Wałbrzych ma problem z dzikami. "Są wszędzie!" - alarmują Słuchacze
- O wiele częściej niż przedtem dochodzi też do kolizji z samochodami. Nie ma dnia, żeby ktoś w tej sprawie nie informował Straży Miejskiej - mówi komendant Kazimierz Nowak:
- Nasze ogródki działkowe, to dla dzików szwedzki stół - dodaje Mateusz Majchrzyk z Nadleśnictwa Wałbrzych.
Mieszkańcy już nie tylko nocą, ale i w południe obserwują stada, które podchodzą do zabudowań największych osiedli miasta.
- Miasto stara się redukować liczbę dzików, ale równie szybko ich populacja się odradza. Obecnie są dostępne 3 metody redukcji - mówi Wiesław Basa z Biura Zarządzania Kryzysowego:
Wiesław Basa dodaje, że jednym z głównych czynników, jaki ma wpływ na populację dzików, jest brak naturalnych wrogów i anomalie w przyrodzie:
W przypadku odstrzału problem stanowią zabudowania. Tylko 30 łowczych ma uprawnienia i zgłosiło się do takiego odstrzału. Realizuje go zaledwie kilka osób, ale nie zawsze są ku temu warunki. Odłowu nie chcą prowadzić inne okręgi łowieckie z powodu obawy przed rozprzestrzenianiem się choroby ASF. Natomiast na rynku komercyjnym ceny są wysokie. Odstrzał to blisko tysiąc złotych brutto. Firmy z pułapkami do odłowu inkasują z kolei od 2,5 do 3 tysięcy złotych za jednego dzika. Szacuje się, że na terenie Gminy Wałbrzych grasuje około 5 stad.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.