Sąd Najwyższy odwołał rozprawę ws. brutalnych gwałtów na 10-latce we wsi pod Trzebnicą
Jak poinformował PAP Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN, sąd ten miał rozpoznać skargę kasacyjną w tej sprawię na rozprawie w czwartek. W związku z epidemią termin ten został jednak odwołany. Rozprawa ta została zdjęta z wokandy na mocy zarządzenia I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, zgodnie z którym do 4 maja odwołane zostają wszystkie posiedzenia w tym sądzie, za wyjątkiem posiedzeń w sprawach wymagających niezwłocznego rozpoznania, określonych przez prezesów poszczególnych izb SN.
Oznacza to, że termin rozprawy w sprawie Artura B. zostanie wyznaczony na nowo po wycofaniu ograniczeń w funkcjonowaniu SN.
Z ustaleń prokuratury w tej sprawie wynika, że dramat dziewczynki trwał od lutego 2010 r. do lutego 2011 roku. Jak wskazali śledczy 40-letni wówczas Artur B. był partnerem ciotki dziecka i mieszkał w domu rodzinnym ofiary. Według prokuratury dziewczynka traktowała go jako członka rodziny i zwracała się do niego "wujku".
Artur B. przemocą zmuszał dziewczynkę do obcowania płciowego i do poddania się czynnościom seksualnym wykorzystując chwile, kiedy nie było domowników. Po wyjściu sprawy na jaw, mężczyzna próbował zastraszyć dziecko oraz rodzinę. W konsekwencji oskarżony zaatakował dziadka dziewczynki zadając mu cios nożem w szyję.
W lutym 2018 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu, który orzekał w tej sprawie w pierwszej instancji, uznał Artura B. za winnego i skazał go za to na karę 13 lat pozbawienia wolności. Sąd zasadził też 10-letni zakaz kontaktowania się mężczyzny z ofiarą i zbliżania do niej odległość bliższą niż sto metrów. Od tego wyroku zostały wniesione apelacje.
W konsekwencji Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał to orzeczenie za zbyt surowe i obniżył karę wobec Artura B. do 7 lat więzienia. W uzasadnieniu wyroku sąd apelacyjny wskazał, że kara orzeczona przez sąd I instancji jest rażąco surowa z uwagi na jego niekaralność. Ponadto według sądu II instancji zachowaniom Artura B. w stosunku do dziecka nie towarzyszyła szczególna przemoc fizyczna.
Po tym wyroku minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zapowiedział wystąpienie z wnioskiem kasacyjnym do Sądu Najwyższego tej sprawie. Według Ziobry decyzja sądu apelacyjnego to "bulwersujący wyrok".
"Bo dla sprawcy, zboczeńca, który przez tak długi czas gwałcił dziecko, dziewczynkę i dopuścił się do czynu na granicy usiłowania zabójstwa, wbijając nóż w szyję dziadka tej dziewczynki (...) takie obniżenie kary, taka wspaniałomyślność i łaskawość i jest rzeczą bulwersującą" - ocenił Ziobro.
W lutym ub. r. zastępca Prokuratora Generalnego wniósł do SN skargę kasacyjną w tej sprawie. Zdaniem prokuratury kara 7 lat więzienia jest w tym przypadku karą zbyt łagodną. W kasacji podkreślono, że z opinii biegłych wynika, iż Artur B. był poczytalny, a jego poziom intelektualny i cechy osobowości pozwalały mu na kontrolę popędu seksualnego.
Według prokuratury oskarżony działał z niskich pobudek. W kasacji wskazano też, że sposób popełnienia przestępstwa charakteryzował się wyjątkową niegodziwością i brakiem skrupułów. Prokuratura podkreśliła też, że nie był to jednorazowy akt, ale wielokrotne zachowania, podejmowane nawet kilka razy dziennie, rozciągnięte w znacznych ramach czasowych, które nie były akceptowane przez pokrzywdzoną.
Na mocy zarządzenia I prezes SN do 4 maja odwołane zostały wszystkie, z wyjątkiem pilnych spraw, posiedzenia w Sądzie Najwyższym.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.