Problemy DPS-u w Legnickim Polu. Izolacja coraz trudniejsza, terapeutów brak
To największy w tej części Europy ośrodek dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Mowa o Domu Pomocy Społecznej w Legnickim Polu, w którym mieszka ponad 400 podopiecznych. Sześć tygodni temu dyrektor zamknął placówkę dla osób z zewnątrz. Dzięki temu udało się uniknąć zarażenia wirusem. Dziś opiekunowie i terapeuci stoją przed innym problemem.
- Nasi podopieczni stają się coraz bardziej agresywni - wyjaśnia dyrektor Dariusz Wojtkowiak:
- Mieszkańcy nie mogą wychodzić poza teren ośrodka. Atmosfera jest bardzo nerwowa, bo przyzwyczajeni do swobodnego poruszania się po terenie wioski, przy ograniczonej kadrze, w tej chwili nie jest dobrze: jest zwiększony poziom agresji, poddenerwowania – mówi dyrektor.
Zdaniem ekspertów problem może się nasilać. Nie ma bowiem mowy o tym, by ośrodek w najbliższych tygodniach znów stał się placówką półotwartą:
- W części, bo nie wszyscy, ale mają świadomość epidemii koronawirusa. Ale i tak świadomość, a zdolność do zaakceptowania tego to są dwie różne sprawy. Nie są w stanie zapanować często nad swoimi odruchami, takimi agresywnymi. No nie radzą sobie z tym – dodaje Dariusz Wojtkowiak.
Szef ośrodka zapewnia, że dzięki współpracy ze starostą legnickim zapasy środków odkażających, masek i kombinezonów ochronnych wystarczy na kilka tygodni. Problem stanowi znalezienie terapeutów i opiekunów, którzy chcieliby podjąć pracę w placówce. Z myślą o nich przy wejściu została wczoraj zamontowana kamera umożliwiająca odczyt temperatury ciała.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.