Pierwszy domowy mecz Ślęzy. Rywalem AZS Poznań
Obie drużyny spotkały się już ze sobą podczas IV Memoriału im. Romana Habera organizowanego właśnie przez zespół z Poznania. Zawodniczki Enei AZS-u przez pierwsze 6,5 minuty grały bardzo dobrą koszykówkę, wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie, ale z czasem przewaga Ślęzy zarysowywała się coraz wyraźniej i ostatecznie wrocławianki wygrały wyraźnie oraz przekonująco, 85:52. Defensywa Ślęzy sprawiła, że gospodynie trafiły zaledwie 29 proc. swoich rzutów i popełniły aż 19 strat. Od tego czasu do drużyny trenera Elmedina Omanicia dołączyły dwie koszykarki - środkowa Ginette Mfutila z Kongo oraz Daria Stelmach, której transfer ogłoszono w piątkowe popołudnie. To sprawia, że mecz sparingowy sprzed trzech tygodni właściwie nie ma żadnego znaczenia. Wrocławianki są tego w pełni świadome.
- Nie możemy patrzeć na wygraną przed sezonem, ponieważ doszły do nich jeszcze dwie zawodniczki. Możemy wygrywać każdy mecz sparingowy, ale nikt za nie punktów nie przyznaje. Musimy skupić się na niedzielnym spotkaniu, bo to ono jest dla nas w tym momencie ważne, a rywalki na pewno nie położą się na parkiet - podkreśla Daria Marciniak, podkoszowa Ślęzy i była zawodniczka zespołu z Poznania.
Więcej o grze Akademiczek można powiedzieć na podstawie meczu z 1. kolejki Energa Basket Ligi Kobiet, w którym to przegrały po dwóch dogrywkach z DGT Politechniką Gdańską 91:102. Pomimo tego, iż koszykarki znad morza dominowały na tablicach (wygrane zbiórki 45:26) i fatalnej skuteczności Keondrii Calloway (1/10 za 3), zespół z Poznania długo utrzymywał się w meczu dzięki dobrej celności rzutów za dwa punkty - 55,6 proc., oraz aż 17 przechwytom. Uwagę należy skierować zwłaszcza na 19 punktów Milany Zivadinovic, która wywalczyła siedem przewinień i sprawiała sporo problemów defensywie rywalek oraz na 16 oczek Mfutily, która jako jedyna starała się walczyć na atakowanej tablicy.
- Będę uczulał zespół, żeby nie brać tego meczu z przygotowań pod uwagę. Graliśmy z nimi w turnieju, ale wtedy jeszcze nie byli w pełnym składzie, a my byliśmy na innym etapie przygotowań. Bazujemy na meczu rozegranym z Politechniką, w którym doszło do dwóch dogrywek. To spotkanie toczyło się różnie, były fragmenty dobrej defensywy w wykonaniu Poznania, ale też i momenty, w których w ogóle nie funkcjonowała - ocenia trener Arkadiusz Rusin.
Osobno należy wyróżnić oczywiście byłą zawodniczkę Ślęzy Wrocław, Chorwatkę Leę Miletić. Skrzydłowa Enei AZS-u zakończyła spotkanie pod koniec pierwszej dogrywki z powodu pięciu przewinień - przez kłopoty z faulami spędziła na parkiecie zaledwie 26,5 minuty. Niewiele, jak na mecz zakończony dwoma dogrywkami. Niemniej w tym czasie Chorwatka zdążyła wypełnić wiele rubryk protokołu meczowego. Zdobyła 20 punktów (2 celne trójki), dokładając do tego 3 zbiórki, 3 przechwyty i blok. W barwach Ślęzy ani razu nie miała tak wysokiego wskaźnika EVAL, jak podczas debiutu w klubie z Poznania - 23.
- O Lei mogę się tylko dobrze wypowiadać. Treningowo miała na sobie duży bagaż, bo traktowałem ją przez cały sezon jak studentkę, ale myślę, że dużo wyniosła z czasu spędzonego w Ślęzie. Gdyby miała 5-7 centymetrów więcej, to na pewno bym jej stąd nie wypuścił, ale potrzebowaliśmy parametrów pod koszem i nie widzieliśmy możliwości dalszej współpracy - wyjaśnia Rusin.
- Lea bardzo dobrze zaczęła sezon i na pewno jest mocnym ogniwem tego zespołu. Myślę, że będzie jedną z najważniejszych postaci Poznania w niedzielnym meczu. Znamy jej mocne i słabe strony, więc mam nadzieję, że to nam trochę pomoże w zatrzymaniu jej - mówi z kolei Marciniak.
Oprócz dobrej znajomej żółto-czerwonych warto w tym miejscu opowiedzieć także o dwóch innych osobach w zespole z Poznania - Aleksandrze Pawlak i Elmedinie Omaniciu. Oboje w zeszłym sezonie reprezentowali Widzew Łódź. Doświadczona skrzydłowa w minionych rozgrywkach rzuciła Ślęzie siedem trójek i nikogo nie może zmylić bilans 1/7 w spotkaniu z DGT Politechniką, 35-letnia zawodniczka potrafi bezlitośnie wykorzystywać słabości rywali. To jej cecha wspólna z trenerem Omaniciem. Na konferencji po meczu Ślęza Wrocław - Widzew Łódź w sezonie 2018/2019 trener Rusin żartował, że Bośniak ma patent na jego zespół i tym razem nie powinno być inaczej. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do Ślęzy, poznanianki nie grały w środę z powodu przełożenia meczu z Wisłą Kraków. Z pewnością niedzielne spotkanie będzie pojedynkiem dwóch wytrawnych strategów.
- Musimy podejść do niedzielnego spotkania ze świadomością krótkiej trzydniowej przerwy, podczas gdy Enea AZS miała cały tydzień, żeby się na nas przygotować. Trener Omanić jest znany z tego, że stosuje obronę kombinowaną zarówno na całym boisku, jak i od połowy, więc musimy sobie z nią poradzić. Jeśli to się uda, to myślę, że atuty są po naszej stronie - kończy szkoleniowiec Ślęzy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.