Jarosz wróci do Zagłębia?! (Komentarz)
Fakt podziękowania za pracę Jakubowi Jaroszowi wywołał zrozumiałe zdziwienie a nawet wzburzenie w środowisku piłkarskim. Człowiek, który był jednym z twórców potęgi Wisły Kraków a następnie stał się ważnym ogniwem w Zagłębiu Lubin nagle stał się niepotrzebny.
Nie liczyły się umiejętności, doświadczenie i predyspozycje. Liczył się fakt, że ktoś komuś coś obiecał, zapewnił, a dymisja Jarosza pewnie miała ułatwić realizację planu.
Nie twierdzę, że Jarosz był idealnym dyrektorem sportowym, bo takich po prostu nie ma! Nie uważam, że wszystkie transfery jakich dokonał były strzałem w 10-tkę, bo to również nie jest możliwe. Ale fakt, że to w Lubinie wkroczył na drogę wielkiej kariery taki zawodnik jak Szymon Pawłowski, że odnależli się Aleksander Ptak i Iljan Micanski a niemal nikomu nieznany Rui Miguel zaczął grać na wysokim poziomie wystawia Jaroszowi dobrą ocenę.
Teraz również dzięki jego kontaktom do klubu trafili Caiado i Dinis. No tak, pomyślałem - transfery przeprowadzone - więc można mu podziękować. Ale nie wszyscy wiedzą, że prawdziwy hit transferowy dopiero był przez Jarosza szykowany a teraz pewnie niewiele z tego wyjdzie.
Tymczasem dziś okazało się, że Jarosz może wrócić na stanowisko. Podkreślam wrócić a nie pozostać. Dlatego, że faktem jest iż wczoraj swoje stanowisko stracił a jego następcą miał zostać Dariusz Machiński. Nawet jeśli z ogromnymi chęciami, to z doświadczeniem na stanowisku dyrektora sportowego żadnym, bądź znikomym.
Może zatem Zagłębie z tej trudnej sytuacji wyjdzie z twarzą. Zatrzymanie człowieka, który według prasowych spekulacji miał oferty pracy z Legii Warszawa i Górnika Zabrze powinno stać się priorytetem i jednym z celów dla prezesów KGHMu. I nawet jeśli nie będzie to łatwy egzamin, trzeba spróbować go zdać.
Czy jednak Jarosz będzie chciał wrócić? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Z jednej bowiem strony dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi a z drugiej przez ostatnich kilka lat zżył się z regionem, Lubinem i klubem. Dużo będzie z pewnością zależeć nie tylko od nowej propozycji pracy, ale również od sposobu "załatwienia" sprawy.
Kibice z Lubina już dziękują Jaroszowi za pracę. Może nie będą musieli. Może będą mogli znów go przywitać...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.