Rozmowa Dnia: Jan Szurmiej: Jesteśmy gotowi z Kazimierzem Budzanowskim kierować TP
Nadal nie wiadomo, kiedy zostanie wyłonione kierownictwo Teatru Polskiego we Wrocławiu. Kilka dni temu na naszej antenie członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego odpowiedzialny za kulturę Michał Bobowiec uspokajał, że rozmowy nad wyłonieniem szefostwa placówki są nadal prowadzone z Ministerstwem Kultury [POSŁUCHAJ]. Ministerstwo odnosząc się do wypowiedzi Michała Bobowca oznajmiło, że wybór nowej dyrekcji teatru jest tylko i wyłącznie w gestii Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu [CZYTAJ]. O sytuacji w Teatrze Polskim rozmawialiśmy z aktorem i reżyserem Janem Szurmiejem.
POSŁUCHAJ ROZMOWY DNIA:
Członek zarządu województwa Michał Bobowiec kilka dni temu na naszej antenie powiedział, że otrzymał Pan propozycję zostania dyrektorem artystycznym Teatru Polskiego we Wrocławiu, ale nie był Pan zainteresowany. Dlaczego?
To znaczy nie jest to zgodne z prawdą. Wróćmy historycznie do września. Będąc też przypadkowo w Teatrze Polskim w Szczecinie, rozmawiając z dyrektorem, otrzymałem telefon od dziennikarza i byłem bombardowany telefonami w sprawie mojej kandydatury jako dyrektora artystycznego, że Michał Bobowiec ogłosił mediom, że ja zostałem dyrektorem artystycznym. Byłem trochę zdziwiony bo była to wirtualna wiadomość i nie odniosłem się do tego. Na pytanie dziennikarza - czy gdyby tak się stało to ja wyraziłbym wolę? Odpowiedziałem, że "tak".
W takim razie jak rozumieć te słowa Michała Bobowca, że nie był Pan zainteresowany?
Myślę, że to jest nieporozumienie ponieważ toczyły się rozmowy. Pierwsza rozmowa i spotkanie z Michałem Bobowcem i dyrektor wydziału kultury Agnieszki Dziedzic oraz Marcinem Hamkało odbyło się w urzędzie. Ja miałem różne obiekcje co do koncepcji łączenia różnych poetyk teatralnych. Potem spotkaliśmy się po raz drugi z Michałem Bobowcem oraz marszałkiem i omawialiśmy po raz drugi kandydaturę Marcina Hamkały na dyrektora naczelnego.
Kiedy to było?
Początek października.
A widziałby Pan szansę współpracy z Marcinem Hamkało, bo też w mediach pojawiała się takie informacje, że niekoniecznie.
Krótko mówiąc, ja oczywiście szanując wiedzę i wykształcenie Marcina Hamkały, po analizie i rozmowach - bo też spotkałem się z nim prywatnie - doszedłem do wniosku, że nie ma on doświadczenia, które pozwoliłoby na szybkie i spektakularne ruchy. A takie powinny się w tym teatrze odbyć. W związku z tym uznałem, że dla dobra teatru na jego czele powinien stanąć manager, który porusza się po nim absolutnie swobodnie, a nie się go dopiero uczy. Dwukrotnie rozważałem ten duet. Doszedłem do wniosku, że to nie da szansy teatru wyjść z kryzysu w szybkim czasie. Powiedziałem, że duet pana Marcina ze mną to jest ogień i woda. Natomiast byłem otwarty i zostawiłem Michała Bobowca z taką informacją, że jestem do dyspozycji i możemy dyskutować na temat innych wariantów.
W takim razie, czy gdyby teraz zarząd województwa zaproponował panu stanowisko dyrektora artystycznego Teatru Polskiego we Wrocławiu, to byłby Pan zainteresowany tą posadą?
Oczywiście, że tak, ale z partnerem, który gwarantuje spokój i zawodowe prowadzenie jako dyrektor naczelny, manager.
Czy taką osobą mógłby być Kazimierz Budzanowski?
Absolutnie tak.
A rozmawiał z nim Pan o takiej konfiguracji?
Rozmawiałem. Wracając do listopada zeszłego roku, kiedy odszedł ze stanowiska Cezary Morawski, zgłosiła się do mnie załoga oraz związki zawodowe czy ja pomógłbym im w tej trudnej sytuacji. Przemyślałem sprawę i powiedziałem "proszę bardzo, mogę się podjąć tej trudnej misji". To jest trudna misja, ja już byłem dyrektorem i wiem na czym ona polega. Powiedziałem, że mnie interesuje dziedzina artystyczna. Natomiast tutaj jest zastępca dyrektora Kazimierz Budzanowski, który ma wiedzę o tym teatrze, znakomicie się po nim porusza, był jego dyrektorem naczelnym za rządów Pawła Miśkiewicza i w różnych konfiguracjach był jeszcze zastępcą. W skrócie człowiek Teatru Polskiego. Z dużym zaufaniem i estymą zaproponowałem i tak się stało. Kazimierz Budzanowski został pełniącym obowiązki i rozmawialiśmy już na poziomie - Michał Bobowiec, związki zawodowe, ministerstwo i to zostało umocowane. Myśmy mieli wykonać resztę kontraktu przez 1,5 roku jako pełniący obowiązki. Kazimierz Budzanowski jako naczelny, a ja jako artystyczny.
Dlaczego tak się nie stało?
Dlatego, że Michał Bobowiec po drodze zmienił zdanie i ku zdziwieniu pani minister kiedy przyjechał oznajmił, że chce przyspieszyć sytuację konkursową teatru. Zmienił decyzję, oczywiście ma do tego prawo, ale fajnie by było gdyby wezwał pana Kazimierza i mnie i powiedział "Panowie, mam inny pomysł, startujcie we dwójkę i nie ma sprawy". Natomiast Michał Bobowiec tak samo zachował się w zeszłym roku i tak samo w tym roku - ogłaszając, że ja jestem dyrektorem artystycznym nie konsultując tego ze mną.
Jeśli byśmy założyli, że ta rozmowa "trafi" na biurko Michała Bobowaca i on na przykład przemyślałby sprawę i on zwróciłby się do Pana i Kazimierza Budzanowskiego, żebyście kierowali Teatrem Polskim, to jest Pan jak najbardziej "na tak"?
Z mojego punktu widzenia to jest dobry duet.
A czy Michał Bobowiec jest dla Pana osobą godną zaufania? Ma Pan do niego zaufanie?
Nie znam Michała Bobowca więc trudno mi analizować jego osobowość.
To zapytam inaczej. Czy na przestrzeni tego, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach on nadal powinien zajmować się tym obszarem kultury na Dolnym Śląsku?
Ja myślę, że Michał Bobowiec też się uczy jako urzędnik państwowy dziedziny kultury. Natomiast sytuacja jaka została wytworzona w regionie, to wiemy w których miejscach pali się ogień, a szczególnie sytuacja w Teatrze Polskim, która leży mi na sercu, wykazuje, że sposób myślenia i inercja urzędników od spraw kultury jest wątpliwa. To znaczy inercja nie jest wątpliwa, ale ich misja jest dosyć wątpliwa dla mnie jako zawodowca.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oświadczyła, że decyzja w sprawie Teatru Polskiego jest w rękach zarządu województwa. Dlaczego Pana zdaniem przez tyle miesięcy nie udało wyłonić się szefów? Albo jednego szefa?
Oczywiście podzielam opinię Ministerstwa Kultury. Jest to komentarz merytoryczny, który powołuje się na ustawę o instytucjach kultury. Kto zna się na teatrze ten doskonale wie, że minister Wanda Zwinogrodzka ma absolutną rację. Natomiast dlaczego tak się dzieje, tego nie wiem. Myślę, że niezależnie od tego skąd, kto przychodzi w sensie pozytywnym i zawodowym - to nie musi być koniecznie człowiek z Dolnego Śląska.
Do kogo byłoby Panu bliżej gdyby zaczął Pan kierować Teatrem Polskim? Do rządów Cezarego Morawskiego czy Krzysztofa Mieszkowskiego? Czy to byłaby zupełnie inna historia w Pana wydaniu?
To jest całkiem inna poetyka. Nie chciałbym podsumowywać rządów Krzysztofa Mieszkowskiego, bo wiele rzeczy w tym teatrze było wspaniałych jak "Osobowość Lupy", jak reżyserzy, którzy są na topie: Jan Klata i wielu, wielu innych. Ale też wypowiadałem się kiedyś, że była masa pomyłek. Natomiast rządy Mieszkowskiego co wiem z analizy różnych artykułów i dokumentów - recesja finansowa tego teatru pozostawiła dług Morawskiemu. Morawski pozostawił dług Budzanowskiego i Budzanowski w niespełna rok ten dług zniwelował. To jest milion złotych. To świadczy o tym, że na starcie powiedziałem, że Kazimierz Budzanowski jest najlepszy w tym mieście do tej pracy.
Jakby Pan określił to, co w tej chwili dzieje się w teatrze?
Zawsze trzeba patrzeć pozytywnie w przód, ale dopóki ten stan który istnieje będzie trwał to recesja i psychiczna i w sensie zawodowym rozwala ten zespół. Nie tylko zespół aktorski, ale i całą załogę. W tym teatrze naprawdę spotyka się ludzi znakomitych z którymi można pracować. Oczywiście można robić małe korekty w działach, uzupełniać zespół, ale ten zespół chce pracować. To jest dla nich najważniejsze. Trzeba się tym teatrem jak najszybciej zaopiekować.
Czym to wszystko może się skończyć, jeśli w najbliższym czasie zarząd województwa nie wyłoni nowego kierownictwa?
Trudno mi prognozować. Na pewno zarząd województwa w tej sytuacji powinien rozmawiać z ministrem kultury, bo obie instytucje współprowadzą w sensie finansowym Teatr Polski i też mają wpływ na różne decyzje. Myślę, że pan marszałek na pewno rozumie trudną sytuację i widzi co się dzieje, bo media też podnoszą tę sprawę - nie tylko Teatru Polskiego. Jest połowa sezonu i ten sezon jest absolutną stratą dla teatru. Żeby pracować w spokoju to teatr musi mieć managera i dyrektora artystycznego.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.