Prawie 3 miliardy zadłużenia. Miasto planuje pożyczyć kolejne 300 milionów
Wrocław szuka banku od którego pożyczy w sumie ponad 300 mln zł. Pieniądze zostaną przeznaczone na sfinansowanie planowanego deficytu i spłatę istniejących zobowiązań. A tych jest sporo, bowiem miasto jest zadłużone na blisko 2,9 mld zł.
Marcin Obłoza z wrocławskiego magistratu tłumaczy, że nowy kredyt to efekt koronawirusa:
Opozycyjny radny Robert Grzechnik krytykuje miasto i przekonuje, że z kolejnymi kredytami dług Wrocławia przekroczy w tym roku 50 proc. dochodów:
Według ogłoszonego przetargu kredyt będzie udzielony w czterech częściach. Miasto będzie musiało go spłacić do 2034 roku, o czym opowiada Marcin Obłoza z magistratu:
Według szacunków dochody miasta mogą się zmniejszyć nawet o 500 mln zł. Przez koronawirusa z miejskiej kasy do tej pory ubyło 140 mln zł, chodzi m.in. o mniejsze wpływy z tytułu podatku PIT, czy z biletów komunikacji miejskiej. Takie tłumaczenie nie przekonuje jednak opozycyjnych radnych. Andrzej Kilijanek z PiS przypomina, że budżet miał być w dobrej formie, pomimo koronawirusa:
Wrocław szacuje, że na walkę z koronawirusem wydał do tej pory ponad 27 mln zł. To pieniądze m.in. na zakup miliona maseczek, pomoc dla szpitali i wsparcie szkół oraz przedszkoli.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.