Finał PE: Droga obu zespołów do finału
Piłkarze Śląska Wrocław do wielkiego finału awansowali dzięki dobrej i skutecznej grze, ale także dlatego, że czołowe zespoły ekstraklasy potraktowały te rozgrywki drugorzędnie. Śląskowi pomogły też kuriozalne pomyłki przeciwników. Ale od początku.
Wrocławianie trafili do grupy A razem Wisłą Kraków, Cracovią i Piastem Gliwice. Swój marsz do wielkiego finału rozpoczęli od przekonującego wyjazdowego zwycięstwa nad mistrzami Polski. Trener rywali Maciej Skorża od początku sezonu zapowiadał jednak, że w tych rozgrywkach da szansę graczom rezerwowym. Śląsk grając najsilniejszym ustawieniem pewnie to wykorzystał i na inaugurację pokonał Wisłę w Krakowie aż 4:0.
Niespełna tydzień później kolejna wizyta w grodzie Kraka zakończyła się kolejnym triumfem Śląska, który tym razem pokonał Cracovię. Skromnie, bo tylko 1:0, ale dzięki temu po dwóch meczach miał już sześć punktów.
Pierwszej porażki wrocławianie doznali w Gliwicach z Piastem, gdzie wyraźnie ulegli gospodarzom 1:3.
Rewanżowa seria spotkań rozpoczęła się od bezbramkowego remisu z Wisłą, a w piątej kolejce dzięki kolejnemu zwycięstwu 1:0 nad Cracovią, Śląsk zapewnił sobie awans do najlepszej ósemki Pucharu Ekstraklasy.
Zespół Ryszarda Tarasiewicza w meczu o pierwsze miejsce w grupie A przegrał ponownie z Piastem Gliwice, tym razem 1:2 i awansował do fazy pucharowej z drugiego miejsca.
W ćwierćfinale Śląsk trafił na Ruch Chorzów. I na tym etapie rozgrywek wrocławianie powinni byli zakończyć swoją przygodę z Pucharem Ekstraklasy. Zespół Bogusława Pietrzaka, który przyjechał do Wrocławia w najsilniejszym składzie wygrał przy Oporowskiej 2:1 i był w komfortowej sytuacji przed rewanżem. A raczej byłby, bo już w doliczonym czasie gry Pietrzak dokonał jeszcze jednej zmiany w swoim zespole, a limit wyczerpał już wcześniej. Komisja Ligi nie miała wątpliwości kto popełnił błąd i ukarała Ruch walkowerem. Trzybramkowa zaliczka przed rewanżem sprawiła, że mecz w Chorzowie był już tylko formalnością.
Śląsk chciał jednak udowodnić, że jest zespołem lepszym i wygrał w Chorzowie z Ruchem 1:0.
W półfinale wrocławianie trafili na Arkę Gdynia. I jak się okazało lepiej nie mogli. Bo broniący się przed spadkiem z ekstraklasy zespół z Pomorza był bardziej skupiony na derbowym meczu z Lechią Gdańsk, niż na poprzedzającym go pierwszym spotkaniu we Wrocławiu. Śląsk pewnie wykorzystał fakt, że Arka przyjechała w osłabionym składzie i wygrał 3:0 właściwie rozstrzygając losy awansu do finału. W rewanżu wprawdzie wygrała Arka, ale tylko 1:0. Dzięki temu Śląsk zagra w wielkim finale.
Droga Odry też nie była łatwa. W pierwszej fazie Pucharu Ekstraklasy zespół z Wodzisławia trafił do grupy B, czyli do "śląskiej", bo ich rywalami byli Ruch Chorzów, Górnik Zabrze i Polonia Bytom.
Odra, podobnie jak Śląsk rozpoczęła od dwóch zwycięstw. Na inaugurację pokonała Polonię, a potem w Zabrzu wygrała z Górnikiem 3:1. Jak się okazało ten wynik miał decydujące znaczenie. Po sześciu spotkaniach oprócz Odry i Górnika, także piłkarze Ruchu zgromadzili 9 punktów. Bilans bezpośrednich spotkań był jednak niekorzystny dla zespołu z Zabrza.
Co ciekawe, gdyby nie fakt, że w ostatnim meczu zespół Ruchu doprowadził w końcówce spotkania w Wodzisławiu do remisu, to Śląsk z Odrą zagrałby już w ćwierćfinale. A tak Odra trafiła na Piasta Gliwice.
W ćwierćfinale nie brakowało emocji. Oba mecze zakończyły się remisem 2:2 i o awansie do najlepszej czwórki decydowały rzuty karne. Zespół z Wodzisławia wygrał konkurs jedenastek 4:2, głównie dzięki świetnej postawie bramkarza Adama Stachowiaka.
W półfinale Odra zaskoczyła wszystkich. Po bezbramkowym remisie przed własną publicznością niespodziewanie pokonała w Bełchatowie GKS 2:0 i awansowała do finału. I los się do niej uśmiechnął, bo decyzją władz ligi to Wodzisław będzie gospodarzem decydującego meczu.
Finał Pucharu Ekstraklasy pomiędzy Odrą a Śląskiem Wrocław w środę, o godz. 20.00. Mecz będziemy relacjonować w Radiu Wrocław i w naszym specjalnym kanale internetowym. Zapraszamy!
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.