Jawor po raz 21. stolicą polskich piekarzy
W ciągu dwóch dekad piekarze, którzy zjeżdżają do Jawora nauczyli nas, że z masy chlebowej da się stworzyć wszystko: słoneczniki, koguty, kiedyś była nawet małpka. Jeszcze w ubiegłym roku furorę robił aligator, zjedzony zresztą w ostatnim dniu Święta Chleba i Piernika. Dziś wystawcy podnieśli poprzeczkę. Wśród kramów na rynku miasta znaleźć można wypieczony z chleba młyn. Jednak największą furorę robi, uwaga: kombajn class turbo, który jest 70-centymetrową miniaturą oryginału. Ponoć najsmaczniejsze ma kółka. To dzieło Łukasza Wojtali z Biskupic k. Poznania. - No może jest nietypowy, wygląda nietypowo, ale to jest prawdziwy kombajn. Nawet widać, że zboże tutaj kosi. Musieliśmy zrobić rysunki techniczne, zaplanować, jakie elementy muszą zostać wypieczone, żeby je razem złożyć i żeby z tego powstał taki kombajn. Jedyny na świecie prawdopodobnie - opowiada autor.
W tym roku piekarze ustanowili nieformalny rekord imprezy - na jednym placu zebrali ponad 250 gatunków pieczywa. W imprezie bierze udział także blisko dwudziestu wystawców specjalizujących się w piernikarstwie. Dlatego na rynku miasta można znaleźć nie tylko słodkie, czy pieprzne pierniki - są też wypieki pokryte... jadalnym złotem. Arkadiusz Muła, dyrektor Muzeum Regionalnego w Jaworze podkreśla, że co roku rośnie też grono koneserów takich wypieków. - Możemy porównać smakowanie piernika do degustacji win - zwłaszcza wytrawnych - pierwsze wrażenie też jest nieco inne niż to, co nam się potem rozpływa po podniebieniu - wyjaśnia.
W świetle najnowszych badań to Jawor, a nie Toruń, ma prawo do tytułu najstarszego polskiego miasta, w którym wyrabiało się pierniki. W dokumentach księstwa świdnicko-jaworskiego 7 lutego 1293 roku kronikarz wspomniał o "wyrabianiu ciast pieprznych" przez lokalnych mistrzów piekarskich. Do Jawora warto się wybrać nie tylko dziś. Święto Chleba i Piernika zakończy się jutro popołudniu.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.