Zamordował córki i żonę, a później się powiesił
W mieszkaniu na parterze przy ulicy Ślicznej 26 mężczyzna zabił dwójkę swoich nastoletnich dzieci oraz żonę. Później popełnił samobójstwo. Wejście do klatki odgrodzone jest taśmami policyjnymi. Dostęp do niej mają mieszkańcy i funkcjonariusze.
Przed blokiem przy ulicy Ślicznej cały czas gromadzą się sąsiedzi. Są wstrząśnięci i nie mogą uwierzyć w to, co się stało.
- Widziałam ojca tej rodziny, kiedy stał przed drzwiami, bardzo, bardzo zdenerwowany. Nawet chciałam go zapytać co się stało ... chciałam... ale niestety, nie zapytałam - opowiada jedna z kobiet:
- To były takie miłe i piękne, młode dziewczyny. Niewyobrażalna tragedia - powiedziała reporterce Radia Wrocław inna lokatorka. - Powodów nikt nie zna. Wydawali się normalną, przyzwoitą, religijną i ułożoną rodziną. Ostatni raz widziałam ich w niedzielę, w drodze do kościoła - dodawała roztrzęsiona kobieta.
CZYTAJ TEŻ: Prokuratura o mordzie na Ślicznej (nowe fakty)
- Znałam ich z widzenia, nie wydawało się, że mają jakieś problemy, wszystko było w porządku. Ta pani miała około 36 lat, jej mąż podobnie. Nie mieli raczej problemów z pieniędzmi - opowiadała inna sąsiadka.
Z informacji Radia Wrocław wynika, że mężczyzna był wojskowym. Kobieta pracowała w żłobku. Ich córki miał 14 i 17 lat. Starsza - Dorota - uczyła się w szkole gastronomicznej. Gdy jej koleżanki dowiedziały się o tragedii, po lekcjach przyszły pod jej blok. Młodsza Elma chodziła do gimnazjum.
Elżbieta Osowicz (Radio Wrocław) rozmawiała z mieszkańcami:
Na razie policja jest bardzo oszczędna w podawaniu szczegółów. Krzysztof Zaporowski z dolnośląskiej komendy potwierdza Radiu Wrocław jedynie to o czym mówimy od rana:
Z rodziną od wczoraj nie było kontaktu. Rano zaniepokojony ojciec zamordowanej kobiety wezwał na miejsce policjantów. - Jeszcze wczoraj widziałem się z zięciem. Nic nie wskazywało, że rodzina córki miała jakieś problemy - powiedział nam mężczyzna.
Gdy policjanci nie mogli dostać się do mieszkania o pomoc poprosili strażaków - potwierdzał rzecznik komendy miejskiej wrocławskiej straży pożarnej Remigiusz Adamańczyk.
Na miejscu pojawił się wóz satelitarny Radia Wrocław:
Strażacy dostali się do mieszkania przez okno. Znaleźli zwłoki kobiety i dwóch nastolatek. Sprawca najprawdopodobniej powiesił się. Rzecznik dolnośląskiej komendy Krzysztof Zaporowski mówi, że mogło to być tak zwane samobójstwo rozszerzone.
Motywy na razie nie są znane. Na miejscu jest policja i prokuratura.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.