Derby dla Zagłębia. Lubinianie z pierwszą wygraną w tym roku
Zagłębie nieco zaskoczyło składem, bo w pierwszej jedenastce pojawili się dwaj zawodnicy, którzy dopiero w ostatnim tygodniu dołączyli do zespołu - Serb Dejan Drazic i Rosjanin Jewgienij Baszkirow. W wyjściowym składzie zastąpili sprzedanego niedawno do Legii Bartosza Slisza oraz Jakuba Tosika, który tym razem usiadł na ławce rezerwowych.
Lubinianie od pierwszego gwizdka rzucili się do ataków, ale Śląsk nie dał się zaskoczyć, przetrzymał napór i później już trwała wyrównana walka. Optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy nieco częściej gościli pod bramką rywali, lecz długo nic z tego nie wynikało. Groźnie pod bramką wrocławian zrobiło się dopiero tuż przed przerwą, kiedy dośrodkowanie Filipa Starzyńskiego dotarło do Sasy Balica i piłka leciała już do siatki, ale w ostatniej chwili wybił ją Diego Zivulic. To było wszystko.
Ze strony Śląska tych sytuacji nie było więcej. Najbliżsi trafienia do bramki wrocławianie byli po bardzo ładnej akcji Przemysława Płachety z Filipem Raicevicem. Ten pierwszy ładnie technicznie przerzucił piłkę lobem nad obrońcami Zagłębia, dopadł do niej Czarnogórzec i uderzył z powietrza, ale bardzo niecelnie.
Początek drugiej połowy wskazywał, że obraz spotkania będzie taki sam, jak do przerwy, czyli ostrożna gra obu zespołów i wyczekiwanie na błąd rywali. Na ten błąd szybko doczekało się Zagłębie. Po stracie piłki przez Śląsk w polu karnym gospodarzy, ci wyprowadzili kontratak. Damjan Bohar dograł do nadbiegającego Sasy Zivca, który zupełnie niepilnowany nie miał problemów z trafieniem do siatki.
Od tego momentu tempo meczu wzrosło i to głównie za sprawą Śląska, który odważniej ruszył do ataku. Goście szybko mogli doprowadzić do remisu, ale piłka po strzale Płachety trafiła tylko w słupek. Chwilę później w odpowiedzi szansę na gola miał Patryk Szysz, kiedy strzelał z pola karnego.
Parę minut później kibice oglądali najładniejszą akcję meczu. Drazic zagrał na wolne pole między dwóch obrońców Śląska, tam Szysz "nożycami" huknął tak mocno, że piłka po rękawicach Matusa Putnocky'ego wpadła do siatki. Ten gol wyraźnie podłamał przyjezdnych, a poniósł gospodarzy, którzy dalej atakowali i szukali kolejnych goli. Doczekali się przy dużej pomocy rywali. Israel Puerto tak wyprowadzał piłkę spod własnego pola karnego, że podał ją wprost pod nogi rywali. Ci szybko rozegrali atak i Zivec z kilku metrów trafił do siatki.
Śląsk walczył o honorowe trafienie i dopiął swego. W polu karnym głową strzelał Filip Markovic i Dominik Hładun miał duże szanse na obronę, ale wcześniej piłkę tak niefortunnie podbił Lubomir Guldan, że posłał ją do siatki.
Na tym emocje w Lubinie się skończyły. Śląsk jeszcze niby starał się gonić wynik, ale sprawiał wrażenie, pogodzonego z porażką.
Wrocławianie pozostali na czwartym miejscu w tabeli, Zagłębie awansowało na 9. lokatę.
KGHM Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 3:1 (0:0).
Bramki: 1:0 Sasa Zivec (56), 2:0 Patryk Szysz (68), 3:0 Sasa Zivec (79), 3:1 Lubomir Guldan (83-samobójcza).
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balic - Sasa Zivec, Dejan Drazic (80 Jakub Tosik), Jewgienij Baszkirow, Filip Starzyński (90 Matyas Tajti), Damjan Bohar - Patryk Szysz (87 Olaf Nowak).
Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Diego Zivulic, Israel Puerto, Dino Stiglec - Robert Pich (66 Filip Markovic), Jakub Łabojko (75 Damian Gąska), Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek, Przemysław Płacheta - Filip Raicevic (86 Erik Exposito).
Żółte kartki - KGHM Zagłębie Lubin: Jewgienij Baszkirow. Śląsk Wrocław: Krzysztof Mączyński.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 5 623.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.