Turów gromi Czarnych. W półfinale remis

Pierwsze dobre informacje dotarły do kibiców jeszcze przed spotkaniem. Okazało się bowiem, że w meczowej dwunastce znalazł się czołowy strzelec Turowa Damir Milijkovic. Chorwat, choć zdobył nawet sześć punktów, nie był jednak swoim kolegom potrzebny. Bo w drugim spotkaniu Turów nie dał Czarnym najmniejszych szans.

Rywalizacja była wyrównana tylko w pierwszej kwarcie. Potem zgorzelczanie, podobnie zresztą jak w pierwszym spotkaniu całkowicie zdominowali rywali. Z tą różnicą, że w niedzielę, słupszczanie dzięki niesamowitej pogoni i fatalnej grze gospodarzy w ostatniej części meczu zdołali wygrać. W starciu numer dwa nie byli nawet blisko.

Turów grał mądrze i konsekwentnie. Twardo w obronie i rozsądnie w ataku. Doskonale grą wicemistrzów Polski kierował Tyus Edney, a skuteczni byli Bryan Bailey i Alex Harris. Natomiast w defensywie całkowicie ograniczono poczynania tych, którzy zapewnili Czarnym zwycięstwo w pierwszym meczu. Tym razem Bennett, Burks, czy Booker nie mieli nic do powiedzenia i w sumie zdobyli ledwie 21 punktów.

Pozbawieni swoich największych atutów goście byli bezradni i przegrali ostatecznie aż 68:98. To jednak słupszczanie po dwóch meczach w Zgorzelcu są w lepszej sytuacji, bo teraz Czarni dwukrotnie zagrają przed własną publicznością. Jednak należy pamiętać, że to bardziej Turów pierwsze spotkanie przegrał, a nie goście wygrali. Bo przez 7 kwart w tych dwóch meczach bezsprzecznie dominowali wicemistrzowie Polski. Jeśli tak zagrają w Słupsku, to na pewno są w stanie wygrać przynajmniej raz.

Póki co w rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 1:1.

PGE Turów Zgorzelec - Energa Czarni Słupsk 98:68 (25:22, 22:17, 25:16, 26:13) 

PGE Turów: Bailey 18 (1), Edney 17, Harris 17 (2), Daniels 11, Turek 9, Miljkovic 6 (2), Roszyk 5 (1), Drobnjak 5, Witka 4, Stefański 3, Bochno 2 i Strzelecki 1. 

Energa Czarni: Sroka 14 (3), Leończyk 9 (1), Malesa 9 (2), Booker 8, Burks 7, Bennett 6 (1), Kedzo 6 (1), Barlett 2, Dutkiewicz 0 i Pabian 0.