Pekin: Niżej, wolniej, lżej (komentarz)
Z każdym dniem tracę też wiarę w profesjonalizm polskich sportowców. Przegrać można niejedną walkę. Liczy się jeszcze styl i wyciąganie wniosków. Przemysław Wacha w badmintonie, kolarze Przemysław Niemiec i Paulina Brzeźna, drużyny łuczników i łuczniczek walczyli dzielnie. Nie o wszystkich biało-czerwonych można to powiedzieć. Jeszcze bardziej irytują ich zachowania 'pomeczowe'.
Sylwia Gruchała ma dość po porażce w pierwszym meczu turnieju. Mówi, że chciałaby zrobić sobie przerwę, że jest zmęczona i chce się zająć w życiu czymś innym. Mocne słowa przed występem w drużynie. Czemu nie padły przed igrzyskami, kiedy można było jeszcze wypaloną mistrzynię zastąpić florecistką z ambicjami?
Cztery lata temu Gruchała zdobyła medal, ale była wściekła, że to nie złoto. Dziś podobne słowa słyszymy z ust Otylii Jędrzejczak. Po wielokrotnej mistrzyni można było spodziewać się dojrzałości. Zamiast tego brzmiała jak rozkapryszony dzieciak mówiąc, że nie chce medalu, tylko złoto. Oby było to przejawem ambicji. O dojrzałości myśleć nie można, skoro trener zapowiadał, że nakarmi mistrzynię środkami nasennymi, by nie płakała pół nocy po eliminacjach, które nie wyszły.
Problemy ze snem dotknęły też polskie siatkarki, które nie kryły przed mediami, że trener Bonitta zamęczył je zajęciami przed startem igrzysk. Teraz Włoch zamęcza kibiców taktyką na dwie porażki. Błędy w strategii wytyka ze studia równie kontrowersyjny w podejściu do zawodniczek Andrzej Niemczyk, a po meczu Bonitta maksymalnie krytykuje niektóre siatkarki.
Nerwy puściły też Bogdanowi Wencie. Trener piłkarzy ręcznych wytropił na igrzyskach sędziowski układ, zrzucając na arbitrów winę za porażkę z Hiszpanami. Te słowa mogą przynieść więcej złego niż sama porażka. Polacy przegrali rzeczywiście po złych decyzjach sędziów, ale i nie zabezpieczyli wcześniej pięciobramkowej przewagi. To jednak chłopaki z charakterem i podobnych błędów nie powtórzą w żadnym meczu.
Także siatkarze nie popełniają błędów w pierwszych meczach z drużynami, które musieli pokonać. Są ograni na wielkich imprezach. Inaczej niż reprezentanci Polski, którzy zdołali już dotrzeć do strefy medalowej. Kajakarz górski Krzysztof Bieryt był trzeci przed ostatnim przejazdem, ale na starcie wyglądał jak polscy piłkarze przed meczem z Koreą na inaugurację Mundialu 2002. I już na dwóch pierwszych bramkach Bieryt pogrzebał medalowe szanse. Bokser Rafał Kaczor tłumaczy, że odpadł w pierwszej rundzie, bo Uzbek, z którym walczył miał inny styl niż w swoich dawnych, nagranych walkach. Czy olimpijczyk nie był przygotowany na taką taktyczną oczywistość?
Skoro nie była przygotowana największa sława polskiej ekipy Agnieszka Radwańska, to może lepiej nie pytać. Fani tenisa zostali pokarani za pychę. Cieszyli się, że z turnieju wycofała się Ana Ivanović. Tyle, że do ćwierćfinału, w którym mogła z nią zagrać Radwańska trzeba jeszcze dotrzeć. Po porażce w drugiej rundzie z Włoszką Schiavone zniesmaczony był nawet ojciec-trener Robert Radwański. "Trzeba grać dobrze, żeby wygrać. Nie można grać źle i wygrać. Źle można grać w Kielcach i wygrać mecz". W Pekinie to może być nowe motto biało-czerwonej reprezentacji. Po "Liczy się futbol i dobra zabawa" będzie to kolejny symbol wielkości polskiego sportu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.