30 lat temu Polacy po raz pierwszy w III RP zagłosowali w wyborach samorządowych
Józef Król, pierwszy po upadku komunizmu prezydent Bolesławca uważa, że to właśnie ówczesne samorządowe inwestycje decydowały o dalszym rozwoju jego miasta.
- Gdyby nie było takich inwestycji jak oczyszczalnia, czy składowisko odpadów, to nie byłoby inwestorów. A oni już wtedy przyszli do nas i tworzyli miejsca pracy. Rozwój lokalnej społeczności, kiedy Państwo oddało właśnie cześć władzy lokalnym samorządom. Staliśmy się gospodarzami.
Robert Raczyński miał 28 lat, gdy zostawał najmłodszym prezydentem miasta w Polsce. O jego powołaniu na tę funkcję nie decydowali jednak bezpośrednio mieszkańcy Lubina, ale... radni. To właśnie pierwszą kadencję władzy lokalnej prezydent stolicy Polskiej Miedzi uważa za najtrudniejszą, bo jak twierdzi "wszyscy uczyli się wtedy podstaw rządzenia małymi ojczyznami". A co się nie udało?
- Największą słabością samorządów okazała się postępująca inercja obywatelska. W roku 1994 roku na radnego kandydowało ponad sześciuset ludzi. W roku 2018 ja nie wiem czy stu. To pokazuje skalę: sześciokrotny spadek aktywności obywatelskiej.
Samorządowcy sprzed trzydziestu lat zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt. Podczas pierwszych kadencji radni różnych klubów bardzo chętnie ze sobą współpracowali. Dziś górę na interesem miasta, gminy czy powiatu znacznie częściej biorą górę interesy poszczególnych frakcji politycznych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.