Dron do zadań specjalnych. Tylko dla strażaków-ochotników?
Jak trafić strumieniem wody w ogień, który rozprzestrzenia się za wysokim murem? Jak szybko spenetrować duży areał w poszukiwaniu człowieka? Którędy najbezpieczniej poprowadzić ratowników w ruinach zawalonego budynku? Strażacy OSP w Brochocinie znają odpowiedź na te pytania - nieoceniony w takich sytuacjach jest dron.
Obecne przepisy nie pozwalają na wyposażenie w drony jednostek zawodowych. - My, ochotnicy możemy więcej - przyznaje Michał Rudziak, zastępca naczelnika jednostki. I dodaje: udowodniliśmy to choćby przy ostatnich poszukiwaniach zaginionej staruszki. - Z wysokości osiemnastu metrów widoczny był zając na polu, widzieliśmy tam wszystko. Jeżeli byłoby większe zaufanie do naszego sprzętu, moglibyśmy ograniczyć znaczną liczbę osób biorących udział w poszukiwaniu. Naszym dronem zrobiliśmy w pół godziny to samo, co ludzie musieliby przeszukać na tych polach całą dobę - mówi Michał Rudziak:
- Nowinki opornie przechodzą, jeśli chodzi o służbę typowo strażacką. Wiadomo, że jeździmy czerwonymi pojazdami. Wiadomo, że mamy drabinę, węże, gasimy pożary. Jest mnóstwo entuzjastów nowej technologii i widzą w tym wielką pomoc. No ale są też osoby, które trzymają się tego trzonu gaśniczego: najważniejszy jest samochód, najważniejsze jest to, żeby wykonać swoją pracę typowo strażacką - dodaje Tomasz Halikowski, wiceprezes OSP w Brochocinie:
Brak możliwości szybkiego wprowadzenia nowych technologii do systemu ratownictwa to problem międzynarodowy. Doświadczeniami ochotników z Brochocina zainteresowali się już strażacy z Berlina. Niewykluczone, że to najpierw w niemieckiej straży pożarnej dron stanie się oficjalnym narzędziem do rozpoznania zagrożeń.
W Polsce zmiana procedur ratowniczych może trwać nawet kilka lat.
POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.