Wrocławianin powstrzymał terrorystę na London Bridge
- Działałem instynktownie. Po południu, w piątek, 29 listopada pracowałem w restauracji Fishmongers Hall, jak zwykle, gdy doszło do tego niewyobrażalnego i tragicznego ataku terrorystycznego - napisał w oświadczeniu Polak, który pomógł w powstrzymaniu zamachowca z Londynu Usmana Khana. Oświadczenie publikuje na swojej stronie internetowej londyńska policja.
Pan Łukasz opisuje dokładnie zdarzenia z tego dnia. - Ja i kilkanaście innych osób próbowaliśmy powstrzymać mężczyznę przed atakowaniem ludzi wewnątrz budynku. Ja użyłem do tego kija, który znalazłem. Ktoś inny chwycił na kieł narwala - pisze Polak. Według jego relacji, mężczyzna zaatakował go, a następnie wybiegł na zewnątrz. - Kilku z nas podążyło za nim, ale ja zatrzymałem się przy balustradzie mostu. Byłem ugodzony nożem i potem zostałem zabrany do szpitala. Jestem wdzięczny za to, że mogłem teraz wrócić do domu - pisze pan Łukasz. Dodaje, że gdy doszło do tych zdarzeń, działał instynktownie. - Teraz dociera do mnie to, co się stało i chcę to zrobić w spokoju, wspierany przez rodzinę - dodaje.
Polak przekazuje też kondolencje rodzinom ofiar ataku. 29 listopada w Fishmongers' Hall odbywało się seminarium poświęcone możliwościom powrotu do społeczeństwa osób, które odbyły kary pozbawienia wolności. Usman Khan zaatakował jej uczestników, zabijając dwie osoby. Miał też przymocowane do ciała atrapy ładunków wybuchowych. Po wybiegnięciu z budynku został obezwładniony, a później śmiertelnie postrzelony przez policję. W latach 2012-2018 przebywał w zakładzie karnym za terroryzm. Więzienie opuścił przed ukończeniem wyroku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.