W cieniu Śląska (Felieton)
Pierwszy jechał tym autobusem już mocno pod wpływem, drugi przekładał z ręki do ręki piwo w puszce i komórkę. Nie darli się jak to teraz w modzie na cały autobus, ale siedzieli za mną, więc pełne słuchowisko.
"Bajera" szła w różnych kierunkch z dużym ciśnieniem na to, żeby znów się napić. O klawiszch, czyli "gadach" mówili ze znawstwem koneserów, wystawiali im recenzje, Groźniejsze fragmenty wypowiedzi "krańcowali" złodziejskim zwyczajem, żeby nie obrazić. W więzieniu nabiera się nawyku hamowania chwilę przed nieuniknionym konfliktem, bo inaczej na małym terenie celi nie dałoby się żyć.
Co chwilę więc pojawiało się "przestań", albo "prosze cię". I zmiana tematu. Aż do momentu o Kaczyńskich. Zgred utrzymywał, że katastrofa to spisek, bo komuś zależało. Młody na to, że nie lubi Kaczyńskich, właściwie już jednego, że tylko zgredy mogą uwierzyć w "takie te".
Wtedy z szybą autobusu pokazał się wielki mural Śląska. Zgred na ten widok, że grają beznadziejnie, że Tarasiewicz nie dają rady. Młody od razu wszedł w kontratak.
Zgred: I zawsze będziesz przy nich ?
Młody: A jakżeby nie ?
Zgred: Ale piłkarz dobry był, trener widzisz jaki...
Młody: Przestań mi tu, Tobie się w życiu wszystko wygrało?
Zgred: Nie. Ale ta bajera też nie...
Tu wstał i ruszył na czoło autobusu... - No nie mogę, nie mogę z takim - mruczał młody dzień przed meczem Śląsk - Widzew.
O czym dziś i jakim językiem rozmawiają Solorz, Turkowski i Dutkiewicz, kiedy po kolei w czasie miejskiej przygody z piłką nożną umarły: żeński i męski kosz, męska piłka ręczna i w czym tam jeszcze byliśmy mistrzem Polski ? Bo "noga", nawet taka, da sobie radę. Nawet bez centrum handlowego. Nawet jak się zgred pokłóci z niegrypsującym młodzianem.
Jak nie chemy mieć sportowej pustyni, to może trochę tlenu innym, please...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.