Wrocław: Zabrał dziecko na manifestację. Usłyszał zarzuty
Jak mówi rzecznik komendy miejskiej Łukasz Dutkowiak po rozwiązaniu Marszu Polaków mężczyzna z dzieckiem na ręku był na pierwszej linii starć manifestantów z policją:
Policja przekazała już materiały dowodowe do sądu rodzinnego, który zleci pilną kontrolę w domu dziecka. Kurator sądowy sprawdzi, czy opieka nad chłopcem jest sprawowana należycie.
Wczoraj w pracy zatrzymano matkę chłopca, która usłyszała zarzut udziału w nielegalnym zgromadzeniu:
Wyszła na wolność za poręczeniem i zobowiązaniu wpłacenia kaucji. - Nie przyznałam się do winy - mówi kobieta:
ZOBACZ KONIECZNIE: Zamieszki podczas Marszu Niepodległości we Wrocławiu. Policja użyła armatek wodnych
Pytana przez nas, dlaczego zabrała dziecko na manifestację, powiedziała że poszła na marsz z okazji niepodległości, a nie na wojnę. Po tym co się wydarzyło żałuje, że był tam jej syn.
Łukasz Dutkowiak z policji dodaje, że zatrzymanie matki dziecka odbyło się zgodnie z przepisami. Założenie kajdanek i drobiazgowe przeszukanie były zasadne:
Przypomnijmy - wrocławski magistrat rozwiązał zgromadzenie. Według urzędników podczas marszu był wznoszone hasła antysemickie. Zgromadzenie, którego jednym z organizatorów jest były ksiądz Jacek Międlar, w tym roku przebiega pod hasłem "Żeby Polska była Polską". W sumie w sprawie zamieszek po marszu w dniu niepodległości zatrzymano czternaście osób, wszystkie zostały zwolnione do domu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.