PGE Turów Zgorzelec - ASCO Śląsk Wrocław (83:70)
PUNKTY:
PGE Turów Zgorzelec - David Logan 26, Dragisa Drobnjak 17, Iwo Kitzinger 14, Andres Rodriguez 9, Thomas Kelati 6, Robert Witka 5, Slobodan Ljubotina 5, Vjeko Petrovic 1, Marko Scekic 0, Bartosz Bochno 0, Robert Skibniewski 0.
ASCO Śląsk Wrocław - Torrell Martin 16, Kamil Chanas 14, Oliver Stevic 12, Dominik Tomczyk 8, Aivaras Kiausas 7, Branislav Jancikin 7, Andrius Giedraitis 4, Tomasz Prostak 2, Bartosz Diduszko 0, Paweł Mróz 0.
Koszykarze ASCO Śląska, bez dwóch zwolnionych graczy (Rashida Atkinsa i Jareda Homana) oraz kontuzjowanego Dewana Robinsona, zdołali nawiązać wyrównaną walkę z wicemistrzami Polski. Przez trzy kwarty wynik oscylował wokół remisu. O wygranej gospodarzy zadecydowała ostatnia część meczu, w której zmęczeni wrocławianie nie potrafili znaleźć recepty na dobrą grę rywali.
W pierwszej kwarcie akcje koszykarzy ASCO były szybkie, a co najważniejsze kończyły się celnymi rzutami. Bardzo dobrze zaprezentował się zwłaszcza powracający do formy po kontuzji Torrell Martin. W połowie tej kwarty, po rzucie za trzy punkty Aivarasa Kiausasa, Śląsk uzyskał prowadzenie 12:9.
Dwie następne kwarty pełne były zaciętej walki. Początek drugiej należał do wrocławian i duetu Chanas - Martin. To po ich akcjach i ośmiu punktach zdobytych przez 90 sekund ASCO prowadziło 26:22. To podrażniło zgorzelczan, którzy rzucili się do odrabiania strat. Po 20 minutach PGE miał jednak minimalną przewagę 33:32, bo koszykarze z Wrocławia byli równorzędnymi przeciwnikami.
W trzeciej kwarcie znakomicie zagrał David Logan. Zawodnik Turowa, który jeszcze niedawno nie był pewien gry w play off ze względu na kontuzję dłoni doznaną w ... dyskotece, trafiał z niemal każdej pozycji i to głównie dzięki niemu zgorzelczanie prowadzili 48:42, a pod koniec kwarty 54:48.
Początek trzeciej kwarty był popisem rzutów za trzy punkty. W ciągu kilkudziesięciu sekund zza linii 6,25 m trafiali tak wrocławianie - Chanas i Branislav Jancikcin, jak i gospodarze - Drobnjak. W 33. minucie prowadzenie wicemistrza Polski stopniało do pięciu punktów (60:55), ale końcówka meczu należała do podopiecznych trenera Saso Filipovskiego.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.