"Fryzjer" przyznaje się do części zarzutów
"Fryzjer" zaznaczył jednak, że nie przekazywał żadnych pieniędzy. Zdecydowanie odrzucił też zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Stwierdził, że padł ofiarą tego, iż nie potrafił odmówić pomocy różnym ludziom. Dodał, że jest kozłem ofiarnym w całej aferze.
Posłuchaj, co "Fryzjer" mówił w środę w sądzie (materiał Polskiego Radia Wrocław):
- Zrobiono sobie ze mnie igrzyska - żalił się "Fryzjer":
"Fryzjer" mówił też o kilku znanych dziennikarzach sportowych, którzy mieli z nim pić, lub pożyczać od niego pieniądze. W tym kontekście padły m.in. nazwiska Jacka Kmiecika z "Przeglądu Sportowego", Mariusza Wróblewskiego z Canalu Plus i Pawła Zarzecznego z "Polski". Te zeznania "Fryzjer" złożył w prokuraturze - sąd je odczytał.
Odczytane zostały również wyjaśnienia złożone w śledztwie przez Jacka M., byłego prezesa Arki Gdynia. Mężczyzna nie przyznał się do zarzutów. Stwierdził jednak, że słyszał, iż Ryszard F. szantażował kluby piłkarskie grożąc im spadkiem z ligi, jeżeli nie będą ustawiały meczów.
Sąd przyjął też wniosek jednego z obrońców, który wniósł o udostępnienie pełnych materiałów ze śledztwa. Adwokat twierdzi, że część zeznań i wyjaśnień została ocenzurowana. Sędzia Wiesław Rodziewicz uznał, że adwokat ma rację i dał prokuraturze 14 dni na uzupełnienie akt.
Zdaniem prokuratury szefowie Arki Gdynia ustawili co najmniej 41 spotkań w I i II lidze. Wręczali łapówki sędziom i obserwatorom PZPN, którzy pracę arbitrów nadzorowali. Pośredniczył Ryszard F., który bardzo dobrze znał to środowisko. W grę wchodziły kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Najwięcej – 43 tys. zł - Arka Gdynia miała zapłacić za „ustawienie” barażowego spotkania ze Śląskiem Wrocław o utrzymanie się w drugiej lidze.
Półtora tygodnia temu w tym wątku śledztwa skazanych zostało 17 osób, które dobrowolnie poddały się karze. Sąd skazał je na kary od roku do 3,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.