Najbardziej zuchwała wrocławska samowola budowlana do rozbiórki
Blok przy ul. Biskupiej we Wrocławiu, to z pewnością ewenement na skalę miasta, któremu czas poświęcaliśmy zarówno my (klik), jak również inne media. Budynek postawiony przez Spółdzielnię Mieszkaniową Cichy Kącik powstał całkowicie niezgodnie z projektem. Jest znacznie wyższy, lokale użytkowe nie znajdują się na wysokości chodnika, lecz około metra nad nim i prowadzi do nich rampa, którą bezprawnie wybudowano na działce miejskiej, czyli na chodniku. Nie ma też garażu, który zakładał projekt, są za to balkony, których w projekcie nie było. I wszystko wskazuje na to, że ostatecznie znikną, bo po latach prób dojścia do porozumienia z inwestorem, czyli spółdzielnią, nadzór budowlany został zmuszony do podjęcia decyzji, która nakazuje rozbiórkę rampy i balkonów. Jak tłumaczy Radiu Wrocław Przemysław Samocki - dyrektor PINB, tej części zwyczajnie nie da się zalegalizować:
- Niestety, jeśli decyzja nabierze wymiar ostateczny, osoby które teraz mają balkony, nie będą ich miały. To z winy inwestora, który samowolnie zmienił projekt i mimo że wzywany był wielokrotnie żeby złożyć projekt naprawczy, najpierw twierdził, że jest to niewykonalne, później złożył projekt nieprawidłowy.
Sprawa wydaje się nie do wiary mieszkańcom bloku:
Budynek, choć od kilkunastu lat zamieszkany, formalnie nadal jest budową, ponieważ nigdy nie otrzymał pozwolenia na użytkowanie. Nigdy nie powinno więc także dojść do sprzedaży lokali, choć właściciele mają akty własności. Jak to się stało? Nie wiadomo. To jednak rodzi szereg problemów, ponieważ gdyby w budynku doszło do pożaru czy innego zdarzenia losowego, ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłaty odszkodowania. A to jaki jest status budynku jest jedną z pierwszych rzeczy, które sprawdza się w postępowaniach odszkodowawczych.
Sprawy nie skomentował inwestor, który ma prawo odwołać się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a w przypadku utrzymania w mocy decyzji PINB, może zwrócić się o kasację wyroku (taka ścieżka może potrwać około dwóch lat). Jeśli te dwie ścieżki zostaną wykorzystane, do rozbiórki będzie musiało dojść.
Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej Cichy Kącik owiany jest pewną tajemniczością. Od kilkudziesięciu lat szefuje mu prezes Ryszard Dymara, który zasłynął kilka lat temu, przy okazji inicjatywy "Ostatni Trawnik" (klik). Grupa powstała po tym, jak kierownictwo spółdzielni postanowiło wydzielić dodatkową działkę przy ulicy Frycza Modrzewskiego, na terenie sąsiadującym bezpośrednio z czterema blokami spółdzielczymi. Spowodowałoby to zniszczenie wieloletniego drzewostanu i pozbawienie mieszkańców dostępu do ostatniego w tym rejonie fragmentu zieleni (wokół jest parking przy ASP, szkoła, bulwar Dunikowskiego, hala targowa przy Piaskowej i ciąg zabudowy staromiejskiej). Dzięki determinacji mieszkańców do sprzedaży terenu nie doszło, jednak mimo prób, prezesa nie udało się odwołać.
A to ciąg balkonów, który ma zostać rozebrany:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.