Udany powrót do Orbity siatkarzy wrocławskiej Gwardii
Środowa inauguracja na własnym terenie była dla gwardzistów sporą niewiadomą. Siatkarze ze stolicy Dolnego Śląska nie mieli bowiem do tej pory okazji zagrania oficjalnego meczu w obiekcie przy ul. Wejherowskiej. Na dodatek ich rywalem była drużyna, która dobrze rozpoczęła sezon. Ekipa prowadzona przez Andrzeja Kubackiego w pierwszym meczu gładko pokonała Norwida, zaś w drugim była o krok od wygrania z BBTS-em Bielsko-Biała. Krakowscy akademicy z pewnością sporo wiedzieli też o wrocławskim rywalu. Od tego sezonu zawodnikiem AZS AGH jest bowiem były kapitan Gwardii Maciej Naliwajko.
Wrocławianie, którzy sezon rozpoczęli od porażki w Jaworznie, a potem po pięciosetowej walce pokonali SMS Spała, lepiej weszli w środowy mecz. Dobrą skuteczność w ataku prezentowali m.in. Krzysztof Gibek i Marcel Gromadowski, co dało podopiecznym trenera Janczaka kilkupunktową przewagę. Po drugiej pauzie na żądanie trenera AZS AGH, goście zaczęli dobrze czytać grę rywali i ustawiać szczelny blok, dzięki czemu zniwelowali stratę do jednego oczka (13:14). Do dwudziestego punkty zespołu grały dość równo. Potem kilka punktów przewagi wypracowali siatkarze KFC Gwardii (23:19). Ostatni punkt w tym secie dla swojego zespołu zdobył z przechodzącej piłki Łukasz Lubaczewski.
Zespół z Krakowa drugiego seta zaczął z jedną zmianą. Miejsce Naliwajko w wyjściowym składzie zajął Mikołaj Szewczyk i goście przejęli inicjatywę. Gwardziści szybko odrobili jednak straty m.in. dzięki serii bardzo dobrych zagrywek Gibka. W dalszej części kibice zgromadzeni w hali Orbita byli świadkami długich i zaciętych akcji, które raz na swoją stronę rozstrzygali siatkarze AZS AGH, a chwilę później KFC Gwardii. Gospodarze do końca tego seta utrzymali równy rytm i wyszli na prowadzenie 20:16. Podobnie jak to miało miejsce w pierwszym secie, partię zakończył Lubaczewski, który skutecznie obił ręce blokujących.
W trzeciej odsłonie gra toczyła się pod dyktando gości, którzy dominowali na parkiecie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Drużynie z Wrocławia nie można było odmówić determinacji. Gospodarze z wyniku 15:19 zdołali jeszcze doprowadzić do stanu 19:21. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych. W ostatniej akcji zatrzymany blokiem został Gibek i akademicy zwyciężyli do 21.
Czwarty set był wyrównany. Dopiero w połowie partii wrocławianie wypracowali niewielką, 2-punktową przewagę - 17:15. Gwardziści nie oddali jej do końca. Wygraną efektownym atakiem z lewego skrzydła ponownie przypieczętował Lubaczewski, który został też MVP spotkania.
KFC Gwardia Wrocław - AZS AGH Kraków 3:1 (25:20, 25:19, 21:25, 25:22)
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.