Rakiety kosmiczne, Gandhi i szef PZPR obok Jezusa. Pół wieku wyjątkowej drogi krzyżowej
50 lat temu było to bardzo ważne wydarzenie dla mieszkańców Chojnowa. To za ich pieniądze przez dwa lata Piotr Wróblewski tworzył unikatową drogę krzyżową w tamtejszym kościele św. ap. Piotra i Pawła. Na ścianach świątyni pojawił się między innymi wizerunek szefa struktur PZPR w roli skazującego na śmierć. Są też twarze innych mieszkańców miasta. Andrzej Rudek, miłośnik historii zwraca z kolei uwagę na przedstawienie Neila Armstronga z innymi kosmonautami podczas misji Apollo 11:
- Niepowiedzenie o tym, że ktoś stanął na księżycu byłoby dużym błędem. Mało tego - tu jest również Gagarin. On tak naprawdę króciutko leciał. Okrążył Ziemię i wylądował z powrotem, ale pierwszy. Nie wolno tego zamalować, dlatego że to było wielkie wydarzenie – mówi Andrzej Rudek.
Jest też Święty Franciszek, Mahatma Gandhi i Martin Luther King, którzy czuwają nad ciałem Jezusa. Wtedy scenki nie wzbudzały tak wielkich emocji jak kilka lat temu, gdy część duchownych uznała je za wykwit socrealizmu. Po ostrym sprzeciwie wiernych los nietypowej wizji Męki Pańskiej został objęty ochroną konserwatorską.
Maria Myszograj, jedna z mieszkanek Chojnowa podkreśla, że te obrazy kształtowały wyobraźnię wielu pokoleń:
- To jest jakby koniec świata tam ujęty. Ludzie są podzieleni takimi ścieżkami - jedni idą do raju, inny idą gdzieś może do czyśćca. No, ale tych dróg trochę więcej jest. Ile razy jestem w kościele, to do dziś się zastanawiam właśnie dokąd te drogi prowadzą. Lubię, bardzo lubię tę drogę oglądać – tłumaczy Maria Myszograj.
Stworzenie unikatowej Drogi Krzyżowej kosztowało 200 tysięcy złotych. Pieniądze zebrali mieszkańcy. Za taką kwotę 50 lat temu można było kupić trzy nowe fiaty 125 p.
W ostatnich latach chojnowska droga krzyżowa budziła wiele kontrowersji. Duchowni odstąpili od planów jej zasłonięcia, gdy okazało się, że pół wieku temu takie przedstawienie Męki Pańskiej cieszyło się pełną aprobatą archidiecezji wrocławskiej.
Posłuchaj materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
