Śląsk jedzie po wyjazdowe przełamanie do Gdyni
W 17. kolejce Śląsk rozgromił w Gliwicach Piasta 3:0. Od tego czasu z delegacji nie przywiózł tylko punkt. W tym czasie bezbramkowo zremisował z Pogonią Szczecin i przegrał z Cracovią (0:2), Zagłębiem Lubin (1:3) i Jagiellonią Białystok (0:1).
Teraz wrocławski zespół czeka starcie z przedostatnią w tabeli Arką, którą w pierwszej serii zwyciężył u siebie 2:1. Drużyna z Gdyni na własnym stadionie wygrała trzy, a zremisowała sześć z 13 rozegranych spotkań. Od poprzedniej kolejki drużynę z Gdyni prowadzi Ireneusz Mamrot. - Na pewno dostali nowy impuls. Nowy trener wykonał dobrą pracę wcześniej w Jagiellonii i teraz widać, że też dobrze ją wykonuje. Arka ma teraz trochę inny styl niż wcześniej. Z Lechią grali więcej z tyłu i szybko starali się przechodzić do ataku. Szkoda dla nich, że strzelając na wyjeździe trzy gole nie zdobyli nawet punktu - mówił na przedmeczowej konferencji szkoleniowiec Śląska Vitezslav Lavicka.
Arka w pierwszym meczu pod wodzą Ireneusza Mamrota przegrała na wyjeździe derby z Lechią Gdańsk 3:4. - W mojej drużynie nie widać podłamania, tylko ludzką i sportową złość, bo wiemy w jakich okolicznościach przegraliśmy. Pomimo tego, że strzeliliśmy trzy bramki, w naszej grze ofensywnej jest jeszcze dużo do poprawienia. Musimy też być zdecydowanie bardziej agresywni w określonych strefach boiskach, szczególnie bliżej własnej bramki – przyznawał trener Arki.
Śląsk w poprzedniej kolejce zremisował z Rakowem Częstochowa 1:1. W składzie WKS nie należy się spodziewać wielu zmian. Być może do kadry meczowej powróci kontuzjowany ostatnio Filip Rajcevic.
- Filip mocno pracował, ale finalną decyzję, czy pojedzie z nami, podejmiemy dopiero w piątek. Dla nas było ważne to, że mieliśmy klasyczny tydzień pracy. Mogliśmy przeanalizować mecz z Rakowem i zaleczyć drobne kontuzje. Jesteśmy dobrze przygotowani na mecz z Arką i liczę na korzystny wynik - mówił Lavicka.
W ekipie gospodarzy będzie mógł już wystąpić prawy obrońca Damian Zbozień, który z Lechią nie zagrał z powodu nadmiaru żółtych kartek. Nadal poza składem znajduje się pauzujący za czerwoną kartkę defensywny pomocnik Adam Deja.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.