Jarosław Gowin: Jestem lojalny wobec Polski, nie konkretnej partii
Udało się wypracować kompromis – mówił w naszym studiu Jarosław Gowin. Szef partii Porozumienie tłumaczył w Rozmowie Dnia Radia Wrocław, że wybory prezydenckie, które odbędą się 28 czerwca, w takiej formule jaką zaproponowała Zjednoczona Prawica to dobre rozwiązanie. Sam jednak podtrzymuje swoje stanowisko, że przeprowadzenie głosowania za dwa lata było najlepszym pomysłem, jednak ten nie miał poparcia wszystkich partii:
W naszym studiu Adam Lipiński, wiceprezes PiS, określił, że widzi u Jarosława Gowina „pewien brak lojalności” (Czytaj więcej: TUTAJ). Tak Lipiński odniósł się do rozmów byłego wicepremiera z partiami opozycyjnymi ws. przesunięcia terminu majowych wyborów. Jarosław Gowin odpowiada, że jest lojalny wobec Polski, dlatego nie zgadzał się na przeprowadzenie głosowania 10 maja:
Jarosław Gowin ocenił także, że prawdopodobnie dojdzie do drugiej tury wyborów, w której Andrzej Duda zmierzy się, zdaniem Gowina, z Rafałem Trzaskowskim. Szef Porozumienia ocenia, że Trzaskowskiemu uda zmobilizować rozproszony elektorat Platformy Obywatelskiej:
Dodajmy, że dziś o 11.30 Sejm wznowi obrady. Koalicja Obywatelska złożyła wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra zdrowia. Jarosław Gowin tłumaczy, że Łukasz Szumowski ma jego pełne zaufanie i poparcie.
Posłuchaj rozmowy:
Czy wybory prezydenckie pod koniec czerwca to jest to rozwiązanie, które pana ostatecznie satysfakcjonuje?
Moim zdaniem dla nasz wszystkich byłoby lepiej, gdyby wybory prezydenckie zostały odłożone o dwa lata, kiedy epidemia byłaby tylko koszmarnym wspomnieniem. Udało się jednak wypracować pewien kompromis, mówię zarówno o obozie Zjednoczonej Prawicy, jaki i obozem rządowym z opozycją. Te wybory będą demokratyczne, ich rozstrzygnięcie na pewno spowoduje złagodzenie pewnych sporów politycznych w Polsce.
Czy warto było więc poświęcić stanowisko wicepremiera? Dlaczego pan zrezygnował?
Wiedziałem, że 10 maja wybory nie mogą się odbyć. Wiedziałem, że Senat przetrzyma przez 30 dni ustawę o głosowaniu korespondencyjny i potem po prostu zabraknie czasu. Każdy inny termin majowy byłby niezgodny z konstytucją. Gdyby wtedy odbyły się wybory, to wyniki mogłyby być kwestionowane, zarówno w Polsce jak i za granicą. Mielibyśmy do czynienia z wieloletnim kryzysem konstytucyjno-ustrojowym. Nie mogłem do tego dopuścić, stąd moja dymisja. Ale cieszę się, że do wyborów dojdzie w czerwcu i będą w pełni demokratyczne i wyników nikt nie będzie podważać.
Jak w takim razie tłumaczyć wypowiedzi niektórych członków rządu, że to opozycja odpowiada za nie przeprowadzenie wyborów 10 maja?
Już wspomniałem, że zdominowany przez opozycję Senat przetrzymał ustawę o głosowaniu korespondencyjnym przed 30 dni. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że miał do tego prawo. Nie doszło do naruszenia przepisów. Moim zdaniem wybory w maju nie odbyły się nie przez decyzję takiego czy innego obozu politycznego, tylko przez rzeczywistość. To epidemia sprawiła, że te wybory odbyć się nie mogły.
Czy ta cała sytuacja z terminem wyborów wzmocniła Zjednoczoną Prawicę?
Na pewno te wydarzenia wzmocniły standardy demokratyczne w Polsce. Gdyby do wyborów doszło w maju, to duża część społeczeństwa by te wybory zbojkotowała. Mielibyśmy wtedy do czynienia z wieloletnim kryzysem. Co do stabilności obozu Zjednoczonej Prawicy, to jestem spokojny. Mamy wspólne cele. Pierwszy to zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach, dalej to dobre rządzenie, wyprowadzanie Polski z kryzysu do roku 2023. Te wspólne cele na pewno uda nam się zrealizować.
Czy po wyborach prezydenckich powinno dojść do zmian w rządzie?
To jest pytanie przede wszystkim do premiera. Wiem, że takie analizy trwają. Ale teraz wszystkie ręce na pokład, mam nadzieję, że wszyscy politycy, też sympatycy Zjednoczonej Prawicy będą koncentrować się na podstawowym celu, jakim jest zwycięstwo Andrzeja Duda.
Czy pan nabrał opozycję, że za chwilę zostanie Marszałkiem Sejmu i opozycja z panem przejmie władzę w kraju?
Nie wiem na co liczyła opozycja, ja nigdy takich deklaracji nie składałem. Prowadziłem te rozmowy z opozycją w imieniu całego obozu Zjednoczonej Prawicy i te rozmowy dotyczyły tylko jednej sprawy. Rozmowy dotyczyły poparcia przygotowanego przeze mnie i przez moją partię projektu zmiany konstytucji, wprowadzającego jedną 7-letnią kadencję prezydenta, co pozwoliłoby odłożyć wybory o dwa lata. Żałuje, że opozycja się nie zdecydowała na poparcie tego projektu.
Dlaczego Adam Lipiński, wiceszef PiS, mówi że widzi u pana „pewien brak lojalności”? Z jednej strony mówi pan, że prowadził te rozmowy w imieniu całej Zjednoczonej Prawicy, a z drugiej strony tak ważny polityk mówi o braku lojalności.
O to trzeba pytać Adama Lipińskiego. Bardzo serdecznie go pozdrawiam, bo lubimy się i cenimy od wielu lat. Ja chciałbym powiedzieć, że podstawowa lojalność każdego polityka, to jest lojalność nie wobec takiej czy innej partii, tylko to jest lojalność wobec Polski. W imię lojalności wobec Polski doprowadziłem do tego, że termin wyborów został przesunięty na czas, kiedy mogą one zostać przeprowadzone w zgodzie ze wszystkimi demokratycznymi standardami. Takie zadanie sobie postawiłem i udało się ten cel zrealizować. Mam poczucie, że dobrze wywiązałem się z obowiązku.
Czy pana przekonują tłumaczenia ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego ws. doniesień medialnych na temat jego majątku i jego brata? Czy ta sprawa, z perspektywy rządu, jest zakończona?
Dzisiaj wieczorem będziemy głosować nad wotum zaufania wobec Łukasza Szumowskiego i ja podniosę rękę za tym wotum z pełnym przekonaniem. Nie chcę powiedzieć, że ws. grantów przyznawanych, podkreślam to w czasach rządów koalicji Platforma-PSL, nie ma żadnych znaków zapytania. Gdyby tak nie było, to nie składałbym aż dwóch doniesień do CBA. W niektórych z tych doniesień pojawiają się spółki, w których udziały miał lub ma brat ministra Szumowskiego. Jeżeli chodzi o samego Łukasza Szumowskiego, to jestem głęboko przekonany o jego bezwzględnej uczciwości.
Dlaczego Trybunał Konstytucyjny w dalszym ciągu nie zajął się ustawą o jawności majątków rodzin polityków?
Trudno mi wypowiadać się w imieniu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, który powinien być z definicji instytucją niezależną, wolną od presji.
A jest taką instytucją?
W mojej ocenie był i jest. Nigdy nie należałem do polityków, którzy by kwestionowali legalność czy uczciwość werdyktów Trybunału Konstytucyjnego. Także w poprzednich latach i dekadach. Jeżeli chodzi o tę ustawę, to czekamy na decyzję Trybunału Konstytucyjnego. Moim zdaniem majątki polityków i małżonków powinny być jawne.
Kto jest najgroźniejszym rywalem dla prezydenta Andrzeja Dudy?
Rzeczą bezdyskusyjną jest to, że jeżeli dojdzie do drugiej tury, a wszystko na to wskazuje, że tak, to w tej drugiej turze znajdzie się Rafał Trzaskowski. Jemu udało się od razu zmobilizować rozproszony wcześniej elektorat Platformy Obywatelskiej i zapewne uzyska w pierwszej turze wynik zbliżający się do 30%. Druga tura na pewno będzie wyrównana. To będzie trochę taka rywalizacja Andrzej Duda kontra reszta świata. Tym bardziej ważne jest, żeby teraz wszyscy politycy i sympatycy Zjednoczonej Prawicy zakasali rękawy i włączyli się w kampanię pana prezydenta.
Tutaj mamy teraz cytat z Rafała Trzaskowskiego „Rząd marnotrawi pieniądze publiczne, a prezesi państwowych spółek, które nie mają żadnych osiągnięć zarabiają krocie”. To są słowa Rafała Trzaskowskiego, który zapowiedział ustawę skromnościową. Czy Pan się zgadza z tą oceną i czy ewentualnie zagłosowałby za takim projektem?
Trzeba zastanowić się nad szczegółami takiego rozwiązania, bo to nie jest tak jak mówi Rafał Trzaskowski, że spółki Skarbu Państwa nie mają sukcesów. Przeciwnie. Przed epidemią zyski tych spółek były rekordowo wysokie. To po pierwsze. Po drugie jeżeli Rafał Trzaskowski wskazuje na wysokie zarobki prezesów dużych spółek no to warto przyjrzeć się zarobkom współpracowników Rafała Trzaskowskiego w Urzędzie Miasta Warszawy. Według danych, które ostatnio zostały ujawnione - niektórzy z nich zarabiają rocznie ponad 300 tysięcy. Więc jak skromność, to skromność. Nie tylko w spółkach ale także w samorządach.
Czy w Pana ocenie takie inwestycje jak przekop Mierzei Wiślanej, budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego mają sens? Czy one faktycznie będą - jak to niektórzy określają - kołem zamachowym dla gospodarki?
One będą kołem zamachowym dla gospodarki, zwłaszcza Centralny Port Komunikacyjny. Przede wszystkim one bardzo ułatwią życie Polakom. Centralny Port Komunikacyjny będzie połączony siecią szybkich kolei co oznacza, że z Wrocławia do Warszawy będzie jechać się ponad dwukrotnie krócej niż do tej pory. Być może nawet jeszcze szybciej. Przyznam, że nie przypominam sobie ile pociągiem jedzie się na tej trasie. Mogę powiedzieć, że z Krakowa do Warszawy będzie jechać się godzinę. Tę trasę znam znakomicie. W pewnym sensie ten spór wokół Centralnego Portu Komunikacyjnego pokazuje, że osią trwającej kampanii prezydenckiej będzie podział czy różnica między Polską ambitną i ofensywną reprezentowaną przez Andrzeja Dudę i Polską defensywną, Polską zadowalającą się przeciętnością. Tę Polskę reprezentuje Rafał Trzaskowski.
Na koniec panie premierze, co czuje ojciec kiedy słyszy - mówiąc delikatnie - niepochlebne opinie na temat polityków i rządu? Rozmawiał Pan z synem o jego piosence?
Tak rozmawiałem. Znam doskonale poglądy mojego syna. To jest przywilej młodości tak się buntować. Syn jest wolnym człowiekiem, dorosłym, ma prawo do swoich poglądów. Nie mam do tego zastrzeżeń. Osobna sprawa to język tego utworu. Pozwoli Pan redaktor, że tę sprawę będę omawiał z synem przy stole rodzinnym.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.