą
Paweł Rańda, wioślarz, wicemistrz olimpijski z Pekinu
Żeby było bezpiecznie nad wodą, trzeba znać choćby podstawowe zasady. Ruch na wodzie wygląda podobnie jak na ulicy: poruszamy się po prawej stronie rzeki, blisko brzegu. Jednostka, która jest szybsza, wyprzedza nas z lewej strony i taki ma obowiązek. Jeśli chcemy zmienić kierunek - informujmy o tym zdecydowanie wcześniej i przewidujmy, czy zdążymy ominąć inny statek, czy też może warto zaczekać jak to on przepłynie pierwszy. Kapoki i zero alkoholu to elementy, o których w ogóle nie powinniśmy mówić, choć ciągle są bagatelizowane. Ale najważniejsze to rozwaga - kilka tygodni temu moja osada Politechniki Wrocławskiej miała kolizję z kajakarzami, którym wydawało się, że zdążą ominąć nadpływających wioślarzy. Na szczęście skończyło się tylko na strachu i zniszczonym sprzęcie.
Stanisław Szelc, członek kabaretu Elita, współtwórca STUDIA 202, były ratownik wodny
Kompletną głupotą było zniesienie obowiązku wyrabiania karty pływackiej - teraz sprzęt wodny, jak kajak czy rower wodny, może wypożyczyć każdy, bez względu na to czy umie pływać, czy też nie. A Polacy z zasady nie umieją pływać - takie jest moje doświadczenie jako wieloletniego ratownika. Co gorsze, w województwie jest za mało małych, przyszkolnych basenów, które służą właśnie do nauki pływania, a wstęp na nie jest za drogi. Z drugiej strony my, Polacy, robimy zawsze na przekór, więc wybieramy niestrzeżone glinianki, kamieniołomy, czy rzeki. Nie chcę nikogo obrażać, ale rodzice, którzy kąpią się w takich miejscach z dziećmi są niebezpieczni dla otoczenia, a kary dla nich powinny być surowe. Inaczej każdego roku będzie jeszcze gorzej.
Lech Janerka, kompozytor, założyciel zespołu Klaus Mitffoch
Może to banał, ale z wodą trzeba potwornie uważać, o czym sam się przekonałem. W szkole trenowałem pływanie - 4 godzinie dziennie w wodzie, mogłoby się wydawać, że nic złego nie może się stać takiemu jak ja, a już z całą pewnością nie mogę utonąć. Nic bardziej mylnego. W czasie wakacji nad jeziorem kupiłem płetwy - pierwsza kąpiel w rzece czy jeziorze prawie skończyła się tragedią. Woda miała może 60 cm głębokości, ale nie mogłem wypłynąć, bo płetwy się "podwinęły", a ja spanikowałem. Brakowało mi tlenu, połykałem kolejne litry wody i chyba tylko szczęście pomogło mi stanąć na nogach - woda sięgała do kolan... Pływanie to piękny pomysł na wakacyjny sport, ale trzeba podwójnie uważać, bo nigdzie indziej nie ma mniej czasu na udzielenie pierwszej pomocy. I żadnego alkoholu!
ZOBACZ KONIECZNIE: Bezpieczni na kąpieliskach. Trwa akcja Radia Wrocław
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.