"Zostawiasz pod drzwiami i idziesz". Bez adaptacji w przedszkolach i żłobkach
Dzieci rozpoczynające żłobek czy przedszkole bez możliwości adaptacji - tak w tym roku wygląda rzeczywistość w wielu publicznych placówkach. Obecność rodziców na terenie obiektu jest ograniczana ze względów epidemicznych - są miejsca, w których rodzice nie mogą wejść nawet do szatni - dziecko, w drzwiach, przejmuje osoba z personelu.
- Takie praktyki z pewnością nie ułatwiają dobrego startu ani maluchom, ani ich rodzicom - mówi psycholog Karla Orban:
Regulamin działania placówki w warunkach pandemii ustala każdy dyrektor lub kierownik osobno - w oparciu m.in. o wielkość pomieszczeń i liczbę dzieci. Mimo że przepisy dla placówek publicznych i niepublicznych są identyczne, te drugie dużo częściej zezwalają na adaptację z rodzicem.
- Nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej. Dzieci są przerażone, trzeba ułatwić im pierwsze dni - mówi Urszula Olszewska ze żłobka Małe Ludki:
W placówce rodzice byli podzieleni na małe grupy - każdy, przy zachowaniu środków bezpieczeństwa - mógł wejść do sali i zostać w niej z dzieckiem.
Problemowi przyglądała się Justyna Kościelna:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.