Wyszli na tory i zablokowali pociąg. Czy unikną kary?
W czerwcu ub. roku wyszli z transparentami na tory, by protestować przeciwko wykluczeniu komunikacyjnemu. Prezesi Kolei Dolnośląskich ugięli się pod presją i zmienili rozkład jazdy tak, by pociągi z Legnicy do Lubina zatrzymywały się na wiejskich stacjach. Jednak mimo sukcesu część uczestników procesu zasiadła na ławie oskarżonych. Dziś zakończył się proces.
Asp. sztab. Piotr Balul, policjant reprezentujący powoda. w ostatnim słowie stwierdził, że wina obwinionych nie ulega wątpliwości:
- Biorąc pod uwagę, że do tej pory nikt nie powiadomił Komendy Powiatowej Policji w Lubinie o żadnym utrudnieniu lub tamowaniu ruchu (w tym kolejowego) oraz, że protest miał charakter wręcz pokojowy i bardzo spokojny, wnoszę o karę bez żadnych skutków finansowych oraz środków karnych - mówi Piotr Balul.
W imieniu wszystkich sąsiadów głos zabrał jeden z obwinionych. Jego zdaniem w tej sprawie nie ma mowy o winie protestujących:
- Stacje zostały wyremontowane, miliony zostały wyłożone, a zostało pozbawionych możliwości korzystania z przejazdów koleją kilkanaście tysięcy osób. Protest miał miejsce w sobotę, a już we wtorek dostaliśmy wiadomość o przywróceniu przystanków w tych czterech miejscowościach - mówi jeden z obwinionych.
Ogłoszenie werdyktu zaplanowano na 18 marca.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.