Polonia – PGE Turów 77:67. Deja vu
Turów w domu i Turów na wyjeździe to dwa różne zespoły. W Zgorzelcu zespół wygrywa bez trudu. W Sopocie było słabo, a w Kołobrzegu i w sobotę w Warszawie jeszcze gorzej. Ekipa Sasy Obradovica zagrała bardzo nieskutecznie i choć nie przegrała wysoko, to jednak zasłużenie.
Problemy ze zdobywaniem punktów wicemistrzowie Polski mieli od początku meczu. Mylili się wszyscy i tylko dzięki skutecznej defensywie Turów przegrywał po 10 minutach tylko 14:17. W drugiej kwarcie było niewiele lepiej w ataku, ale w obronie zgorzelczanie zostawiali zbyt dużo wolnego miejsca rywalom, którzy trafiali z łatwych pozycji. Błyszczał przede wszystkim Joshua Alexander, który sprawiał wrażenie, że jeśli będzie trzeba to trafi do kosza nawet z parkingu przed halą.
Nie wiadomo co powiedział w przerwie swoim zawodnikom Sasa Obradović, ale wyraźnie podziałało. Turów zaczął grać lepiej. Trafiali Wright i Justin Gray, ale bez wsparcia kolegów nie byli w stanie odrobić straty. Zgorzelczanie wygrali trzecią kwartę 19:12 i zbliżyli się na dwa punkty, ale cały wysiłek poszedł na marne w pierwszych minutach ostatniej części meczu.
Straty, niecelne rzuty, nieszczelna obrona. I było po meczu. Rzutami za trzy punkty próbowali jeszcze ratować sytuację Gray i Robert Witka, ale odpowiedź Alexandra i Branduna Hughesa była natychmiastowa. Ale kiedy trzeci najlepszy strzelec zespołu zdobywa 6 punktów meczu wygrać po prostu się nie da. A to oznacza, że znów zrobi się w klubie nerwowo.
Polonia Warszawa - PGE Turów Zgorzelec 77:67 (17:14, 23:17, 12:19, 25:17)
Najwięcej punktów dla PGE Turowa: Wright 17, Gray 16, Chyliński, Witka, Deane po 6.
Najwięcej punktów dla Polonii: Alexander 27, Miller i Hughes po 19
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.