Złoża złota w Mikołajowicach. Nawet kilkanaście gramów na metr
Legnicka spółka poświęciła cztery lata na opisanie złoża złota w Mikołajowicach. Resort środowiska zatwierdził tę dokumentację. Teraz firma ubiega się w ministerstwie o pozwolenie na eksploatację. Dzięki współczesnym technologiom budowa kopalni mogłaby być opłacalna. Taki projekt mieszkańców regionu nie zaskakuje, bo w okolicy łatwo natknąć się na drobinki cennego metalu, a w Złotoryi poszukiwaczy najczęściej można spotkać przy brzegach Kaczawy.
- Już od XI wieku wydobywano złoto przede wszystkim z rzeki i z piasków naniesionych przez rzekę. Trzeba mieć chęci. To jest najważniejsze. No i odrobinę szczęścia, bo złoto lubi szczęściarzy. Znam takich ludzi, którzy z wydobytego złota potrafili się utrzymać - mówią poszukiwacze:
Ćwierć wieku temu produkcja metali szlachetnych z wydobytej rudy miedzi miała być działalnością uboczną w KGHM-ie. Dzięki otwarciu Wydziału Metali Szlachetnych, koncern z Lubina stał się jednym z największych producentów srebra na świecie. KGHM oferuje też sztabki złota.
- W oddanej o niespełna 20 km Złotoryi do dziś przetrwała kopalnia, z której już w 1660 roku wydobywano czyste złoto - tłumaczy przewodnik Sylwia Dudek-Kokot:
Kopalnia ma około stu metrów długości, które można zobaczyć, zwiedzić. Można zobaczyć jak ona wygląda od środka, dotknąć ją, dotknąć tej skały. Są potwierdzone badania prof. Grodzickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego, który stwierdził, że w tej kopalni nadal znajduje się złoto i można je znaleźć. Jednak znacznie bardziej opłacalne od eksploracji kopalni jest wydobywanie złota z dna Kaczawy. Do dziś w zakolach rzeki natknąć się można na płukaczy z misami.
Posłuchaj materiału:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.