Grób "legnickiej Julii" odwiedzają tysiące legniczan
Zakochała się w Polaku, zatem w ciągu 24 godzin dowództwo Armii Radzieckiej nakazało jej wyjechać z Legnicy. Dwa dni później ciało Lidii Nowikowej znaleziono w tamtejszym lasku. W 1965 roku śledczy sugerowali samobójstwo. Jednak w taką wersję nie wierzą tysiące mieszkańców miasta, którzy od lat przychodzą z wiązankami i zniczami na grób młodej Rosjanki. Tak jest i dziś. Syn Lidii, Siergiej o tym jak ważna jest ta historia dla miasta dowiedział się 9 lat temu - z filmu Waldemara Krzystka.
- Jeszcze przed filmem "Mała Moskwa" przyjeżdżaliśmy do Legnicy, widzieliśmy, że grób jest zadbany, że zawsze są na nim kwiaty i świece. Dopiero po tym filmie dowiedzieliśmy się, że Lidia i cała jej tragiczna historia miłości jest w sercach i umysłach mieszkańców. Dlatego grób na zawsze zostanie w Legnicy.
Grób "legnickiej Julii" - bo tak się mówi o Lidii Nowikowej - od rana odwiedzają tłumy mieszkańców.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.