Niedaleko Węglińca stanie pomnik ofiar górniczej tragedii sprzed pół wieku
Kopalnia znajdowała się w Puszczy Zgorzeleckiej. Została założona jeszcze w czasach niemieckich, jako Stadt Görlitz, a po przejęciu przez polską administrację, wznowiła wydobycie, jako Kaławsk. Jej dwie sztolnie nosiły nazwę Rygle I i Rygle II. Wydobywano tam węgiel brunatny metoda głębinową, nie odkrywkową. Działała przy kopalni również pierwsza na całym Śląsku elektrownia opalana węglem brunatnym. - Nikt nie zauważył, że woda wypompowywana z kopalni nie odpływa, tylko gromadzi się w zagłębieniu terenu - mówi Mariusz Wieczorek, burmistrz Węglińca:
- Pod ziemią, w dniu tragedii, pracowały w Kaławsku 42 osoby. Woda wypompowana z wyrobisk, która zebrała się pod śniegiem tworząc wielki zbiornik, przebiła się przez strop jednego z chodników i runęła w głąb kopalni - opowiada badacz historii regionu, historyk Janusz Skowroński:
37 górników zdołało wyjść i się uratować, ale 5 zginęło. Śmierć ponieśli: Leon Cichulski, Stefan Wojciechowski, Stanisław Szkutnik, Michał Hudyk i Karol Buczkowski. W czasie akcji ratunkowej wiercono szerokie szyby do miejsc, w których mieli się znajdować zaginieni. Ich ciała odnaleziono dopiero po kilku dniach. Nigdy nie postawiono im żadnego pomnika, a kopalnia niedługo po tragedii została zamknięta. - Teraz wreszcie stanie pomnik - podkreśla burmistrz Mariusz Wieczorek:
Kopalnia Kaławsk, która dostarczała węgiel do najstarszej na całym Śląsku elektrowni opalanej węglem brunatnym w Zielonce, została zamknięta 1 stycznia 1972 roku. W lesie zostały po niej zalane wyrobiska i ruiny. W dawnej elektrowni działa firma produkująca gumowy granulat do nawierzchni sportowych. Ofiary tragedii nigdy nie zostały upamiętnione. Pomnik będzie miał formę górniczego wagonika z tablicą przypominającą o tej tragedii. Zostanie odsłonięty 22 stycznia 2020 roku, dokładnie w 50. rocznicę górniczej katastrofy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.